Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Polskie legendy: Krzywa Wieża w Toruniu

 

Toruński zamek krzyżacki był niegdyś miejscem, w którym mieszkało dwunastu zakonnych rycerzy. Tak się złożyło, że jeden z nich był niezwykle przystojny i przyciągał tęskne spojrzenia kobiet. Jednak dumny zakonnik na żadną z nich nie zwracał uwagi. Aż pewnego dnia, gdy szedł ulicami Torunia, dostrzegł młodą kobietę. Była to najpiękniejsza istota, jaką rycerz kiedykolwiek widział. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, zapominając o zakonnych ślubach. Jak się wkrótce okazało, była to miłość z wzajemnością.

 

Młodzi spotykali się często w różnych zaułkach miasta. Ich miłość kwitła. Jednak pewnego wieczoru zostali zauważeni przez mieszkańców Torunia i wieść o ich romansie rozniosła się lotem błyskawicy. Nazajutrz wiedziała o tym i Miejska Rada i krzyżacki komtur. Uznano, że to bulwersujące zachowanie, niegodne ani obywatelki Torunia, ani tym bardziej rycerza ze ślubami zakonnymi.

 

Długo debatowano nad tym, kto ponosi większą winę za romans, aż w końcu uznano, że leży ona po środku. Dziewczynie wymierzono więc karę 25 batów, które otrzymała przy Bramie świętego Jakuba. Zaś karę dla zakonnika miał zarządzić krzyżacki komtur. Po namyśle nakazał on nieszczęśnikowi wybudować strażnicę, która miała odbiegać od pionu tak, jak życie Krzyżaka odbiegało od zasad zakonnego życia.

 

Rycerz wybudował więc wieżę o wysokości piętnastu metrów, odchyloną od pionu o niemal 1,5 metra. Codziennie przypominała ona nie tylko Krzyżakowi i pozostałym zakonnikom, ale wszystkim mieszkańcom Torunia o tym niegodziwym występku.

 

Krzywa Wieża stoi w Toruniu do dziś i jest jedną z jego największych atrakcji. Podobno istnieje sposób na to, aby sprawdzić czy ma się czyste sumienie. Trzeba oprzeć się plecami o jej mur, tak aby pięty również go dotykały i wyciągnąć przed siebie ręce. Jeśli uda się przez dłuższą chwilę utrzymać równowagę, oznacza to, że nie ma się nic na sumieniu.

 

Polskie legendy: Jak chleb w kamień się zamienił

Dawno temu w niewielkiej wsi koło Gdańska mieszkała wdowa wraz z piątką małych dzieci. Była bardzo biedna, gdyż miała tylko mały kawałek nieurodzajnego pola. Nie mogła wykarmić z niego całej rodziny, dlatego często najmowała się do różnych prac i dostawała za to jedzenie i drobne pieniądze.




Pewnego roku nadeszła sroga zima i zniszczyła ludziom całe zapasy jedzenia, a potem nadeszła wiosna i powódź zabrała wszystko, co ludziom udało się ocalić.W całej wiosce zapanowała bieda, a najciężej było ubogiej wdowie, której dzieci wciąż były głodne. Tylko niektórym gospodarzom lepiej się wiodło, gdyż mieli poukrywane zaoszczędzone pieniądze, które mogli wymienić na kaszę i chleb. Wdowa widziała, jak codziennie chodzili na targ do Oliwy i wracali z jedzeniem w workach. Ponieważ sama nie miała nic do sprzedania, któregoś dnia wyszła na drogę, żeby poszukać pracy lub poprosić ludzi o pomoc.

 

Nie minęło wiele czasu, gdy spotkała swego sąsiada idącego na targ. Bogaty gospodarz niósł wielki worek pełen chleba. Wór był tak ciężki, że co chwila musiał się zatrzymywać żeby odpocząć.

- Zamienię ten chleb na worek kaszy. A potem ugotuję sobie, dorzucę skwarków i będę się objadał, aż inni będą mi zazdrościć! - myślał gospodarz.

Wdowa nieśmiało podeszła do niego i cicho poprosiła:- Czy mógłbyś mi pomóc, dobry sąsiedzie i podzielić się tym chlebem, który niesiesz? Mam w domu pięcioro głodnych dzieci.

Lecz gospodarz tylko przyśpieszył kroku i szybko odrzekł:- Niosę kamień, nie chleb.

Po czym pospiesznie się oddalił. Zrozpaczona wdowa zawołała za nim: - Skoro nie masz serca, to niech ten chleb zaciąży ci kamieniem!

Skąpy sąsiad nawet się nie obejrzał. Próbował maszerować jeszcze szybciej, ale po pewnym czasie worek zaczął stawać się coraz cięższy, aż w końcu nie mógł już dłużej go nieść. Przysiadł na skraju drogi i odwinął chleb, po czym aż krzyknął ze zdumienia. Zamiast bochenka chleba trzymał w rękach wielki i ciężki kamień! - To nauczka od samego Pana Boga - pomyślał i czym prędzej wrócił do domu.Poprosił żonę, aby ugotowała dużo jedzenia i zaprosił wdowę wraz z dziećmi na posiłek. A potem podzielił się z nią wszystkim co miał i jeszcze przez długi czas przynosił jej kaszę, mąkę i ziemniaki. Obiecał sobie, że nigdy już nie odwróci się od człowieka potrzebującego pomocy. Od tej pory drzewa w sadzie dawały mu jeszcze więcej owoców, zbiory pszenicy miał tak obfite, że nie mieściły mu się w spichlerzu, a warzywa z pól musiał rozdawać, bo jego rodzina nie dawała rady ich zjeść. Wciąż troszczył się o wdowę i jej dzieci, które już nigdy nie były głodne ani zmarznięte. A rok później gospodarz zaniósł pamiętny kamień do kościoła w Oliwie, aby wzmocnić nim mury.

I tam znajduje się do dzisiaj, przypominając ludziom, że nigdy nie można odmówić pomocy potrzebującym.

 

 


Date: 2016-03-03; view: 574


<== previous page | next page ==>
Polskie legendy: Toruńskie pierniki | Polskie legendy: Lwy gdańskie
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.006 sec.)