Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Latająca kanapa

N a t a r g u , p n i a c h d r z e w i na place Chateaubriand pojawiają się plakaty. Nakaz wydania broni palnej. Każdy, kto się nie podporządkuje, zostanie rozstrzelany. Nazajutrz w południe przybywają oddać swoją broń tłumy Bretończyków: rolnicy, którzy pokonali wiele kilometrów w wozach ciągniętych przez muły, znużeni starzy marynarze z archaicznymi pistoletami, kilku myśliwych, którzy przekazując swoje dubeltówki, wbijają wściekły wzrok w ziemię.

W końcu tworzy się żałosny stos, jakieś trzysta sztuk broni palnej, połowa zardzewiała. Dwaj młodzi żandarmi wrzucają to wszystko do ciężarówki, po czym jadą pod górę wąską ulicą, docierają do grobli i znikają. Żadnych przemówień, żadnych wyjaśnień.

– Proszę, tato, czy mogłabym wyjść?

– Już niedługo, gołąbeczko.

Ale ojciec jest zdenerwowany, pali tak dużo, jakby chciał się zmienić w popiół. Ostatnio siedzi do późnej nocy, pośpiesznie budując dla Marie-Laure model Saint-Malo: codziennie dodaje nowe domy, konstruuje mury obronne, wytycza ulice, aby mogła się nauczyć topografii miasta w taki sam sposób jak okolicy ich domu w Paryżu. Drewno, gwoździki, papier ścierny: odgłosy i zapachy obsesyjnej pracy ojca nie uspokajają Marie-Laure, lecz wywołują w niej niepokój. Dlaczego musi się uczyć ulic Saint-Malo? Jak długo tu zostaną?

W gabinecie na czwartym piętrze Marie-Laure słucha stryjecznego dziadka, który czyta kolejną stronicę Podróży na okręcie „Beagle”. Darwin polował na nandu w Patagonii, badał sowy w pobliżu Buenos Aires i wspiął się na wodospad na Tahiti. Opisuje niewolników, skały, błyskawice, zięby i ceremonię dotykania się nosami w Nowej Zelandii. Marie-Laure szczególnie lubi słuchać o ciemnych wybrzeżach Ameryki Południowej porośniętych nieprzeniknioną dżunglą, gdzie wieją wiatry niosące woń gnijących listownic i gdzie słychać krzyki fok rodzących młode. Uwielbia wyobrażać sobie Darwina, jak wychyla się nocą przez reling, patrzy na fosforyzujące fale i obserwuje płynące pingwiny, które pozostawiają w wodzie ogniste zielone ślady.

– Bonsoir – mówi Marie-Laure do Étienne’a, stojąc na kanapie w jego gabinecie. – Może mam tylko dwanaście lat, ale jestem dzielną francuską podróżniczką, która przybyła, by uczestniczyć w pańskich przygodach.



Étienne zaczyna mówić z angielskim akcentem.

– Dobry wieczór, mademoiselle, czy nie poszłaby pani ze mną do dżungli i nie zjadła kilku motyli? Są duże jak talerze i może nawet nietrujące, kto wie?

– Chętnie zjem trochę motyli, monsieur Darwin, ale najpierw poczęstuję się ciasteczkami.

Czasami bawią się w latającą kanapę. Siadają na niej obok siebie i Étienne pyta:

– Gdzie lecimy dziś wieczorem, mademoiselle?

– Do dżungli! – Albo: – Na Tahiti! – Albo: – Do Mozambiku!

– Ach, tym razem czeka nas bardzo długa podróż – odpowiada Étienne jak prezenter na scenie zupełnie nowym głosem, gładkim, aksamitnym. – W dole widać Atlantyk, lśni w świetle księżyca, czujesz jego zapach? Czujesz zimno? Czujesz wiatr we włosach?

– Gdzie teraz jesteśmy, stryju?

– Nad Borneo, nie zauważyłaś? Lecimy tuż nad wierzchołkami drzew, w dole lśnią wielkie liście, a tam znajduje się plantacja kawy. Czujesz jej zapach? – Marie-Laure rzeczywiście coś czuje, choć nie próbuje rozstrzygnąć, czy stryj przesuwa jej pod nosem zmieloną kawę, czy rzeczywiście lecą nad plantacją kawy na Borneo.

Odwiedzają Szkocję, Nowy Jork, Santiago. Kilka razy wkładają zimowe płaszcze i lecą na Księżyc.

– Zauważyłaś, jaka jesteś lekka, Marie? Możemy się poruszać prawie bez wysiłku! – Stryj sadza ją w kręconym fotelu koło biurka i wprawia go w ruch wirowy, aż dziewczynka nie może już się śmiać z powodu zawrotów głowy.

– Poczęstuj się świeżym, smacznym księżycowym mięsem – mówi Étienne i wkłada do ust Marie-Laure coś, co bardzo przypomina smakiem ser.

Na końcu zawsze siedzą obok siebie na kanapie i uderzają dłońmi w poduszki, a wokół powoli materializuje się pokój.

– Ach! – wzdycha stryj, stopniowo przestaje mówić z angielskim akcentem i w jego głosie pojawia się ledwo wyczuwalna trwoga. – Znowu jesteśmy w domu…

 


Date: 2015-12-17; view: 789


<== previous page | next page ==>
Zostałeś powołany | Suma kątów
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.005 sec.)