W moim pojęciu reformator nie jest taki smutny dlatego, że przygnębia go niedola towarzyszy dotkniętych nieszczęściem, lecz – gdyby nawet był najświętszym synem Bożym – dlatego, że trawi go własna dolegliwość. Niech dojdzie do równowagi, niech zawita u niego wiosna i ranek wstanie nad jego łożem, a bez wyjaśnień zapomni o swoich wielkodusznych towarzyszach. Nigdy nie żułem tytoniu i jedynie tym mogę tłumaczyć fakt, że nie występuję przeciwko jego używaniu. To kara, jaką muszą zapłacić zwolennicy tego nałogu w zreformowanej postaci, wszak żułem w życiu dość rzeczy, przeciwko którym mógłbym się wypowiadać. Jeżeli zdarzyłoby się komuś oddać takiej czy innej działalności filantropijnej, niech się stara, aby jego prawica nie wiedziała, co robi lewica[100], nie warto bowiem tego wiedzieć. Niech ratuje tonącego i zawiąże mocno sznurowadła. Niech się nie śpieszy i po namyśle zabierze do jakiejś niepłatnej roboty.
Nasze obyczaje uległy zepsuciu wskutek kontaktów ze świętymi.[101] Nasze księgi hymnów rozbrzmiewają melodią Bożych zakazów i złorzeczeń i chwalą wiekuiste trwanie Pana. Można by rzec, że nawet prorocy i zbawcy nie tyle krzepili ludzi w nadziei, ile pocieszali zalęknionych. Nie istnieje w pismach naszych nawet najprostsza dziękczynna oda do życia ani też niezapomniana pochwała Boga. Zdrowie i powodzenie sprawiają mi przyjemność, choćby się okazało, że są udziałem osób najdalszych mi i obcych; wszelkie choroby i niepowodzenia smucą mnie i wyrządzają mi zło – choćbyśmy darzyli siebie nawzajem największym współczuciem. A zatem, jeżeli mielibyśmy odbudowywać ludzkość środkami prawdziwie indiańskimi, botanicznymi, magnetycznymi albo naturalnymi, najpierw sami powinniśmy zyskać prostotę i dobroć Natury, rozpędzić chmury wiszące nam nad czołem i wchłonąć w pory odrobinę życia. Nie należy pozostawać nadzorcą ubogich, trzeba dążyć do kondycji jednego z najgodniejszych ludzi na świecie.
W Gulistanie, to jest ogrodzie Różanym Saadiego z Szyrazu czytam:
„– Uczonego jednego męża raz zapytano: «Między tylu znanymi drzewami, które Bóg stworzył, to wysokie, to owoc wydające, jeden tylko cyprys nazywany jest ,szlachetny’ (Azad), a jednak on żadnego owocu nie daje. Co w tem za znaczenie?» A uczony na to: «Każde drzewo ma coś w podziale o naznaczonej swej porze; w jednej porze są świeże, a w innej porze zwiędłe; jeden tylko cyprys tych przygód nie doznaje, bo zawsze jest świeży, a to jest właśnie przymiotem szlachetnych.» [w. p.] Nie wiąż serca do rzeczy znikomych, bo Tygrys / Długo będzie w Bagdadzie płynął po kalifach; / Jeśli szczęście po temu, bądź jak palma szczodry, / Jeśli nie, bądź jak cyprys wyniosły, szlachetny.”[102]
Wiersz uzupełniający
PRETENSJE UBÓSTWA
Zaprawdę, to zbyt wiele, ty nędzo chodząca. Abyś dla siebie miejsca żądał pośród niebios. Dlatego że w twym domku skromnym albo w kadzi Kryje się jakaś gnuśna, pedantyczna cnota Pod tanim światłem słońca bądź w cieniu, u źródła, Wśród korzonków, warzyw; gdzie twoja prawa ręka, Odrywająca namiętności od myślenia, Na którym bujnie kwiat prawdziwych cnót zakwita, Hańbi naturę i paraliżuje zmysły, I, jak Gorgona, zmienia ludzi czynu w kamień. Nie trzeba nam otępiałego społeczeństwa, Którego się domaga twoja powściągliwość, Jeśli tej głupoty – wbrew naturze – co nic nie wie O smutku i radości; ni wymuszonego Biernego hartu ducha, który błędnie chwalisz Kosztem czynów. Ten pospolity nędzny wyląg. Który się sam utwierdza w swym poślednim miejscu, Przemienia się w twój niewolniczy umysł. Lecz my Wspieramy takie cnoty, co uznają nadmiar, Uczynki śmiałe, szczodre, wspaniałość królewską. Roztropność, która widzi wszystko, wielkoduszność, Co nie zna granic, i tę heroiczną cnotę, Której nie zostawiła starożytność nazwy, A jedynie wzory, jak Herkules, Achilles, Tezeusz. I do komory swej obmierzłej wróć; A gdy zobaczysz nowy brzask na firmamencie, Popróbuj tylko dociec, kim byli ci wielcy.
[2] Odniesienie do mitu o Romulusie i Remusie.
[3] Odniesienie do starego przysłowia angielskiego o tej treści.
[4] „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie je mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje podkopują i kradną.” Nowy Testament, Ewangelia św. Mateusza 6, 19.
[5] Skąd poszedł ród nasz twardy, na trudy wytrwały. Na świadectwo, skąd wziął się i skąd się wywodzi. Owidiusz, Przemiany, I, 414-415. Przełożył Bruno Kiciński.
[6] Sir Walter Raleigh, History of the World, ks. I, cz. I, rozdz. II, ten sam co powyżej fragment pochodzi z przekładu Przemian Owidiusza, pióra Raleigha – Ovid, Metamorphoses, I, 414-415.
[7] „O Boże! ja bym mógł być zamknięty w łupinie orzecha…” William Szekspir, Hamlet, akt II, sc. 2. Przełożył Józef Paszkowski.
[8] „To boskość w nas się budzi.” Joseph Addison, Cato, V, 1.
[9] Chociaż tak nazwana postać nie występuje w Pilgrim’s Progress Johna Bunyana” (Wędrówka pielgrzyma. Przełożyła Józefa Prower, Warszawa 1961), to pozostaje ona w tradycji tej alegoryczno-dydaktycznej opowieści.
[10] William Wilberforce (1759-1833) – angielski działacz społeczno-polityczny, bojownik o zniesienie handlu niewolnikami, a potem niewolnictwa w brytyjskich koloniach.
[11] W chwili zamieszkania nad stawem Thoreau miał prawie dwadzieścia osiem lat, lecz ostateczną wersję Waldenu napisał później. Całość skończył w 1854 r.
[12] Wśród transcendentalistów panowała moda na wegetarianizm.
[13] John Evelyn (1620-1706) – pamiętnikarz angielski, autor dziennika z lat 1641-1706, opisującego podróże po Europie i epokę ostatnich Stuartów.
[14] John Evelyn, Silva, or a Discourse of Forest-Trees, Londyn 1729.
[15] Wisznupurana.
[16] „Życie nasze trwa lat siedemdziesiąt.” Stary Testament, Księga Psalmów 90, 10.
[17] Charles Darwin, Journal of Research […] During a Voyage of H. M. S. Beagle.
[18] Nowa Holandia albo Nowe Niderlandy – założona przez Holendrów kolonia wzdłuż rzeki Hudson. Od 1664 r. nazywane tak nadal przez Anglików terytorium obecnych stanów: Delaware, Nowy Jork i New Jersey.
[20] „Jedno życie – iskierka czasu pomiędzy dwiema wiecznościami” – Thomas Carlyle, On Heroes and Hero-Worship.
[21] Mowa prawdopodobnie o concordzkiej „Yeoman’s Gazette”
[22] Mowa prawdopodobnie o własnym dzienniku Thoreau (Journal), który opublikowano dopiero czterdzieści pięć lat po śmierci autora, albo o piśmie „Dial” – redaktorzy tego ostatniego, Ralph Waldo Emerson i Margaret Fuller, kilkakrotnie odrzucali mu teksty.
[23] La Perouse, Jean Francois de Galaup (1741 – ok. 1788) – francuski żeglarz i podróżnik.
[24] Hanno (ok. VI-V w. p.n.e.) – żeglarz kartagiński. Patrz też: Staw w zimie, przyp. 20.
[25] Fragment ten wskazuje na związki poglądów Thoreau z filozofią Thomasa Carlyle’a, wyrażoną m. in. w Sartor Resartus.
[26] Stosunek autora do problemu nagości nie był bynajmniej wiktoriański. Współcześni nudyści uważają go za swojego prekursora.
[27] Ida Laura Pfeiffer (1797-1858) – wiedenka, podróżniczka, dwukrotnie objechała świat dookoła.
[28] Ida Pfeiffer, A Lady’s Voyage Round the World, Nowy Jork 1852.
[29] „I nie wlewają wina młodego do starych bukłaków, bo inaczej bukłaki pękają…” Nowy Testament, Ewangelia św. Mateusza 9, 17.
[30] „Kiedy zrzucimy z siebie więzy ciała…” William Szekspir, Hamlet, akt III, sc. 1. Przełożył Józef Paszkowski.
[31] Odniesienie do stwierdzenia Biasa z Prieny, który powiedział: „Wszystko, co posiadam, noszę w sobie.”
[32] Thoreau był jednym z pierwszych Amerykanów protestujących przeciwko fabrycznemu systemowi pracy.
[33] Samuel Laing (1780-1868) – autor prac na temat ekonomicznych i społecznych warunków życia w Skandynawii.
[34] Samuel Laing, Journal of Residence in Norway, Londyn 1837.
[35] Ibid
[36] Nazywanie Pisma Świętego „baśnią” zrażało do autora nawet jego najbardziej oddanych przyjaciół.
[37] „Jeśli w miłości jestem wolny /I dusza ma wolności zażywa…” Richard Lovelace, To Althea from Prison.
[38] Daniel Gookin, Historical Collections of the Indians in New England, Boston 1792.
[39] „Lisy mają nory i ptaki niebieskie gniazda, ale Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił.” Nowy Testament, Ewangelia św. Mateusza 8,20.
[41] „Albowiem ubogich zawsze macie wśród siebie…” Nowy Testament, Ewangelia św. Mateusza 26, 11.
[42] „Dlaczego to używacie między sobą przysłowia o ziemi izraelskiej: Ojcowie jedli kwaśne grona, a zęby synów ścierpły?” Stary Testament, Księga Ezekiela 18, 2.
[43] Ibid. 18, 3-4
[44] Thoreau regularnie chodził oglądać ów pokaz bydła, który odbywał się corocznie w Concord.
[45] George Chapman, Caesar and Pompey. Przełożył Piotr Sommer.
[46] Dla tzw. milczącej biedoty, to znaczy ludzi ukrywających swe ubóstwo, aby uniknąć przytułku, utworzono w XVIII w. fundusz pomocy.
[47] Wzmiankę o tym można znaleźć u Herodota.
[48] Dziewiętnastowieczna moda na styl orientalny powstała dzięki rozwojowi handlu morskiego z Dalekim Wschodem.
[50] „Wonder-Working Providence of Sion’s Saviour”, A History of New England, Londyn 1654.
[51] E. B. O’CaIlaghan, The Documentary History of the State New York, Albany 1851
[52] Dziś zimy naszej zmienia się niełaska na złote lato przy Yorka słońcu.” William Szekspir, Ryszard III, akt I, sc. 1. Przełożył Leon Ulrich.
[53] Wiersz H. D. Thoreau. Przełożył Piotr Sommer.
[54] Aluzja do ucieczki Eneasza z płonącej Troi. Uniósł on na barkach starego ojca i wizerunki bogów ojczystych. Po latach tułaczki Eneasz osiadł w Lacjum jako protoplasta Rzymian.
[55] Byli wśród nich: Emerson, Alcott i W. E. Channing.
[56] Odniesienie do angielskiego przysłowia: „Jeden człowiek to dziewięciu krawców.”
[57] Mowa o Uniwersytecie Harvarda.
[58] William Lassell odkrył w 1846 r. satelitę Neptuna zaledwie w kilka miesięcy po ustaleniu położenia samej planety.
[59] „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym nie dostrzegasz?” Nowy Testament, Ewangelia św. Mateusza 7, 3.
[60] Lista przedmiotów nauczanych na Uniwersytecie Harvarda w 1830 r. obejmowała nawigację.
[61] Mowa o Harriet Martineau, która odbyła słynną wówczas podróż po Ameryce w 1834-35 r.
[62] Księżniczka Adelajda (1792-1849) – córka Jerzego, księcia Saxe-Meiningen, żona Wilhelma IV, króla Anglii.
[63] Mowa o Janie Chrzcicielu. Nowy Testament, Ewangelia św. Mateusza 3, 4.
[64] Fruwający Childers (Flying Childers) – uważany za najszybszego na świecie konia wyścigowego. Wyhodowany (1715-41) w Anglii w stadninie księcia Devonshire.
[65] Mowa o autentycznej osobie, baronie Robercie Clive, który jako brytyjski urzędnik państwowy spędził wiele lat w Indiach oddając się także pisaniu poezji.
[66] Arthur Young (1741-1820) – angielski specjalista w dziedzinie rolnictwa i gospodarki rolnej.
[67] „– Rozumiem cię – odezwał się – chociaż wasze Jahusy szczycą się, że nieco mają rozumu, jednak Houyhnhnmowie zawsze tak tu, jak wszędy są panami.” Jonathan Swift, Podróże Guliwera, przekład Anonima, PIW 1987.
[68] Tekst zawarty w Mahabharacie.
[69] Mowa o starożytnym mieście w Górnym Egipcie, nazywanym przez Homera „stubramnym”.
[70] Thoreau prawdopodobnie się pomylił, albowiem Napoleon patrząc na piramidy miał zwrócić się do swojego wojska słowami: „Ze szczytu tych budowli patrzy na was czterdzieści stuleci.”
[71] Nazwa wymyślona przez Thoreau jako gra słów z ang. cerulean – modry.
[72] Marek Porcjusz Katon (Katon Starszy), De agri cultura (O gospodarstwie wiejskim).
[73] Fragment anonimowego wiersza z antologii J. W. Barbera (1798-1885) Historical Collections […] of […] New England (1839). Przełożył Piotr Sommer.
[74] Według prawa wdowie należała się jedna trzecia spadku.
[75] Nazwisko popularne w okolicach Concord.
[76] Odniesienie do bajki Ezopa Lis bez ogona.
[77] „Wstań, weź łoże swoje i idź do domu swego!”, Nowy Testament, Ewangelia św. Mateusza 9, 6.
[78] „Złe czyny ludzi żyją po ich śmierci, /Dobre bywają częstokroć grzebane.” William Szekspir, Juliusz Cezar, akt III, sc. 2. Przełożył Józef Paszkowski.
[79] „[Hektor] Padł w kurzawę, a boski Achilles jął chełpić się z pychą…” Homer, Iliada, XXII, 325, przełożył Ignacy Wieniewski, WL 1986.
[80] William Bartram (1739-1823) – amerykański przyrodnik i podróżnik.
[81] William Bartram, Travels Through North and South Carolina, Filadelfia 1791.
[82] Ibid
[83] William H. Prescott, History of the Conquest of Mexico, Nowy Jork 1843.
[84] Na zakończenie studiów na Uniwersytecie Harvarda podczas uroczystości nadawania tytułów, Thoreau wygłosił przemówienie, w którym postulował, aby ludzie odwrócili narzucony przez Pismo Święte porządek i pracowali tylko jeden dzień w tygodniu, a pozostałych sześć odpoczywali.
[85] Admet – król Feraj w Tesalii; bóg Apollo służył u niego przez pewien czas jako niewolnik. Jest to ulubiona aluzja Thoreau, często pojawiająca się w jego pismach.
[86] W dziewiętnastowiecznej architekturze amerykańskiej panowała moda na te pseudostyle.
[87] Mowa o emigrantach udających się do Ameryki.
[88] Istotna jest paralela między tą opowieścią a przypowieścią o zamożnym człowieku, zawartą w Nowym Testamencie, w Ewangelii św. Łukasza 18.
[89] Gwiazdą Polarną kierowali się zbiegli niewolnicy uciekając do Kanady.
[90] Mimo powyższych – przekornych – uwag Thoreau zrobił prawdopodobnie więcej, aby pomóc biedocie irlandzkiej w Concord, niż inni mieszkańcy miasteczka.
[91] Prawdopodobnie aluzja do Cottona Mathera Essays to Do Good (1710) lub Benjamina Franklina Dogood Papers (1722).
[92] Robin Goodfellow, zwany też Puckiem – złośliwy skrzat w angielskich wierzeniach ludowych.
[93] John Eager Howard (1752-1827) – jeden z przywódców amerykańskiej wojny o niepodległość, gubernator stanu Maryland, senator.
[94] „A jak chcecie, aby ludzie wam czynili, czyńcie im tak samo i wy.” Nowy Testament, Ewangelia św. Łukasza 6, 31.
[95] „Miłujcie nieprzyjaciół waszych.’* Nowy Testament, Ewangelia św. Mateusza 5, 44.
[96] „A Jezus rzeki: «Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią».” Nowy Testament, Ewangelia św. Łukasza 23, 34,
[98] „Nade wszystko miejcie gorliwą miłość jedni ku drugim, gdyż miłość zakrywa mnóstwo grzechów.” Nowy Testament, Pierwszy list św. Piotra 4, 8.
[100] „Ale ty, gdy dajesz jałmużnę, niechaj nie wie lewica twoja, co czyni prawica twoja.” Nowy Testament, Ewangelia św. Mateusza 6, 3.
[101] „Złe rozmowy psują dobre obyczaje.” Nowy Testament, Pierwszy list św. Pawła do Koryntian 15, 33.
[102] przełożył W. z Bibersteina Kazimirski, Paryż 1876. Nakładem Biblioteki Kórnickiej.
[103] wiersz Thomasa Carew pochodzący z maski Coelum Britannicum. Tytuł wiersza dodał sam Thoreau. Przełożył Piotr Sommer.
GDZIE ŻYŁEM I PO CO
W pewnym okresie życia na każdą okolicę mamy zwyczaj patrzeć jak na ewentualne miejsce zamieszkania. Pod tym kątem dokonałem przeglądu gospodarstw w promieniu dwunastu mil od domu.[104] Wyobrażałem sobie, że kupuję je po kolei, wszystkie bowiem wystawiono na sprzedaż i wypisano ich cenę. Oglądałem obejście, smakowałem dzikie jabłka farmera, rozmawiałem z nim o uprawie roli, byłem gotów kupić farmę za podaną cenę, za wszelką cenę, w duchu oddawałem mu gospodarstwo w zastaw hipoteczny. Często nawet proponowałem cenę wyższą. Zgadzałem się na wszystko, prócz przeniesienia prawa własności. Obstawałem przy umowie ustnej, albowiem z całego serca lubiłem rozmawiać. Uprawiałem rolę i ufam, że do pewnego stopnia zjednywałem sobie farmera, gdy zaś dostatecznie nacieszyłem się posiadaniem, zostawiałem mu dalsze prowadzenie gospodarstwa. Proceder ten upoważniał moich znajomych do uważania mnie jakby za pośrednika handlu nieruchomościami. Mógłbym zamieszkać wszędzie, gdzie tylko na chwilę usiadłem i popatrzyłem na roztaczający się przede mną krajobraz. Czymże jest dom, jak nie sedes, czyli siedzibą? Lepiej, jeśli to siedziba wiejska. Odkryłem wiele nadających się pod budowę domu terenów, które raczej nie ulegną szybko cywilizacji. Niektórzy by pewnie uważali, że są zbyt oddalone od wioski, podczas gdy w moim pojęciu to wioska leży zbyt daleko od nich. Nagle stwierdzałem: tam mógłbym mieszkać – i mieszkałem, przez godzinę. Przeżyłem lato i zimę, minął rok, znów borykałem się z zimą i wyglądałem wiosny. Przyszli mieszkańcy tej okolicy – niezależnie od tego, gdzie postawią swoje domy – mogą być pewni, że przewidziano tutaj ich obecność. Popołudnie wystarczyło, aby zamienić pole w sad, zagajnik i pastwisko i zdecydować, które z pięknych dębów albo sosen powinno się zostawić, aby zdobiły fronton domu, i skąd najlepiej byłoby widać wielkie smagane wiatrem drzewa. I wówczas wszystko zostawiałem odłogiem, albowiem bogactwo człowieka proporcjonalne jest do liczby rzeczy, z których potrafi zrezygnować.
Wyobraźnia zaprowadziła mnie tak daleko, że zdobyłem prawo pierwokupu kilku farm – całkowicie mi ono wystarczało – ale nigdy się nie sparzyłem na rzeczywistym ich zakupie; najbliższy byłem posiadania farmy Hollowell[105]. Zacząłem już sortować nasiona i zbierałem drewno na budowę taczki do ich transportu. Zanim jednak właściciel wręczył mi prawo własności, jego żona – każdy mężczyzna ma podobną żonę – zmieniła zamiar i postanowiła gospodarstwa nie sprzedawać. Naówczas farmer zaproponował mi dziesięć dolarów odstępnego. Prawdę powiedziawszy, całego majątku miałem tylko dziesięć centów i obliczenie, czy to ja jestem tym, który ma dziesięć centów, czy tym, do którego należy farma, czy też tym, który posiada dziesięć dolarów albo i wszystko razem, przekraczało moje zdolności arytmetyczne. Wszelako kazałem mu zatrzymać owe dziesięć dolarów i farmę, i tak bowiem dostatecznie daleko się posunąłem. Gdybym zaś chciał się uznać za szczodrego, mógłbym powiedzieć, że sprzedałem mu farmę za tyle, za ile ją kupiłem, i ponadto sprezentowałem mu dziesięć dolarów, ponieważ nie był bogatym człowiekiem. Swoje dziesięć centów, nasiona i drewno na taczkę zachowałem. Jednym słowem, nie nadszarpnąwszy swojego ubóstwa, stałem się bogatym człowiekiem. Zatrzymałem sobie również krajobraz i od tego czasu co rok zbieram jego plony, radząc sobie bez taczki. Z krajobrazami rzecz ma się następująco:
Królem jestem wszystkiego wokoło, Prawu memu tu nikt nie zaprzeczy.[106]
Często widziałem, jak wracał z farmy poeta, który się nacieszył jej bogactwem, zrzędliwy zaś farmer sądził, że posiada tylko kilka dzikich jabłek. Cóż! Długoletni właściciel nie zna swojego gospodarstwa, podczas gdy poeta zawarł je w rymach, otoczył całe jakby najpiękniejszym niewidzialnym płotem. Wręcz skonfiskował je, wydoił, zebrał z niego całą śmietankę i pozostawił farmerowi tylko odciągnięte mleko.
W farmie Hollowell pociągały mnie w istocie następujące jej cechy: po pierwsze, całkowite odosobnienie, leżała bowiem około dwóch mil od miasteczka i pół mili od najbliższego sąsiada, od drogi zaś oddzielały ją rozległe pola; po drugie, granica ciągnąca się wzdłuż rzeki, która – według relacji właściciela – oparami mgły chroniła farmę przed wiosennymi przymrozkami, choć dla mnie nie miało to znaczenia; po trzecie, szary tynk, zrujnowany dom i stodoła oraz walące się płoty, z powodu których między moim tam pojawieniem się a bytnością ostatniego właściciela minęło sporo czasu; po czwarte, wypróchniałe i porośnięte mchem jabłonie ogryzione przez króliki – patrząc na nie wiedziałem, jakich miałbym sąsiadów. Ponad wszystko jednak pociągały mnie wspomnienia farmy z moich pierwszych wypraw w górę rzeki, gdzie dom skrywał się za gęstą kępą czerwonych klonów, spomiędzy których dochodziło mnie szczekanie psa. Spieszyłem się, aby kupić farmę, zanim właściciel skończy usuwać kamienie, ścinać wypróchniałe jabłonie i karczować młode brzózki, które wyrosły na pastwisku, czy krótko mówiąc, zanim wprowadzi jeszcze jakieś udogodnienia. Aby cieszyć się tymi zaletami gospodarstwa, byłem gotów je przejąć i niby Atlas dźwignąć świat na ramionach – nigdy nie słyszałem, jaką za to otrzymał rekompensatę. Dokonałbym tego wszystkiego powodowany wyłącznie perspektywą, że gdy zapłacę za farmę i zostanę jej właścicielem, będę mógł postępować według własnego uznania. Przez cały bowiem czas wiedziałem, że jeśli tylko będzie mnie stać na pozostawienie jej w spokoju, przyniesie najobfitsze, upragnione przeze mnie plony. Lecz jak już mówiłem, sprawa nie doszła do skutku.