![]() CATEGORIES: BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism |
Hisroria Polski XX wiekuZagadnienia egzaminacyjne 2008/2009 1. Kształtowanie się granic państwa polskiego po I wojnie światowej Polska po I wojnie światowej wróciła na mapę polityczną Europy. Ceną za to było straszne wyniszczenie kraju. Polska odradziła się jako państwo niepodległe w 1918 roku, pomimo tego kształt jej granic był ciągle “plastyczny” i ostatecznie ukształtował się w latach 1921 – 1922, po zawarciu traktatu ryskiego z bolszewicka Rosją i zakończeniu plebiscytów na Warmii i Mazurach. Na niekorzyść polskiej klasy politycznej świadczyły także klęski w polityce zagranicznej, osłabienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Proces ten zaczął się w 1922r. poprzez niemiecko-radziecki układ z Rapallo (początek współpracy miedzy naszymi wielkimi sąsiadami, która zawsze stanowił dla Polski bardzo duże zagrożenie – jak duże pokazał później pakt Ribbentrop-Mołotow). Jednak prawdziwą klęską okazał się konferencja z Locarno z 1925 r. i tzw. “pakt reński” (Niemcy zagwarantowały tam nienaruszalność granicy niemiecko-francuskiej i niemiecko-belgijskiej, ale nie niemiecko-polskiej), który w kraju potraktowano jako zaproszenie Francji i Anglii dla Niemiec do ekspansji kosztem Polski (“Niemcy zaproszono uroczyście do napaści na wschód, żeby za tę cenę kupić sobie pokój na zachodzie” – J. Beck). Dyplomacja polska nie potrafiła zapobiec ani pierwszemu ani drugiemu układowi, bo na dobrą sprawę nie była w stanie nic zrobić (zachodnie państwa rzadko liczyły się z jej zdaniem), jednak społeczeństwo polskie nie zawsze to rozumiało. 24 kwietnia 1925 r. zawarto układ niemiecko-radziecki o przyjaźni i neutralności, zagrożenie zewnętrzne coraz bardziej zaczęło przekładać się na nastroje wewnętrzne. W społeczeństwie dominowała chęć zmian, a szczególnie zmiany ustroju zwanego powszechnie “Sejmokracją”. W listopadzie 1925r. upadł gabinet W. Grabskiego, w jego miejsce powstał kolejny rząd pozaparlamentarny (złożony z ekspertów, popierany przez większość stronnictw sejmowych, ale nie reprezentujący żadnego z nich) A. Skrzyńskiego. Jednak, nie dysponując stabilną większością parlamentarną miał problem z uchwaleniem budżetu. Tymczasem sytuacja w kraju stawała się coraz cięższa. Duża część społeczeństwa zapragnęła “mocnego człowieka na trudne czasy”, który przyjdzie i “zrobi porządek”. Jak się okazało taki człowiek mieszkał w podwarszawskim Sulejówku, nazywał się Józef Piłsudski. Dla znakomitej większości Polaków, Piłsudski był bohaterem narodowym, niemal żywą legendą. Cieszył się również poparciem bardzo wielu oficerów Wojska Polskiego, szczególnie tych o “legionowej przeszłości” (tych, którzy podczas I wojny światowej służyli w Legionach Polskich lub POW), a przede wszystkim ministra spraw wojskowych w rządzie Skrzyńskiego, gen. L. Żeligowskiego. Po konflikcie z endecją w sprawie organizacji sił zbrojnych, Piłsudski wycofał się z polityki i osiadł w Sulejówku. Jednak kryzys spowodował aktywizację zwolenników Piłsudskiego, którzy w nim widzieli rozwiązanie wszystkich problemów. Zaraz po ustąpieniu rządu Grabskiego, do Sulejówka przybyła grupka dawnych podwładnych Marszałka, na czele z gen. G. Orliczem-Dreszerem, który oddał do jego dyspozycji ich “serca” i “zaprawione w zwycięstwach szable”. Tymczasem gen. Żeligowski robił “porządki” w armii. Zmusił do odejścia generałów przeciwnych Piłsudskiemu (min. Haller, Szeptycki), a w ich miejsce mianował jego zwolenników. W kwietniu 1926 r. rząd Skrzyńskiego utracił poparcie PPS-u, a 5 Maja musiał ostatecznie ustąpić. Do prezydenta S. Wojciechowskiego zgłosili się przedstawiciele endecji i PSL-Piast, zgłaszając chęć utworzenia nowego rządu. Prezydent opierał się, jednak ostatecznie 10 maja mianował premierem W. Witosa. W ten sposób powstał drugi gabinet tzw. “Chjeno-Piasta”, który już raz doprowadził kraj do skraju rewolucji. W 1923 r. pierwszy rząd tej koalicji, nie dość, że nie potrafił zaradzić kryzysowi gospodarczemu, to jeszcze wydał wojsku rozkaz strzelania do robotników, manifestujących na ulicach Krakowa. Doszło do zamieszek, w których zginęło kilkadziesiąt osób. Sytuację udał się załagodzić dzięki mediacji PPS-u, ale pierwszy rząd Witosa był tak skompromitowany, że musiał ustąpić. Powstanie drugiego rządu “Chjeno-Piasta” wywołało w Polsce wrzenie, przeciwko niemu opowiedziało się większość społeczeństwa i się niemal wszystkie partie opozycyjne. I nie tylko one… Jeszcze tego samego dnia w nocy Piłsudski objął dowództwo nad oddziałami zgromadzonymi w Rembertowie. Piłsudski jeszcze raz próbował ratować sytuację, przybywając do Belwederu (siedziby prezydenta RP), jednakże przypadkowa nieobecność Wojciechowskiego uniemożliwiła rozmowy. 12 maja wojska z Rembertowa wkroczyły do prawobrzeżnej części Warszawy, zajęły Dworzec Wschodni, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, dowództwo Okręgu Korpusu w Warszawie i koszary szwoleżerów. Siły marszałka w stolicy wynosiły ok. 2 tys. żołnierzy i trzy baterie artylerii, siły rządowe, zaskoczone tak szybkim rozwojem wypadków dysponowały tylko 700 żołnierzami i jednym działem. Wojskami wiernymi rządowi dowodził gen. J. Malczewski, a obroną stolicy gen. T. Rozwadowski. Rząd liczył na wsparcie wojskowe z innych części kraju, ale pomoc nie nadchodziła. Dowódca Okręgu Korpusu we Lwowie gen. Sikorski, choć popierał stronę rządową, to jednak odmówił wysłania jej wsparcia w obawie przed możliwymi zamieszkami ukraińskimi. W Wilnie okręgiem dowodził stronnik Marszałka, gen. E. Rydz-Śmigły, który oczywiście wsparcia odmówił, a nawet przejął dowództwo nad okręgami w Grodnie i Brześciu. Inny bliski współpracownik Piłsudskiego, a jednocześnie dowódca Okręgu Korpusu w Poznaniu, gen. K. Sosnkowski, podjął najbardziej dramatyczną decyzję. Zgodził się na wysłanie pomocy rządowi, a następnie próbował popełnić samobójstwo (nieskutecznie). Jednak nawet wojska, które zostały wysłane na pomoc rządowi, nie mogły dotrzeć do Warszawy, ze względu na strajk kolejarzy, do którego wezwała ich PPS, popierająca zamach. Poparcia Piłsudskiemu udzieliło także Stronnictwo Chłopskie, PSL “Wyzwolenie”, a nawet KPP (Komunistyczna Partia Polski), która liczyła, że destabilizacja sytuacji w państwie ułatwi im wywołanie “rewolucji proletariackiej”. Jednak szybko wycofała swoje poparcie, które zyskało w historii określenie “błędu majowego”, a sam przewrót nazwała “faszystowskim”. Działania PPS-u i kolejarzy na pewno przyczyniły się do powodzenia zamachu, ale sam Piłsudski, zaciekle przecież krytykujący “partyjnictwo” odżegnywał się od związku z jakąkolwiek partią. W celu pokojowego rozwiązania sytuacji, jeszcze 12 maja, doszło do spotkania Wojciechowski-Piłsudski na moście Poniatowskiego. Marszałek zażądał dymisji rządu Witosa, prezydent odrzucił to żądanie, jako sprzeczne z prawem, do porozumienia nie doszło. Tego samego dnia, wieczorem siły Marszałka przystąpiły do szturmu lewobrzeżnej części stolicy. Udało im się zająć Plac Zamkowy, Krakowskie Przedmieście i Plac Saski z gmachami Prezydium Rządu i Sztabu Generalnego. Władze schroniły się w Belwederze. Liczba ofiar wśród ludności cywilnej rosła, jako, że tłumy warszawiaków wyległy na ulice, aby dać wyraz swojemu poparciu dla jednej lub drugiej strony konfliktu, bądź po prostu z ciekawości. Mediować między stronami próbował marszałek Sejmu M. Rataj i arcybiskup warszawski A. Kakowski, jednak żadna ze stron nie chciała ustąpić. 13 i 14 maja nadal trwały zacięte walki w centrum stolicy. Położenie strony rządowej stawało się coraz gorsze. Prezydent wraz z rządem wycofali się do Wilanowa, co spowodowało, że byli odcięci od łączności. Do Warszawy zbliżały się co prawda wojska wysłane z Poznania, ale Prezydent nie chciał, aby zamach stanu przekształcił się w wojnę domową. 15 maja prezydent Wojciechowski, a wraz z nim gabinet Witosa podali się do dymisji (Wojciechowski: “wolę, by Piłsudski objął władzę choćby na dziesięć lat, niż żeby na sto lat zagarnęły Polskę Sowiety”). Walki zakończyły się. Największe koszty poniosło jak zwykle społeczeństwo, w zamachu zginęło 164 cywilów i 215 żołnierzy, ponad 900 osób zostało rannych. 17 maja odbył się uroczysty, wspólny pogrzeb ofiar jednej i drugiej “strony”. Podczas uroczystości Piłsudski dał wyraz swojemu bólowi i wezwał do pojednania. Głównym hasłem politycznym Piłsudskiego była “sanacja”, czyli do uzdrowienie, odnowa moralna (od łacińskiego “sanatio” – uzdrowienie) życia politycznego i społecznego w Polsce. Zapowiedział usprawnienie systemu sprawowania władzy w kraju, głosił hasła solidaryzmu społecznego, czyli przedłożenia interesu państwa ponad interesy partykularne (poszczególnych grup czy klas społecznych). Można powiedzieć, że głównym hasłem nowego obozu władzy były słowa zawarte później w 1 artykule “konstytucji kwietniowej” (1935 r.): “Państwo Polskie jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Piłsudski, nie zamierzał obejmować władzy dyktatorskiej, uznał konstytucyjne uprawnienia marszałka Rataja (według “konstytucji marcowej” w przypadku, gdy prezydent nie mógł sprawować urzędu, jego kompetencję przejmował Marszałek Sejmu), który w porozumieniu z Piłsudskim, nowym premierem mianował profesora K. Bartla, dotychczas niezaangażowanego politycznie (w nowym gabinecie nie było ani jednego dotychczasowego ministra, co miało świadczyć o zerwaniu z dotychczasowymi “praktykami” politycznymi), sam Marszałek został ministrem spraw wojskowych. Po złożeniu urzędu przez prezydent Wojciechowskiego, pierwszorzędnego znaczenia nabrał wybór nowej głowy państwa. Partie lewicowe wysunęły kandydaturę Piłsudskiego, endecja zaś wojewody poznańskiego, A. Bnińskiego. Zdecydowanie wygrał Marszałek zdobywając 292 głosy, jego kontrkandydat zaś 193. Piłsudski jednak stanowiska nie przyjął, tłumacząc to zbyt małymi kompetencjami, jakie przyznawała prezydentowi “konstytucja marcowa” i wysunął na ten urząd kandydaturę profesora I. Mościckiego (również dotychczas niezaangażowanego politycznie). W kolejnym głosowaniu zwyciężył Mościcki zdobywając 281 głosów (Bniński 220). W ten sposób zamach stanu został zalegalizowany przez legalnie wybrany Sejm i Senat (według konstytucji Prezydenta wybierało Zgromadzenie Narodowe) Rzeczpospolitej Polskiej. Zamach majowy wpłynął pozytywnie przyniósł pozytywne efekty w dwóch płaszczyznach: gospodarczej i polityki zagranicznej. Stabilizacja władzy, która nastąpiła po zamachu spowodowała wzrost zaufania zagranicznych inwestorów do Polski, a co za tym idzie większy napływ kapitału do naszego kraju. To, w połączeniu z efektami reform rządu W. Grabskiego spowodowało znaczną poprawę sytuacji gospodarczej w Polsce i podniesienie się stopy życiowej mieszkańców. Lata 1926-29 były najlepszym okresem w dziejach gospodarki II RP. Również w dziedzinie polityki zagranicznej wzrosło zaufanie do Polski. Udało się uzyskać pożyczki stabilizacyjne od Wielkiej Brytanii i USA, na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych zawrzeć szereg układów gospodarczych z Republiką Weimarską, kończących tzw. “wojnę celną”. Polska była stroną takich układów międzynarodowych jak pakt Brianda-Kellogga (szerzej o nim mam nadzieję napisać w innym miejscu)) i tzw. Protokołu Litwinowa, które miały eliminować wojny agresywne. Udało się także na forum Ligi Narodów zakończyć stan wojny z Litwą (trwał od 1919 r.), w wyniku rozmów Piłsudskiego z premierem tego kraju Voldemarasem. Po wygaśnięciu kadencji Sejmu w 1927 r., w 1928 miało dojść do wyborów parlamentarnych. Nie chcąc opierać się na żadnej dotychczas istniejącej partii, zwolennicy sanacji powołali do życia BBWR (Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem), w skład, którego weszli przedstawiciele niemal wszystkich warstw społecznych i orientacji (jak np.: J. Moraczewski z PPS-u, B. Miedziński z PSL-u “Wyzwolenie”, czyli przedstawiciele partii lewicowych, ale też konserwatywny książę Janusz Radziwiłł), których łączyło tylko to, że byli zwolennikami Piłsudskiego. BBWR miało być ponadpartyjną “platformą”, która zgodnie z programem Marszałka miała realizować interes państwa, a nie jakiejś partii czy grupy społecznej. Zdymisjonowany został również gabinet Bartla, a nowym premierem został najbliższy współpracownik marszałka, a jednocześnie przywódca BBWR-u – pułkownik W. Sławek. Wybory w 1928 r., po bardzo efektownej kampanii wyborczej BBWR-u (finansowanej po części z budżetu państwa), przyniosły mu zwycięstwo, ale uzyskał tylko 27,6% mandatów w Sejmie, co nie pozwalało na samodzielne sprawowanie władzy. A że Piłsudski nie zamierzał dzielić się z nikim ta władzą, to nieuchronnie zbliżał się okres konfrontacji sanacji z partiami opozycyjnymi… Nie można zapominać o tym, że większość społeczeństwa polskiego popierała “zamach” i działania obozu “sanacji” (do około 1930 r.), jak również o “błędach i wypaczeniach” (chociażby tych przedstawionych przeze mnie we wstępie). Problematyczne jest to czy demokratycznie wybrane rządy poradziłyby sobie lepiej w trudnych latach trzydziestych. Niezaprzeczalne jest jednak to, że do podobnego procesu jak w II RP doszło w innych nowo powstałych (w wyniku I wojny światowej) państwach Europy Środkowo-Wschodniej (dyktatury ukształtowały się także w wielu krajach bałkańskich i bałtyckich), co wywołane było “niedojrzałością” społeczeństwa i elit politycznych tych krajów do ustroju demokratycznego. Wątpliwości nie budzi również fakt, że rządy autorytarne w Polsce nie dorównywały, jeśli chodzi brutalność i stopień kontroli społeczeństwa krajom totalitarnym (jak ZSRR czy hitlerowska Rzesza). Ocenę “zamachu majowego” pozostawiam każdemu do samodzielnej analizy. Mnie zastanawia jednak pewien problem. Czy nie należało dać szansy “młodej”, polskiej demokracji i zaczekać z wprowadzeniem rządów “silnej ręki”? Może po przetrwaniu początkowego kryzysu, doszłoby do stabilizacji i wzrostu zaufania społecznego do tej formy rządów (jak to mówił Churchill najgorszej, ale jednocześnie najlepszej, jaką dotychczas wymyślono). Patrząc jednak na to, jak wygląda polska demokracja obecnie, po 14 latach funkcjonowania III RP, można mieć do tego poważne wątpliwości. Państwo polskie odradzało się w warunkach rewolucji społecznej, a jego pierwszy rząd miał charakter socjalistyczny. Zapowiadanej w listopadzie 1918 r. nacjonalizacji „dojrzałych” do tego gałęzi gospodarki nie zrealizowano, gdyż w Sejmie zabrakło dostatecznego poparcia dla tej idei. Natomiast już w pierwszych daniach swego urzędowania rząd Jędrzeja Moraczewskiego wprowadził korzystne dla robotników ustawodawstwo socjalne: 46-godzinny tydzień pracy z angielską sobotą, ubezpieczenia chorobowe oraz inspekcję pracy, biura pośrednictwa pracy i ochronę prawną lokatorów. W 1922 r. uprawnienia te uzupełniono ustawą o płatnych urlopach pracowniczych. Wielkie emocje wywoływała od początku niepodległości reforma rolna. Wobec dużej koncentracji własności ziemskiej oraz ogromnej liczby ludności bezrolnej i małorolnej, masy chłopskie oczekiwały, że władze odrodzonej Polski przeprowadzą radykalną parcelację większej własności. Pod naciskiem partii chłopskich 10 VII 1919 Sejm Ustawodawczy przyjął ustawę o zasadach reformy rolnej, w której określono górną granicę posiadania ziemi od 60 do 180 ha, wyjątkowo na Kresach Wschodnich 400 ha. Uchwała ta nie była jednak prawem. Podczas ofensywy bolszewickiej w lipcu 1920 roku sprawa reformy rolnej powróciła, gdyż konsolidacja wsi w obronie niepodległości stawała się sprawą największej wagi. W dniu 15 lipca1920 r. Sejm uchwalił ustawę o reformie rolnej przyjmując maksimum posiadania ziemi od 180 do 400 ha. Wywłaszczenie miało odbywać się za odszkodowaniem równym połowie wartości rynkowej ziemi. Wkrótce potem wykonanie reformy zostało jednak skomplikowane przez dyskusje nad konstytucyjną ochroną własności. Zgodnie z szeroką opinią niepełne odszkodowanie za ziemię stanowiłoby pogwałcenie prawa własności, zagwarantowanego w artykule 99 konstytucji. W związku z tym wykonanie reformy zawieszono i rozpoczęły się niezwykle długie i trudne debaty o ostatecznym jej kształcie. W maju 1923 r. prezydent Wojciechowski powierzył misje utworzenia rządu Wincentemu Witosowi. Ministrem skarbu w jego gabinecie pozostał Władysław Grabski. Głównym zadaniem, jakie stanęło przed nowym rządem było zahamowanie inflacji. Minister Grabski starał się realizować swój program naprawy skarbu, ogłoszony jeszcze w marcu, a zakładający zbilansowanie budżetu przez pobór nadzwyczajnej daniny majątkowej, waloryzację podatków i oszczędności budżetowe. Jednakże partie rządowe, związane z grupami nacisku korzystającymi z inflacji, nie były skłonne do pośpiechu w uchwaleniu ciężarów, które miały głównie spaść na ziemiaństwo i burżuazję. Nie widząc szans na realizację swego programu, Grabski ustąpił. Jego dwaj następcy nie mieli żadnego programu uzdrowienia sytuacji finansowej. Tymczasem inflacja przybrała zastraszające tempo i przeszła w hiperinflację. O ile na początku września za jednego dolara płacono 249 tys. marek polskich, o tyle pod koniec października już 1 612 tys. marek. Hiperinflacja położyła kres koniunkturze inflacyjnej, gdyż znikła premia eksportowa, a także zmalała chłonność rynku wewnętrznego. Szybko rosnące ceny utrudniały jakąkolwiek kalkulację opłacalności. Następowała ucieczka od waluty polskiej. Bogacili się spekulanci, a położenie ludności stawało się coraz cięższe. Całej gospodarce groził kompletny paraliż. Choć sytuacja społeczna i ekonomiczna pod koniec 1923 roku była tragiczna, kryzys rządowy nie trwał długo. W dniu 19 XII 1923 r. prezydent Wojciechowski powołał pozaparlamentarny gabinet Grabskiego, którego głównym zadaniem było ratowanie skarbu. Program taki przedstawił Grabski Sejmowi następnego dnia uzyskując poparcie prawicy i centrum oraz neutralną przychylność lewicy. Przeciw rządowi naprawy skarbu głosowały mniejszości narodowe i dwaj posłowie komunistyczni. Program Grabskiego zakładał zrównoważenie budżetu i zastąpienie marki polskiej pełnowartościowym złotym. Cele te zamierzał Grabski osiągnąć przez przyspieszenie wpłat nadzwyczajnego podatku majątkowego, waloryzację podatków i redukcję wydatków państwowych. Dla realizacji tych zadań zasadnicze znaczenie miała szybkość działania, toteż nowy premier zażądał od Sejmu nadzwyczajnych pełnomocnictw do wydawania ustaw w sprawach związanych z reformą. W dniu 11 I 1924 r. Sejm przyjął ustawę o naprawie skarbu i reformie walutowej, przy czym rząd uzyskał nadzwyczajne uprawnienia na sześć miesięcy. Rząd błyskawicznie przystąpił o działania. Przyspieszono płatności nadzwyczajnej daniny majątkowej, skrócono terminy wpłat waloryzowanych podatków bezpośrednich, podniesiono niektóre stawki. Dla zlikwidowania deficytu Polskich Kolei Państwowych, który obciążał budżet, podniesiono taryfy kolejowe. Ostry reżim oszczędnościowy narzucono administracji państwowej likwidując dwa ministerstwa, czyli robót publicznych i zdrowia. Uruchomiono też interwencję giełdową. Sprzedaż walut o stałym kursie przez rząd zahamowała spadek kursu marki polskiej. Gdy zarysowała się perspektywa zrównoważenia budżetu, rząd zaprzestał emisji marek. Utrwaliło to stabilność ich kursu. W dniu 18 IV 1924 r. nowo powołany, prywatny Bank Polski, który zastąpił dotychczasową centralną instytucję emisyjną, czyli państwową Polska Krajową Kasę Pożyczkową, rozpoczął działalność wymieniając 1,8 mln marek polskich za 1 złotego. Złoty miał ustawowe pokrycie 30% zapasów kruszcowo-dewizowych Banku Polskiego. Obok banknotów Banku Polskiego dopuszczono do obiegu bilon emitowany przez skarb państwa. Ustanowienie nowej instytucji emisyjnej jako banku prywatnego z niewielkim udziałem państwa zapobiec miało na przyszłość automatycznemu korzystaniu przez rząd z kredytu opartego na inflacyjnym drukowaniu banknotów. W ramach reformy Grabski przeprowadził też reorganizację banków państwowych. Powołano do życia Bank Gospodarstwa Krajowego, a nowe podstawy prawne otrzymały także Pocztowa Kasa Oszczędności i Państwowy Bank Rolny. Ujednolicono również system monopoli skarbowych, czyli tytoniowego, spirytusowego, solnego, loteryjnego i zapałczanego. Pierwszy etap reformy skarbowo-walutowej Grabskiego zakończył się sukcesem. Dużą role odegrało przekonanie społeczeństwa, że reforma zostanie zrealizowana. Gdy na wiosnę 1924 r. ceny nominalne przestały rosnąć, a płace realne wzrosły, nasiliło się powszechne zaufanie do rządu, tak istotne przy tego typu operacjach. Robotnicy byli nawet skłonni do ustępstw, by umożliwić realizacje reformy. Większość jej ciężarów poniósł jednak kapitał prywatny płacąc ogromną daninę majątkową. Warto też podkreślić, iż w przeciwieństwie do innych krajów europejskich, które przeprowadziły po I wojnie światowej podobne reformy opierając się na pożyczce zagranicznej, naprawa skarbu w Polsce dokonała się wyłącznie własnymi siłami krajowymi. Wzrost ciężarów podatkowych dla przedsiębiorców i ziemian musiał się odbić na koniunkturze w kraju, toteż wraz z postępami w równoważeniu budżetu rosły opóźnienia podatkowe wśród przedsiębiorców. Pomyślne rezultaty reformy skarbowej i walutowej Grabskiego musiały się odbić na utrwaleniu kryzysu nadprodukcji w przemyśle. Realne koszty produkcji wzrosły, a wobec braku eksportowej premii inflacyjnej polski eksport okazał się niekonkurencyjny. Wzrosło bezrobocie i deficyt w bilansie handlowym. Sfery prywatno – przemysłowe przystąpiły do obniżek płac. Właściciele hut górnośląskich uzyskali nawet od rządu zgodę na przedłużenie pracy do 10 godzin dziennie. W lecie sytuacja rynkowa nieco się poprawiła na skutek wzrostu przychodów gotówkowych ludności wiejskiej po żniwach, a także wpływu pierwszych pożyczek zagranicznych. W tym samym czasie specjalne konsorcjum polsko – francuskie rozpoczęło budowę portu w Gdyni. Szczególnie ciemne chmury gromadziły się nad polskimi handlem zagranicznym. W obrotach zagranicznych Polski najważniejszą rolę odgrywały Niemcy, wymiana z tym państwem, to 43% polskiego eksportu i 35% importu. Natomiast obroty z głównym sojusznikiem politycznym, Francją, były niewielkie. Polska utraciła też prawie całkowicie przedwojenne rynki rosyjskie. Kryzys poinflacyjny pogorszył opłacalność polskiego eksportu. Sytuację płatniczą Polski podkopała dodatkowo wojna celna z Niemcami. W dniu 10 I 1925 wygasły postanowienia traktatu wersalskiego, na mocy, których Niemcy były zobowiązane do przyznania państwom koalicji, w tym Polsce, klauzuli najwyższego uprzywilejowania w handlu. Podjęto rokowania handlowe polsko – niemieckie, w których strona niemiecka grała na zwłokę czekająca na upłyniecie kolejnego terminu. W czerwcu 1925 r. wygasły klauzule konwencji górnośląskiej z 1922 r. o bezcłowym dopuszczeniu na rynek niemiecki 6 mln ton węgla z polskiej części Górnego Śląska. Strona niemiecka postawiła teraz warunki, których przyjęcie spowodowałoby uzależnienie gospodarcze Polski od Niemiec. Gdy władze niemieckie ogłosiły, że nie udzielą w ogóle zezwolenia na import polskiego węgla, Polska podniosła cła na towary niemieckie. Niemcy odpowiedziały kontruderzeniem. Rozpoczęła się wojna celna, ograniczająca możliwości zbytu na najważniejszym dla Polski rynku. Od początku 1926 roku następowała poprawa koniunktury, choć kursy akcji utrzymywały się nadal na niskim poziomie, a bezrobocie malało powoli. W lecie rozpoczęło się pełne ożywienie. Niski kurs złotego ułatwiał eksport, a zdeprecjonowane podatki i taryfy kolejowe obniżyły koszty produkcji. Wzrost cen żywności na przednówku zwiększał przychody i popyt ludności wiejskiej. Rosnący zbyt na rynku krajowym i za granica zachęcał przedsiębiorców do zwiększenia produkcji oraz nowych inwestycji, co rozszerzało rynek inwestycyjny. W rezultacie rosło zatrudnienie i dochody robotnicze, co z kolei zwiększało popyt na artykuły konsumpcyjne. Dobra koniunktura trwała przez trzy lata. W 1927 r. wskaźnik wzrostu produkcji przemysłowej wyniósł 20,8%, w 1928r. – 13,7%, a w 1929 r. jeszcze 2,3%. Zatrudnienie rosło również, choć w wolniejszym tempie. Oznaczało to stały wzrost przeciętnej wydajności pracy, lecz również problemy z wchłonięciem nadwyżek ludności miejskiej. Dobra koniunktura dotyczyła także rolnictwa. Wzrost fizycznych rozmiarów produkcji wiązał się ze wzrostem przychodów i zakupów na wsi. Rosła stopa życiowa chłopów. Prawdziwy boom przezywały banki polskie i ruch budowlany. Na jesieni 1928 r. zaznaczył się niewielki spadek cen artykułów rolniczych. W 1929 r. produkcja i zatrudnienie w Polsce jeszcze wzrosły, ale pod koniec roku, po krachu na giełdzie nowojorskiej zarysowało się załamanie koniunktury. Ponadto po zamachu majowym wyraźnie wzrosło zaufanie kapitału obcego do lokat w Polsce. Przyczyniła się do tego także dobra koniunktura przemysłowa. Rokowania przeprowadzone w latach 1926 – 1927 doprowadziły do uzyskania z USA i Wielkiej Brytanii pożyczki stabilizacyjnej w wysokości 62 mln dolarów oraz 2 mln funtów W dniu 13 X 1927 r. prezydent Mościki wydał rozporządzenie o planie stabilizacyjnym. Złoty zdewaluowano o 42%, do poziomu 8,91 zł za dolara, a minimalne pokrycie obiegu podniesiono do 40%. Reforma stabilizacyjna, choć właściwie spóźniona wobec samoczynnej poprawy koniunktury, doprowadziła do dalszego wzmocnienia waluty polskiej, uporządkowania obiegu pieniężnego i wpłynęła pozytywnie na stosunek kapitału zagranicznego do Polski. Budżet państwa uzyskał poważne nadwyżki, a bilans płatniczy stał się silnie dodatni dzięki napływowi obcych kapitałów. Date: 2015-12-11; view: 1479
|