Pewnego dnia Krystyna oznajmiła Pawłowi: —Muszę iść do Biblioteki Uniwersyteckiej po książkę. Wrócę za godzinę lub półtorej.
—Obiecałaś mi wczoraj, że pójdziesz ze mną do Uniwersału po płaszcz. Po co ci tak nagle ta książka?
—Bardzo cię przepraszam, Pawle, ale książka jest mi bardzo potrzebna. Myślałam, że dostanę ją w Bibliotece Akademii Medycznej, ale ktoś już ją wypożyczy!.
—No to trudno. Dam sobie radę sam. Pójdę po płaszcz bez ciebie.
—Boję się, że kupisz płaszcz za duży, za mały, albo zupełnie niemodny. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, pójdę i postaram się jak najszybciej wrócić, a ty zaczekasz i potem pójdziemy do Uniwersału.
—No dobrze, co mam robić? Tylko wątpię, czy wrócisz wcześniej niż za trzy godziny.
—Nie wierzysz swojej żonie?
—Czasem wierzę, ale nie wtedy, kiedy mówi, że będzie punktualna. Idź już! Im szybciej wyjdziesz, tym wcześniej wrócisz.
Krystyna poszła więc do biblioteki. Najpierw weszła do katalogów i wyszukała potrzebną książkę. Potem wypisała rewers i wrzuciła go do skrzynki.
—Mam godzinę czasu —pomyślała. —Co robić?
Posiedziała trochę w hallu, paląc papierosa, ale znudziło się jej tam czekać. Zeszła więc do klubu i zamówiła kawę. Po dziesięciu minutach przy jej stoliku stanął sympatycznie wyglądający młody człowiek. Ukłonił się Krystynie, a potem zapytał:
—Przepraszam bardzo, czy mogę się przysiąść? Nie ma już wolnych miejsc.
—Proszę bardzo.
Młody człowiek zamówił kawę, ale wyraźnie nudziło mu się. Przyglądał się ładnej i sympatycznej dziewczynie, która siedziała naprzeciwko niego. Wreszcie zapytał:
—Czy pani też czeka na książkę?
—Tak, powinna być za trzy kwadranse.
—Ja też czekam. Mam nadzieję, że pani nie przeszkadzam.
—Ależ nie.
Zaczęli rozmawiać i trzy kwadranse minęły bardzo szybko. Potem Krystyna powiedziała:
—Dzięki panu nie nudziłam się czekając na książkę. Krystyna i jej nowy znajomy poszli razem do wypożyczalni. Bibliotekarka wydała książkę Krystynie i jej nowemu znajomemu. Krystyna chciała wziąć książkę, pożegnać się i wyjść, ale jej towarzysz zatrzymał ją.
—Czy pani pozwoli, że panią odprowadzę?
—Byłoby mi bardzo milo, ale strasznie się spieszę. Muszę jechać taksówką.
Krystyna podała rękę młodemu człowiekowi, powiedziała "Do widzenia" bibliotekarce i wybiegła. Na szczęście jechała wolna taksówka, więc ją zatrzymała i po pięciu minutach była w domu.
—Jestem! —zawołała. —Możemy zaraz iść.
—Dobrze, zaraz się ubiorę.
Kiedy Paweł przygotowywał się do wyjścia, Krystyna zaczęła przeglądać przyniesioną książkę. Nagłe zawołała:
—Co to jest? To jakiś podręcznik matematyki. Musiałam wziąć tę książkę przez omyłkę.
—Trudno, musisz wrócić do biblioteki.
—Nie, już teraz nie wrócę. Idziemy!
Kiedy wieczorem po powrocie do domu Paweł i Krystyna jedli kolację, nagle zadźwięczał dzwonek. Krystyna zerwała się z krzesła i szybko pobiegła otworzyć drzwi.
W drzwiach stal uśmiechnięty znajomy z biblioteki.
—Nareszcie panią znalazłem. Wróciłem do biblioteki, żeby zapytać o pani adres, kiedy zauważyłem, że zamieniłem książki. Przyznać się muszę, że ten zbieg okoliczności specjalnie mnie nie zmartwił. Tak nam się milo rozmawiało.
Krystyna zaprosiła gościa do pokoju i przedstawiła sobie obu panów. Byli dla siebie bardzo uprzejmi, ale kiedy nowy znajomy Krystyny wyszedł ze swoją książką, Paweł odetchnął z wyraźną ulgą.