Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Pożegnanie wyspy

Za każdym razem noce robią się ciemne całkiem niepostrzeżenie. Jakiegoś wieczora w sierpniu wychodzi się na dwór i nagle wszystko jest czarne jak smoła, wielka, ciepła czarna cisza otacza dom. Jest nadal lato, ale już ono nie żyje, zatrzymało się, nie więdnąc, i jesień już stoi u progu. Nie ma jeszcze gwiazd, tylko ciemność. Wtedy wydobywa się z piwnicy kanister z naftą i stawia w sionce, a latarka kieszonkowa wisi na kołku przy drzwiach.

Nie od razu, ale stopniowo i jakby mimochodem rzeczy zaczynają zmieniać swoje miejsca, by dostosować się do biegu roku. Wszystko przenosi się bliżej domu, dzień po dniu. Tata Sophii wnosi do wnętrza namiot i pompę. Zdejmuje z boi szeklę1 i umocowuje łańcuch za pomocą korkowego pławika. Łodź wciąga się na ląd, a krypę układa się dnem do góry za drewutnią, i tak zaczyna się jesień. W parę dni poźniej wykopuje się kartofle i beczkę z wodą podtacza się pod ścianę domu. Wiadra i narzędzia ogrodnicze leżą bliżej domu, a stanowiące ozdobę puszki znikają, parasol babki i inne nietrwałe i miłe przedmioty zmieniają miejsce. Na werandzie stoi gaśnica i siekiera, kilof i łopata do śniegu. A równocześnie zmienia się cały krajobraz.

Babka zawsze lubiła tę wielką zmianę w sierpniu, może głównie z powodu jej niezmiennego przebiegu, dlatego że wszystko otrzymywało swoje własne miejsce i nie mogło mieć żadnego innego. Był to okres, kiedy wszystkie ślady musiały zniknąć i, o ile to było możliwe, wyspa musiała być przywrócona do swego pierwotnego stanu. Zmęczone rabaty przykrywano zwałami wodorostów. Długie deszcze zrównywały je i wypłukiwały. To, co wciąż jeszcze kwitło, było czerwone albo żołte, tworząc mocne barwne plamy na wodorostach, w lesie rosło kilka ogromnych białych roż, które rozwijały się i żyły jedną dobę w zapierającej dech krasie.

Może to z powodu deszczu babkę rozbolały nogi i nie mogła chodzić po wyspie tyle, ile by chciała. Ale codziennie szła kawałeczek właśnie przed zmierzchem i uprzątała ziemię. Sprzątała wszystko, co miało coś wspólnego z ludźmi. Zbierała gwoździe i strzępki papieru i materiałów lub skrawki plastyku, kawałki desek splamione rozlaną ropą, a także tu i ówdzie nakrywki od słoikow i puszek. Schodziła na brzeg i rozpalała ogniska, w ktorych paliła wszystko, co powinno było spłonąć, i czuła cały czas, że wyspa staje się coraz czystsza i coraz bardziej odległa, i obca. Otrząsa się z nas, myślała. Niebawem będzie nie zamieszkana.Prawie.



 

Tove Jansson, Pożegnanie wyspy (fragment książki Lato). Przełożył Zygmunt Łanowski

 

Polecenia

1. Dokończ opowiadanie. Wyobraź sobie, jak wygląda zima na wyspie.

2. Opisz zmiany zachodzące w przyrodzie na przełomie lata i jesieni.

 

Inny świat

Szliśmy na dworzec późną godziną, przez opustoszałe juz prawie miasto. Ulice wychłostane ulewą połyskiwały w czarnym świtle wieczoru jak długie tafle miki. Powietrzem płynęła duszna fala ciepła, a Dźwina, wezbrawszy gwałtownie, szumiała niespokojnie pod uginającymi się deskami mostu. W małych uliczkach miałem nie wiadomo dlaczego uczucie, że ze wszystkich okien biegną ku nam poprzez szpary w deskach okiennic ludzkie spojrzenia. Dopiero na głównej ulicy ruch ożywił się nieco, ale grupki przechodniów mijały nas w milczeniu, nie odwracając głów w naszą stronę, z oczami utkwionymi przed siebie lub w ziemię, z oczami, które widziały, nie patrząc. Pięć miesięcy temu przechodziliśmy przez te same ulice Witebska w upalny dzień czerwcowy, odgrodzeni od trotuaru stalową linką bagnetów.Dźwina wlokła się leniwie w wyschniętym łożysku, na chodnikach lepkich od żaru słonecznego szli energicznym krokiem zmęczeni przechodnie, rozmawiając skąpo i nie zatrzymując się ani na chwilę: urzędnicy w czapkach z zadartymi do góry daszkami, robotnicy w kombinezonach skwierczących smarem z maszyn, chłopcy z tornistrami na plecach, żołnierze w wysokich butach śmierdzących łojem, kobiety w brzydkich perkalikowych sukienkach. Ileż bym wówczas dał za to, żeby zobaczyć grupkę wesoło rozmawiających ludzi! Mijaliśmy domy o otwartych oknach, z których nie zwisały kolorowe kołdry, zaglądaliśmy ukradkiem przez płoty na podwórka, na których nie suszyła się bielizna, widzieliśmy zamknięty kościół z napisem „Antireligioznyj Muziej”, czytaliśmy slogany na transparentach przewieszonych w poprzek ulicy, wpatrywaliśmy się w ogromną czerwoną gwiazdę na szczycie ratusza. Nie było to miasto Smutku; było to miasto, w którym nigdy nie gościła Radość.

 

Gustaw Herling-Grudziński, Inny świat (fragment rozdziału Witebsk – Leningrad - Wołogda)

 

Polecenia

 

1. Zwróć uwagę na opis miasta – wygląd budynków, ulic mostu, kościoła. W jaki sposób narrator posługuje się epitetem dla uzyskania plastyczności opisu, a jednocześnie wyrażenia własnych emocji?

2. Omów, w jaki sposób Grudzińskiemu udało się opisać nastrój panujący w mieście.

3. Uzasadnij tezę, że pisarz poprzez szczegółowy, drobazgowy i pozornie neutralny opis zdołał stworzyć portret systemu totalitarnego.

 

 


Date: 2016-01-14; view: 577


<== previous page | next page ==>
Tajemniczy ogród | Boże Narodzenie
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.006 sec.)