Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Tajemniczy ogród

 

- Wiosna się zbliża – rzekł. – Czuje panienka?

Mary wciągnęła powietrze i zdawało jej się, że poczuła wiosnę.

- Czuję coś miłego, świeżego i wilgotnego – odparła.

- To ta kochana, bogata ziemia – oświadczył ogrodnik kopiąc dalej. – Cieszy się, że jest znów gotowa do przyjęcia ziarna w swe łono. Weseli się,gdy czas siewu nadchodzi. Nudno jej zimą, jak nie ma nic do roboty. W ogrodach kwiatowych zaczną kiełkować roślinki. Słoneczko je ogrzewa. Niedługo już zobaczy panienka, jak małe, zielone kiełki z czarnej ziemi wychodzą.

- A co z nich będzie? - spytała Mary.

- Krokusy, pierwiosnki narcyzy. Zna je panienka?

- Nie, nie znam. Po deszczach w Indiach wszystko jest gorące, wilgotne i zielone - powiedziała Mary – i zdawało mi się, że tam w jedną noc wszystko wyrasta.

- Nasze kwiatki nie wyrastają w jedną noc – rzekł Ben Weatherstaff. – Będzie panienka musiała na nie poczekać; to podrosną trochę, to znów wypuszczą parę kiełków, jednego dnia listek się rozwinie, nazajutrz znów inny. A panienka pilnuje.

- Ach, i jak chętnie! – wykrzyknęła Mary.

Niebawem usłyszała cichy lot w powietrzu i domyśliła się od razu, że to gil. Był strasznie śmiały, ożywiony i skakał tak blisko jej nóg, przechylał główkę patrząc na Mary tak przebiegle, że dziewczynka spytała ogrodnika:

- Jak myślicie, czy on mnie pamięta?

- Czy pamięta panienkę? – odrzekł Ben oburzony.

- Toć on zna każdą głowę kapusty w ogrodzie, a nie miałby znać ludzi! Przedtem nigdy tu nie widział żadnej dziewczyny, więc teraz postanowił sobie panienkę poznać. Przed nim nie da się nic ukryć.

- A czy w tym ogrodzie, gdzie on ma gniazdko, też już roślinki puszczają kiełki? - dopytywała się Mary.

- W jakim znów ogrodzie? – zamruczał stary przybierając swój niemiły wygląd.

- No, w tym, gdzie rosną te stare krzaki róż. – Nie mogła powstrzymać od pytania, tak bardzo bowiem pragnęła wiedzieć coś pewniejszego. – Czy tam wszędzie kwiaty umarły, czy też jeszcze niektóre ożywają na wiosnę? I czy są tam w ogóle jeszcze róże?

- Niech panienka zapyta jego – i Ben skinął głową w kierunku gila. – On jeden o tym coś wie. Nikt inny nie zajrzał tam od dziesięciu lat.

“Dziesięć lat to strasznie dawno” – myślała Mary.

Sama nie miała jeszcze dziesięciu lat.



Odeszła z wolna, pogrążona w myślach. Zaczęła lubić ów ogród tak samo, jak zaczęła lubić gila, Dicka i matkę Marty. Zaczęła lubić i Martę. Strasznie jakoś dużo było do lubienia, zwłaszcza jeśli się przedtem nikogo i nic lubić nie umiało. O gilu myślała jak o “sobie”. Poszła na swój ulubiony spacer, wzdłuż długiego, okrytego bluszczem muru, ponad którym dostrzec mogła wierzchołki drzew; a gdy drugi raz przechodziła wzdłuż muru, przydarzyło się jej coś dziwnego, a wszystko przez tego gila. Usłyszała świergot, a spojrzawszy na ogołocony klomb po lewej ręce, ujrzała ptaszka skaczącego i udającego, że za nią tu przyleciał. Ale Mary wiedziała, że właśnie za nią podążył, i zdumienie, a równocześnie radość taka ją opanowała, że poczęła drżeć.

- Więc ty mnie pamiętasz! Pamiętasz! – wołała radośnie. – jesteś najśliczniejszy na całym świecie!

Zdawało sie, że tu nikt nie przychodził prócz niej, mogła więc iść powolutku i oglądać mur, a raczej okrywający go bluszcz,stanowiący największą przeszkodę w odnalezieniu furtki. Jakkolwiek przygldala się, nie mogła nic dostrzec prócz gęsto rosnących błyszczących, ciemnych liści. Byla strasznie rozczarowana. Opanowal ją dawny zły humor, gdy tak kroczyła wzdłuż muru, spoglądając żalośnie na rosnące za nim drzewa. Takie jej się to wydawalo głupie, być tak blisko, a nie móc dotrzec do celu! Wracajac do domu, zabrala klucz ze sobą, schowala go do kieszonki i postanowiła nie rozstawać się z nim, aby w wypadku gdyby znalazla furtkę, móc ją niezwłocznie otworzyć.

Mary obiegła ze skakanką wszystkie ogrody i sad, odpoczywajac co kilka minut. Wreszcie doszła do swego ulubionego miejsca i postanowila spróbować, czy potrafi przeskakać całą długość muru. Była to długa droga i zanim dziewczynka doszła do połowy, tak się zgrzala i zziajała, że musiała przystanąć. Nie martwiła się tym zbytnio, bo i tak naliczyła już do trzydziestu. Zatrzymała się z uśmiechem radości, gdy naraz spostrzegła gila huśtającego się na długiej gałęzi bluszczu. Widocznie leciał cały czas za nią i pozdrawiał ją świergotem. Mary skacząc ku niemu poczuła w kieszeni coś ciężkiego, co ją uderzało po nogach przy każdym ruchu, a ujrzawszy gila, zaśmiała się powtórnie.

- Wczoraj pokazaleś mi, gdzie się znajduje klucz – rzekla – powinieneś mi dzisiaj pokazać furtkę. Ale ty pewnie sam nie wiesz!

Gil sfrunął z bujającej gałęzi bluszczu, usiadł na murze, otworzył dziobek i zaśpiewał głośny, cudny tryl, tylko dla siebie, „żeby się pokazać”.

Frances Hodgson Burnett, Tajemniczy ogród, fragmenty

 

Polecenia

1. Wskaż wydarzenia przywołane w tym fragmencie powieści.

2. Scharakteryzuj panienkę Mary.


Date: 2016-01-14; view: 559


<== previous page | next page ==>
POWRÓT DO DOMU | Pożegnanie wyspy
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.006 sec.)