Dawno temu, kiedy Szczebrzeszyn nie był jeszcze Szczebrzeszynem tylko bezimiennym grodem, znajdowało się w nim jedyne w okolicy przejście przez rwącą rzekę. Pewnego razu, wczesną wiosną, przeprawiał się przez nią możny kupiec, który udawał się na dwór królewski do Krakowa. Jednak w czasie przeprawy wozy poprzewracały się, ulegając zniszczeniu. To wymusiło na kupcu przerwanie podróży i pozostanie przez dłuższy czas w grodzie. Zamieszkał na wzgórzu, z którego roztaczał się piękny widok na całą okolicę i tak go to urzekło, że postanowił zostać na stałe.Niebawem stał się przywódcą miejscowej społeczności, a później właścicielem grodu.
Szybko okazało się, że Szczebrzech, bo tak nazywał się kupiec, był człowiekiem nie tylko zamożnym, ale też uczonym i znającym się na budownictwie. Wiedział, jaki wpływ na rozwój miasta ma handel, dlatego w miejscu przeprawy przez rzekę postanowił wybudować most. Jednak w tamtych czasach ludzie mieli niewielkie doświadczenie w tego typu budowlach. Już samo wbicie pali w dno rzeki okazało się olbrzymim problemem. Gdy Szczebrzech głowił się nad skonstruowaniem maszyny, która umożliwiłaby wbicie pali, jeden z pomocników powiedział, że tego zadania po prostu nie da się wykonać. Wtedy zdenerwowany kupiec krzyknął: "Choćbym i samego diabła miał wezwać do pomocy, to most postawię!".
Nagle ujrzał szybko zbliżającą się postać, w czarnym płaszczu z kapturem zasłaniającym twarz. Gdy się zbliżył, zaoferował swą pomoc przy budowie. Szczebrzech początkowo nie rozpoznał w tajemniczym przybyszu diabła, ale kiedy prace nad mostem zaczęły w szybkim tempie posuwać się naprzód, kupiec zorientował się, z kim ma do czynienia.
"Zatem jakiej zapłaty oczekujesz za okazaną pomoc?" - zapytał Szczebrzech, bowiem wcześniej jej nie ustalili.
"Zadowolę się pierwszą żywą istotą, która przejdzie przez most po ukończeniu budowy" - odparł diabeł.
Wkrótce prace nad mostem się zakończyły. Jednak żeby go oddać do użytku, jako pierwszy musiał po nim przejść główny inwestor i budowniczy. Szczebrzech zapomniał o umowie z diabłem. Wszedł na most, ale po przejściu kilku metrów zatrzymał się i spojrzał w niebo, dziękując Bogu za okazaną łaskę i błogosławieństwo przy budowie. A ponieważ był człowiekiem bardzo pobożnym, usłyszał głos dochodzący z niebios: "Nie idź dalej, zawróć". Kupiec od razu przypomniał sobie o diable, który zadowolony siedział po przeciwnej stronie mostu. Błyskawicznie cofnął się i zobaczył pasącego się obok wieprza. Zapędził go na most i spokojnie ruszył za nim. Rozwścieczony diabeł skoczył na środek mostu i z całej siły tupnął kopytem, wybijając wielką dziurę. Wieprz wpadł do rzeki i popłynął z prądem na wschód, a po diable już nie było śladu.
Od tamtej pory mieszkańcy nazywali rzekę Wieprzem, a sam gród - Grodem nad Wieprzem. Most ułatwił podróżowanie i przyśpieszył rozwój grodu, który szybko zaczął nabierać cech miasta. Dużą rolę odegrał w tym również syn Szczebrzecha - Szczebrzesz, który okazał się człowiekiem równie mądrym i zaradnym jak jego ojciec. Wkrótce przejeżdżający kupcy zaczęli nazywać miasto Grodami Szczebrzecha, a później Szczebrzeszynem.