Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Generatywna lingwistyka

Najważniejsze kierunki rozwoju językoznawstwa polskiego

Strukturalizm

W wieku XX – na zasadzie opozycji – przychodzi kolej na uogólnianie i wyciąganie wniosków oraz na podejście synchroniczne. Podstawy opisu języków żywych tworzył w XIX w. Baudouin de Courtenay, który w 1873 r. głosił równorzędność naukową praw dynamicznych (praw zmiany językowej) i praw statycznych (współczesnej relacji między elementami języka). W latach 1875-1883, gdy wykładał na uniwersytecie w Kazaniu, rozróżnił on dwie strony mowy: artykulacyjno-akustyczną i psychologiczno-społeczną. Jednostka pierwszej jest dźwięk mowy – g ł o s k a; jednostkę drugiej nazywał – f o n e m e m. Ujmował go wówczas jako inwariant, tj. zbiór cech niezmiennych występujących we wszystkich relacjach danego fonemu. Fonemy odróżniają znaki języka. Odpowiednio dla najmniejszej jednostki znakowej Baudouin proponuje nazwę m o r f e m. Tezy sformułowane przez tego uczonego stały się podstawą całego kierunku metodologii lingwistyki – s t r u k t u r a l i z m u[1]. Twórcą językoznawstwa strukturalnego był uczony szwajcarski Ferdynand de Saussure. Swoje poglądy na język przedstawił on w cyklu wykładów prowadzonych na uniwersytecie w Genewie, wykładów, które – na podstawie notatek słuchaczy – zostały wydane w trzy lata po jego śmierci w postaci książki Cours de linguistigue générale (Kurs językoznawstwa ogólnego – 1926). „Jedynym prawdziwym przedmiotem językoznawstwa jest język rozpatrywany sam w sobie i ze względu na siebie samego“ – tak brzmi słynny wniosek Kursu językoznawstwa ogólnego. Język (według teorii autora: langue) to system znaków służących do porozumiewania się między sobą członków danej społeczności Ten system jest każdorazowo aktywizowany w akcie mówienia (parole). Oba elementy: langue (system) i parole (użycie systemu) składają się na ogólną ludzką zdolność mówiena (nazywaną langage). Langue jako zjawisko społeczne i parole jako zjawisko indywidualne są od siebie nieodłączne. Gdy nie istniał system reguł dający się zaobserwować w języku, ludzie nie mogliby porozumiewać się ze sobą. Ale – z drugiej strony – langue to tylko abstrakcja wyprowadzona z konkretnych aktów mowy. Po-drugie – systemowość języka polega na istnieniu systemu relacji między znakami językowymi. Znak nie występuje w izolacji, nie odnosi się też bezpośrednio do rzeczywistości obiektywnej, jego wartość zależy od miejsca w systemie relacji. Po trzecie – język jako system relacji jest formą a nie substancją. Forma – w rozumieniu Saussure’a – dotyczy nie tylko płaszczyzny dźwiękowej, lecz również pojęciowej. Każdy język czerpie z ogromnego rejestru dźwięków, jakie mogą wytwarzać ludzkie narządy mowy – czerpie w substancji dźwiękowej. Każdy język czerpie z ogromnego bogactwa ludzkiej myśli – czerpie z substancji znaczeniowej. I każdy język na swój sposób modeluje tę dźwiękową i znaczeniową substancję, narzuca jej abstrakcyjną strukturę relacji, czyli właśnie – formę. Podobnie jak z plasteliny można lepić przedmioty o różnych rozmiarach i kształtach, tak też substancja foniczno-pojęciowa może być ukształtowana w różnych językach w najróżnorodniejszą formę. Na tym właśnie polega różnice między językami. Po czwarte – relacje między znakami mogą być albo paradygmatyczne, czyli skojarzeniowe, tkwiące w świadomości mówiących (np. biały – czarny, biały – biel – bielić), albo syntagmatyczne, czyli kontekstowe, istniejące w tekście (np. biały – śnieg, bielić – ścianę). I wreszcie – znak można badać w dwóch płaszczyznach: synchronicznej i diachronicznej. Synchronia odnosi się do określonego stanu języka, jest opisem relacji między znakami współistniejącymi w czasie. Diachronia odnosi się do rozwoju, ewolucji językowej. Diachroniczne badania, królujące w lingwistyce dziewiętnastowiecznej, rozbijały – zdaniem szwajcarskiego uczonego – język na izolowane od siebie fakty, rozczłonkowywały go na szczegóły i przemiany. Prawdziwie historyczne badanie staje się możliwe dopiero na podstawie synchronicznego opisu systemu, bo tylko w nim uwidaczniają się relacje i struktury językowe[2].



Za polskich prekursorów strukturalizmu należy uznać dwóch dziewiętnastowiecznych językoznawców: Jana Baudouina de Courtenay i Mikołaja Kruszewskiego. W kształtowaniu polskiego koła lingwistów uczestniczyli W. Doroszewski, S. Szober i K. Nitsch. Ale strukturalizm w swojej rozwiniętej, klasycznej postaci pojawił się dopiero około roku 1960 (wtedy wydano polski przekład książki Saussure’a). Na formowanie się europejskiej myśli strukturalnej niewątpliwy wpływ miały prace J. Kuryłowicza, Stiebera (o dialektach przejściowych) czy Milewskiego (o typologii języków). Jednakże szerszemu upowszechnieniu się metod strukturalnych w Polsce przeszkodziło kilka istotnych czynników[3]. Druga wojna światowa i polityka władz w latach 1944–1955 odcięły młodszych lingwistów od kontaktów z nauką zachodnioeuropejską i amerykańską, a szczególna struktura pokoleniowa polskiego językoznawstwa sprzyjała konserwatyzmowi metodologicznemu, który hamował dopływ nowych koncepcji.

Właściwy przełom strukturalistyczny w polskiej lingwistyce nastąpił około 1958 r. Poprzedzało go wydanie w 1952 r. pracy Stiebera Rozwój fonologiczny języka polskiego, chyba pierwszego w całej Słowiańszczyźnie strukturalnego opisu dziejów języka, oraz skryptu T. Milewskiego Wstęp do językoznawstwa (Kraków 1954; cztery wydania do 1962), będącego pierwszą pracą wprowadzającą w całość teorii strukturalnej w ujęciu szkoły praskiej.

W końcu lat pięćdziesiątych wokół nielicznych uczonych stosujących metody strukturalne skupiały się grupy młodych językoznawców i teoretyków literatury, tworząc seminaria, najczęściej nieformalne, mające na celu samokształcenie w metodologii strukturalnej i poznanie trudno dostępnej literatury z tego zakresu. Do bardziej znanych takich „szkół“ strukturalizmu należały: seminarium Milewskiego w Krakowie, w którym uczestniczyli tacy przyszli uczeni, jak K. Polański, R. Laskowski, H. Wróbel, Z. Gołąb i in. oraz

seminarium Mayenowej, które kształtowało się strukturalnie zorientowanych teoretyków literatury, jak T. Kostkiewiczowa, M. Głowiński, J. Sławiński, A. Okopień-Sławińska, L. Pszczołowska i in. , w tym seminarium uczestniczyli też A. Bodusławski, S. Karolak, a w latach późniejszych A. Wierzbicka. Podobne sespoły kształtowali też Stieber, Zabrocki, L. Zawadowski, O. Wojtasiewicz.

Opublikowanie zbioru prac J. Kuryłowicza Esquisses linguistiques (Wtrocław 1960) oraz wydanie Ferdinanda de Saussure’a Kursu językoznawstwa ogólnego (tł. J. Kasprzyk, Warszawa 1961, wyd. 2 popr. Warszawa 1991) zapoczątkowują tworzenie kanonu prac teoretycznych powszechnie w Polsce dostępnych. W późniejszych latach uzupełniają ten kanon lektur strukturalnych przekłady: Roman Jakobson i Morris Halle, Podstawy języka (tł. Autoryzowane i opracowanie L. Zawadowski, Wrocław 1964); Praska szkoła strukturalna w latach 1926–1948 9oprac. M.R. Mayenowa i W. Górny, Warszawa 1966); Z zagadnień językoznawstwa współczesnego. Gramatyka transformacyjna. Teoria informacji. Wybór materiałów (tł. E. Janus, K. Polański, W. Skalmowski, Z. Topolińska, J. Bronowicz, M. Jurkowski, Warszawa 1966); Nikołaj S. Trubiecki, Podstawy fonologii (tł. A. Heinz, Warszawa 1970). W latach późniejszych liczba przekładów ze światowego dorobku lingwistycznego znacznie wzrasta[4].

Podejście przez wielu młodszych lingwistów prób przystosowania do badań języków słowiańskich różnych metodologii strukturalnych ukształtowało w latach 1958–1970 tak różnorodną mozaikę podstaw i poglądów, że obecnie można ją ująć tylko przykładowo.

Najbardziej widoczne było wystąpienie badaczy stosujących

m e t o d o l o g i e d e d u k c y j n ą, nawiązującej do glossemantycznej szkoły kopenhaskiej. Próbę ukształtowania oryginalnego systemu dedukcyjnego podjął Zawadowski. Najważniejsze jego prace z tego okresu to: Constructions grammaticales et formes périphrastiques (Wrocław 1959), Indukcion et déduction en linguistique („Biuletyn PTJ“ 1967, nr 23), uwieńczeniem jego poszukiwań teoretycznych jest Lingwistyczna teoria języka (Warszawa 1966). Do metodologii dedukcyjnej glossemantycznej nawiązują też Bogusławski i Karolak, do których ok. 1961 r. dołącza się Wierzbicka. Głównym zakresem ich badań są problemy semantyki, składni i morfologii. Dążą oni do wyodrębnienia w analizie jednostek elementarnych, dalej nierozkładalnych.

D y s t r y b u c j o n i z m amerykański na początku lat sześćdziesiątych w niewielkim stopniu oddziałuje na koncepcje polskich strukturalistów. Wpływ tej metodologii dostrzec można w programie toruńskiej grupy syntaktologicznej, ukształtowanym przez H. Misza i M. Szupryczyńską. Ten sformalizowany i ograniczający rolę znaczenia leksykalnego w interpretacji struktur syntaktycznych system analiz okazał się sprawnym przy klasyfikacji i inwentyryzacji powierzchniowych struktur zdań i grup syntaktycznych. Próbą dostosowania opisu składni do wymogów analizy strukturalnej jest nowa synteza składni Z. Klemensiewicza Studia syntaktyczne (cz. 1–2, Wrocław 1967–1969).

M e t o d o l o g i a s z k o ł y p r a s k i e j, oddziałująca na językoznawstwo polskie już w latach trzydziestych, uzyskała silne oparcie w opracowanym przez Z. Gołąba, A. Heinza i K. Polańskiego Słowniku terminologii językoznawczej ( Warszawa 1966). Ta pierwsza polska encyklopedia lingwistyczna wyraźnie preferowała tę metodologię, która miała wielu kontynuatorów wśród młodszych wówczas językoznawców. W centrum zainteresowań większości badaczy do niej nawiązujących znalazły się problemy słowotwórstwa synchronicznego. W sporach i dyskusjach chodziło o ustalenie zakresu słowotwórstwa, jego relacji do fleksji (prace Heinza, J. Puzyniny, R. Grzegorczekowej). Istotnym problemem był opis i klasyfikacja współczesnych formacji słowotwórczych[5]. Z sumy tych rozpraw wyłaniał się obraz słowotwórstwa polskiego. Próbami syntetycznego jego ujęcia stały się prace: R. Grzegorczykowej, Zarys słowotwórstwa polskiego. Słowotwórstwo opisowe (Warszawa 1972) oraz R. Grzegorczykowej i J. Puzyniny, Słowotwórstwo współczesnego języka polskiego. Rzeczowniki sufiksalne, rodzime (Warszawa). Związane genetycznie ze szkołą praską pojęcie konotacji syntaktycznej rozwija Z. Gołąb w studium Próba klasyfikacji syntaktycznej czasowników polskich (na zasadzie konotacji)( „Biuletyn PTJ“1967, nr 25). Praca ta zapoczątkowuje w Polsce metodologię zwaną s k ł a d n i ą k o n o t a c y j n ą albo walencyjną, akcentującą istotność właściwości słownikowo znaczeniowych wyrazów wchodzących w związki składniowe.

W zakresie leksykologii i semantyki w latach 1966–1972 zostaje przyswojona metodologia pola semantycznego. Prezentacji jej założeń dokonali wówczas Buttlerowa i W. Pisarek, a pierwsze próby jej zastosowania to prace T. Skubalanki Słownictwo poezji miłosnej J. Słowackiego na tle tradycji (Toruń 1966) i K Pisarkowej Szkice pola semantycznego zapachów w polszczyźnie („Język polski“1972, nr 52). Próby całościowego zastosowania metodologii pola semantycznego i oceny jej przydatności przyszły nieco później, były nimi prace: W. Miodunki teoria pól językowych. Społeczne i indywidualne ich uwarunkowania (Warszawa–Kraków 1980); R. Tokarskiego Struktura pola znaczeniowego (studium

językoznawcze) (Warszawa 1984).

 

Generatywna lingwistyka

Przed r. 1960 nowoczesna składnia wchodzi w swój najświetniejszy okres rozwojowy: powstaje wtedy g r a m a t y k a g e n e r a t y w n a[6]. Gramatyka tego rodzaju stawia sobie za cel wykrycie reguł decydujących o generowaniu (= tworzeniu) zdań. Ten typ gramatyki generatywnej, która opiera się na wprowadzonej przez Chomsky’ego metodzie analizy, znany jest pod nazwą gramatyki transformacyjnej[7]. Generatywizm to taki paradygmat badań nad językiem, w którym: 1) wychodzi się od przekonania, że zdania języka naturalnego powstają w wyniku łączenia lub przekształcania jednostek niższego rzędu, 2) utrzymuje się, że językoznawca powinien naśladować twórców systemów dedukcyjnych[8]. Chodzi więc w generatywizmie o to, by zbudować taki model języka, za pomocą którego można by nie tylko analizować zdania tekstowe, ale by tworzyć takie ciągi, które mają identyczną formę jak zdania tekstowe. Ugruntowuje ona teorię modelowania w językoznawstwie, wnosi niezwykle istotne rozróżnienie struktur: powierzchniowej i głębokiej, uzasadnia technikę transformacji i stwarza nadzieje na możliwość generowania wszystkich zdań języka na podstawie niewielkiej liczby struktur bazowych przy zastosowaniu ograniczonego zbioru symboli pomocniczych i zamkniętego zbiory reguł generowania. W centrum zainteresowań tej teorii jest składnia, w dotychczasowych badaniach strukturalnych traktowana marginesowo. W rozpowszechnianiu owej teorii istotną rolę odegrały ośrodki anglistyczne, zwłaszcza poznański pod kierunkiem J. Fisiaka. Próby przystosowania tej metodologii do opisu języków słowiańskich podjęli m.in. Polański, Laskowski, Topolińska. Pierwszy z nich zaproponował zbiór struktur wyjściowych, pozwalających wygenerować wszystkie typy zdań polskich.: zastosował tę metodę do opisu składni bliskiego polszczyźnie języka słowiańskiego (K. Polański, Składnia zdania złożonego w języku górnołużyckim, (Wrocław 1967), a następnie podjął wraz z zespołem opracowanie Słownika syntaktyczno-generatywnego czasowników polskich (t.1–5, Wrocław 1980–1992). Laskowski zastosował metodę generatywno-transformacyjną do opisu słowotwórstwa polskiego, a następnie przystosował ją do opisu oboczności tematów fleksyjnych i słowotwórczych (R. Laskowski, Studia nad morfologią współczesnego języka polskiego, Wrocław 1975). Topolińska podjęła wieloletnie studia nad słowiańską frazą nominalną, w których łączyła metodologię dystrybutywną z elementami gramatyk generatywnych i teorią referencji. Podsumowaniem owych studiów jest monografia: Z. Topolińska, Remarks on the Slavic Noun Phrase (Wrocław 1981).

Mimo początkowo ogromnego zainteresowania gramatyką generatywno-transformacyjną nie zyskała ona w Polsce wielu zwolenników, poza ośrodkami anglistycznymi. Większość badaczy zrażała ona słabym przystosowaniem do opisu języków fleksyjnych i niską efektywnością , rozbudowany aparat formalny do dziś pozwala na wygenerowanie tylko 3–5 % zdań języka naturalnego. Jednocześnie zwolennicy składni semantycznej dowiedli, że wyrażenia, które w teorii generatywno-transformacyjnej uważa się za proste (występujące w strukturach głębokich), są semantycznie złożone i są rezultatem wielu operacji generatywnych (S Karolak, Zagadnienia składni ogólnej, Warszawa 1972)[9].

 


Date: 2016-01-05; view: 1146


<== previous page | next page ==>
Wer war eigentlich Mozart? | Językoznawstwo historyczno-porównawcze
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.008 sec.)