Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Quot;Postępowiec". Satyra na PRL

Owe stereotypy i nonsensy codziennego życia w PRL-u Mrożek wykpiwał w "Postępowcu", swojej słynnej rubryce tekstowo-rysunkowej, którą prowadził na łamach różnych czasopism od 1956 do 1960 roku. Dowcip "Postępowca", pisał Jan Błoński we "Wszystkich sztukach Sławomira Mrożka", opiera się na demaskacji dziennikarskich gatunków, na przykład informacyjnego telegramu:

"Z działalności naukowej ONZ. - Rzecznik do badania wyników prac w rolnictwie i leśnictwie oświadczył, że - jak dotychczas - używanie profesorów do wyrębu lasów nie ma wpływu na podniesienie jakości drewna."

Inna satyra jest parodią programowego wstępniaka:

"Ku proroczej wizji. - W całym kraju odbędzie się wielka zbiórka pustych flaszek po wódce. Flaszki te mają być wykorzystane na budowę szklanych domów, przewidzianych już przez Żeromskiego."

Humor, surrealistyczna wyobraźnia i wyczucie absurdu, które w "Postępowcu" służą przede wszystkim rozbawieniu czytelnika, będą stopniowo nabierać w pisarstwie Mrożka głębszego i ciemniejszego sensu. W jego dojrzałych prozach i dramatach staną się narzędziami przenikliwej, często okrutnej analizy zagadnień społecznych i egzystencjalnych. Dobrotliwą kpinę z czasem zastąpi gorzka i wieloznaczna ironia.

Rok 1953 to debiut Mrożka-prozaika. Ukazały się wówczas dwa zbiory jego satyrycznych opowiadań: "Opowiadania z Trzmielowej Góry" w warszawskim Czytelniku i "Półpancerze praktyczne" w krakowskim Wydawnictwie Literackim. Pisarz dopiero szukał własnego głosu.

"Gdyby nie wiek autora - oceniał Jan Błoński - powiedziałbym, że opowiastki, jakimi Mrożek wypełniał swe debiutanckie książki - karciły społeczne wady i przywary po ojcowsku, rozsądną wymówką i śmiechem, który rzadko poniża i na ogół nie przeraża. Dzisiejszemu czytelnikowi wydadzą się po prostu - infantylne! (...) Do rzeczywistości musiał się Mrożek dopiero przedzierać... przez groteskę i absurd. (...) I tylko wtedy, kiedy pojawiały się nonsens i śmierć, mógł Mrożek błysnąć na chwilę talentem (na przykład w opowiadankach 'Półpancerze praktyczne' albo 'Sztabskapitan Hipolit')."

"Półpancerze praktyczne" to zabawna opowiastka o subiektach w domu towarowym, głowiących się, jak sprzedać osobliwy towar - "czterysta nowych półpancerzy, model XVI wiek" - który trafił do nich prawdopodobnie przez pomyłkę, co nie zmienia faktu, że "towar jest towarem i musi być sprzedany." Po wielu nieudanych próbach pozbycia się półpancerzy zjawia się w sklepie staruszek, gotów udawać wielkie nimi zainteresowanie. Nietrudno przewidzieć, co się dalej dzieje: pertraktacje staruszka ze sprzedawcą przyciągają innych kupujących i nagle okazuje się, że każdy w mieście pragnie posiadać "elegancki półpancerz". Wkrótce cały zapas rozchodzi się jak ciepłe bułeczki. W tej prościutkiej fabułce, dobrotliwie wyśmiewającej odruchy stadne, Mrożek zestawił staroświeckie rekwizyty (półpancerze, model XVI wiek), z przaśnymi realiami Polski Ludowej. Ową metodę, polegającą, jak zauważył Błoński, na zobaczeniu "starego" w "nowym" i odwrotnie, wykorzysta Mrożek również w późniejszych, doskonalszych literacko opowiadaniach z tomu "Słoń" (1957) i"Wesele w Atomicach" (1959):



"Stosowany z żelazną konsekwencją chwyt pisarza - w istocie prosty - buduje świat doskonale schizofreniczny, gdzie słowo i rzecz (intelekt i praktyka życia) rozeszły się nieodwołalnie"

- notuje krytyk i przytacza fragment opowiadania "Wesele w Atomicach":

"akurat w tym czasie zaczęli u nas przekształcać przyrodę. To, co było zalesione, ucywilizowano, ale za to zmelioryzowano, zaś pustynie zalesiono. Rzekę zawrócono, żeby płynęła w drugą stronę. W związku z tym droga do kościoła wypadła nieco dalej, zaś u mnie na podwórku powstała wielka tama o poważnym znaczeniu gospodarczym, tak że drzwi się całkiem nie odmykały i z trudnością można było wyjść z domu."

Opozycję "starego" i "nowego", a zarazem ich tragikomiczne splątanie odnajdujemy w całej twórczości Mrożka - najmocniej wyartykułowana została w "Tangu" (1964), w którym światopogląd awangardowy (reprezentowany, paradoksalnie, przez stare pokolenie) ściera się z konserwatyzmem młodego Artura.

Współobecność i konflikt różnych rzeczywistości historycznych przejawia się już w samej tkance językowej utworów Mrożka. W opowiadaniu "Sjesta" z tomu "Słoń"rozmawiają ze sobą dwaj mężczyźni: jeden to ksiądz, drugi przedstawia się jako "maître de danse"; obaj, chociaż wywodzą się ze świata zgoła dziewiętnastowiecznego, biorą czynny udział w budowaniu nowej socjalistycznej ojczyzny. Odbiciem tego zgrzytu jest język "Sjesty", w którym staroświecka, pełna kurtuazji i retorycznych ozdobników konwersacja przeplata się z prymitywnym partyjnym żargonem. Zwroty takie jak: "otóż proszę pozwolić", "gdy ksiądz był łaskaw", "proszę mi wybaczyć moje natręctwo", mieszają się z ideologicznym bełkotem: "Wroga propaganda znowu będzie miała żer i pójdzie w masy, a my we wszystkim musimy się orientować na masy."

"Czytając Mrożka, nowocześni śmiali się więc z tradycji, zaś wstecznicy z postępowiczów - pisał Błoński. - Podobnie Gombrowicz pomieszał kiedyś karty Pimce i Młodziakom... Zapewne jednak Mrożka przeszłość fascynowała bardziej - czy też tylko wyraźniej? Dostrzegł, że nie można drwić z niej całkiem bezkarnie. Z tej oscylacji między szyderstwem a nostalgią zrodził się - prócz humoru - także niepokój. (...) Tradycyjne zacofanie i skazy rewolucji, polskie opóźnienie i mieszczańskie śmiesznostki - wszystko to pisarz wrzucał do jednego worka. Jakby mówił, że widzimy zgrzybiałość form naszych, ale nowych nie umiemy stworzyć. Nasze ciała żyją w wieku dwudziestym, dusze w dziewiętnastym, tym prowincjonalnym. Dlatego po prostu, że nie widać innych niż ówczesne wartości." ("Wszystkie sztuki Sławomira Mrożka")

"Ucieczka na południe". O prowincji z czułością

Toteż Mrożek, wyśmiewając hipokryzję i skostniałość małomiasteczkowych obyczajów, jednocześnie patrzył na prowincję z czułością i nostalgią. Również dlatego, że był to w końcu świat jego dzieciństwa, który go ukształtował i stanowił niewyczerpaną twórczą inspirację. Na prowincji toczy się akcja jego wczesnych opowiadań, a w późniejszej twórczości - na przykład w opowiadaniu"Moniza Clavier" (1967) czy w "Emigrantach" (1974) - kluczowego znaczenia nabierze zderzenie prowincjonalnego bohatera z tak zwanym Wielkim Światem. Także język prozy i dramatów Mrożka, bogaty w stylizacje i aluzje, pełen odwołań zarówno do kultury "wysokiej" jak i "niskiej", niezwykle dużo zawdzięcza, co wielokrotnie podkreślali krytycy, osłuchaniu się pisarza z idiomami lokalnymi, wiejsko-drobnomieszczańskimi, z polszczyzną swojską, potoczną. Warto tu przy okazji wspomnieć o felietonie "Prowincja" z cyklu "Małe listy", w którym Mrożek, powołując się na film Felliniego "Amarcord" i na własne korzenie, analizuje artystyczny i metafizyczny wymiar "prowincjonalności":

"Tęsknota za Wielkim Światem, tak właściwa prowincji, jest modelem tęsknoty za transcendencją. Radości tego, kto wyrwał się z prowincji w Wielki Świat, są modelem radości mistycznej, radości tego, kto przekroczył (lub ma wrażenie, że przekroczył) zaklęte i przeklęte koło swojego bytu poszczególnego.Artysta pracuje wyłącznie - bo inaczej nie może - przy pomocy modeli. Więc temu, kto pochodzi z prowincji i jest artystą, dobrze się składa.Na prowincji: ograniczoność miejsc, ludzi, szczegółów, ich względna, ale jednak stałość - bo wymienność i zmienność są na tyle powolne, żeby dawać wrażenie stałości - umożliwiają obserwację, koncentrację, kontemplację. Ba, nawet zmuszają do tego. W Metropolii wszystko jest przypadkowe, dorywcze i pośpieszne, zaś ilość ogłusza. Ilość i pośpiech nie są przyjaciółmi artysty.Nie będzie jednak artysty, dopóki on ze swojej prowincji się nie wyswobodzi."

Prowincja opisywana z nostalgią, ale też z ironicznym dystansem kogoś, kto się z niej wyrwał; estetyka groteski i parodii, fantastyczne, a przy tym trafnie charakteryzujące rzeczywistość przemieszanie dawności i nowości - oto niektóre składniki Mrożkowego świata, obecne od początku w jego pisarstwie. Co jeszcze? Już w tych wczesnych prozach Mrożka ujawnia się konflikt urojeń intelektu i bezwzględności ciała, kultury i natury. W "Podaniu" z tomu "Wesele w Atomicach"narrator - żyjący w nędzy, na utrzymaniu zięcia staruszek - pisze petycję z prośbą o oddanie mu władzy nad światem. Absurd tego roszczenia, spotęgowany potokiem bzdurnych argumentów, odsłania całkowitą bezradność bohatera, tak umysłową, jak i fizyczną. To jeden z najważniejszych tematów Mrożka: nieprzystawalność ludzkich ambicji i tworzonych przez umysł konstrukcji do rzeczywistości. Brednie starca w Podaniu, jego żądania władzy nad światem są również metaforą innego, zupełnie zrozumiałego pragnienia, by ogarnąć, opanować i przezwyciężyć beznadziejną sytuację - lub wręcz przeciwnie, by od niej uciec choćby w najdziwniejsze fantazmaty.

W 1956 roku Mrożek opublikował pierwszą ze swoich powieści, "Maleńkie lato", w roku 1961 drugą i ostatnią - "Ucieczka na południe". Obie są satyrą na polską prowincję, lecz o ile w "Maleńkim lecie" dochodzą do głosu tendencje dydaktyczne, to w "Ucieczce na południe" pisarz zupełnie się ich wyzbył.

"Policja", "Na pełnym morzu". Pierwsze kroki na scenie.

W roku 1958 zadebiutował jako dramaturg komedią "Policja". Jest to uniwersalny, nieosadzony w żadnym konkretnym czasie i miejscu portret totalitarnego państwa, które, aby przetrwać, potrzebuje za wszelką cenę istnienia jakiejś opozycji. Absurd rodzi się z manipulacji pojęciem wolności - jej pozory mają służyć wyłącznie umocnieniu policyjnego reżimu. Trudno nie widzieć w "Policji" aluzji do rodzimej rzeczywistości lat pięćdziesiątych XX wieku, ale ukazane w tej sztuce mechanizmy społeczne i postawy uwikłanych w nie ludzi pozostają czytelne nie tylko w polskim kontekście.

W trzech komediowych jednoaktówkach z początku lat sześćdziesiątych - "Na pełnym morzu","Karolu" i "Strip-teasie" - Mrożek analizuje zachowanie i wybory człowieka w sytuacji zagrożenia. Bohaterowie "Na pełnym morzu": Mały, Średni i Gruby, dryfujący bez żywności na tratwie, spierają się o to, który z nich powinien zostać zjedzony przez dwóch pozostałych. Owa groteskowa gadanina, prześciganie się w pomysłach na "sprawiedliwe" wyznaczenie ofiary, ma tylko odwlec wyrok - i tak wiadomo, że prawo siły jest po stronie Grubego, a przeciwko Małemu. Z kolei w "Karolu" do Okulisty przychodzą Dziadek i Wnuk, bezinteresowni napastnicy, którzy chętnie by sobie kogoś ustrzelili... W "Strip-teasie" dwaj Panowie, uwięzieni w tajemniczym pomieszczeniu, próbują albo udawać, że są wolni (Pan I), albo realną wolność odzyskać (Pan II), dopóki nadnaturalnej wielkości Ręka nie zabierze im garniturów, obnażając ich w sensie dosłownym i moralnym. Następnie Ręka skuwa Panów kajdankami i zakłada im kaptury na głowy.

Jan Błoński, powołując się na "Teorię współczesnego dramatu" Petera Szondiego, pisał, że jednoaktówka uprzywilejowuje sytuację osaczenia, z którą tak często mamy do czynienia w świecie Mrożka. W jednoaktówkach, zdaniem Błońskiego, najlepiej też sprawdza się podstawowa dla tej twórczości opozycja mędrka i chama:

"Postaciom pozostaje tylko do śmierci odcierpieć sytuację, do której nie tylko się nie przyczynili (co miałoby jeszcze posmak tragiczny), ale o której powstawaniu w ogóle nie wiedzieli... Czy Okulista słyszał kiedykolwiek o polowaniu na Karole? Zaś Panowie o Ręce, co grasuje po ulicach? Cóż teraz robić? Albo zakłamywać rzeczywistość, jak to czynią mędrki, albo pchać się i robić swoje, jak chamy. Ale zła wiara (mędrków) i głupota (prostaków, którzy i tak muszą przegrać) budzą z konieczności śmiech. Taka właśnie forma dramatyczna uprzywilejowuje obie Mrożkowe arcypostacie (bo nie archetypy przecie...) Osaczenie sprawia, że mogą - niczym brudne plemię ciem - roztoczyć wszystkie swe pokraczne osobliwości."

Najwybitniejszą jednoaktówką opartą na konfrontacji mędrka (o inicjałach AA) i prostaka (XX) będą "Emigranci".

Mrożek długie lata uchodził za surrealistę, a krytycy łączyli jego sztuki z "teatrem absurdu", uprawianym przez Becketta, Ionesco, Dürrenmatta i Geneta. Trzeba jednak pamiętać, jak zauważył Tadeusz Nyczek, że u Mrożka absurd rodzi się z obserwacji konkretnej rzeczywistości społecznej Peerelu, podczas gdy u zachodnich autorów zazwyczaj dotyczy realności spekulacyjnej, metaforycznej.


Date: 2016-01-14; view: 715


<== previous page | next page ==>
Twórczość Sławomira Mrożeka | Quot;Tango". Światowa sława
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.006 sec.)