Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Sobótka świętojańska

Obchody świętojańskie najczęściej nazywane są sobótką. W przeszłości zwano tak święta obrzędowe ognia. Ogień zaś był najważniejszym symbolem tych obchodów. Sobótka świętojańska była niegdyś wielkim świętem powitania lata, odprawianym w porze letniego przesilenia słońca, w najkrótszą w roku noc (z 23-24 czerwca) i najdłuższy dzień (24 czerwca). Patronem tego dnia uczynił Kościół św. Jana Chrzciciela. W wigilię jego święta na wzgórzach i leśnych polanach palano wielkie ogniska – „sobótki”, a ogień krzesano deskami (jest to archaiczny sposób krzesania iskry przez tarcie drewna o drewno). Wokół ognisk tańczyły biało ubrane dziewczęta przepasane bylicą, czarodziejskim zielem o niezwykłej mocy i śpiewały pieśni miłosne. Noc Świętojańska była bowiem nocą zalotów, a do ognisk leśnych przychodzili również chłopcy (lub rozpalili swe własne) i popisywali się zręcznością, skacząc przez ogień. Czasami skakano przez ogień parami – chłopcy razem z dziewczętami, mocno trzymając się za ręce. Udany skok wróżył im gorącą miłość i wierność aż po grób.

O północy udawano się na poszukiwanie kwiatu paproci, który miał zakwitać w tę właśnie jedyną w roku noc. Kwiat miał świecić niezwykłym blaskiem, wskazywać drogę do ukrytych w ziemi skarbów, a temu, kto go odszuka odsłonić wszystkie mądrości świata, zapewnić wielkie bogactwo i szczęście.

Jednak nie tylko kwiat paproci ( który przecież istnieje i zakwita tylko w bajkach), ale również inne rośliny odgrywały ważną rolę w obchodach świętojańskich.

Wierzono mocno, że bylica, blisko z nią spokrewniony piołun, dziurawiec zwany świętojańskim zielem, mięta, ruta, czarny bez, gałązki i liście leszczyny w noc św. Jana nabierają szególnych mocy leczniczych, a także czarodziejskich. Przede wszystkich bylica ( pierwsze ziele czarodziejskie) miała płoszyć czarownice i odpędzać od domów wszelkie zło. Wieszano ją więc na drzwiach domów, obór i stajenki, noszono zaszytą w odzie,ż wrzucano w świętojańskie ogniska – przeciw czarom i urokom.

W noc świętojańską szczególnych właściwości nabierać miała woda. Wierzono, że zanurzenie się w stawie, strumieniu lub rzece w noc świętojańską albo skąpanie się w nocnej rosie sprawi, iż ciała ludzi, zwłaszcza młodych staną się zdrowe, czyste, piękne i powabne, że kąpiel taka zapewni odwzajemnioną miłość, udane małżeństwo, szczęśliwe macierzyństwo. Kąpali się więc lub kładli na rośnej trawie zarówno chłopcy, jak i dziewczęta. Należało jednak zachować przy tym wielką ostrożność, bo duchy wodne mogły zapragnąć ofiary i wciągnąć ludzi w topiel.



Najważniejszym jednak obrzędem dziewczęcym, który zachował się do naszych czasów było puszczanie wianków na wodę. Dziewczęta na wydaniu wiły więc wianki z polnych i ogrodowych kwiatów, z chabrów, maków, rumianków, ruty i różyczek, przywiązywały je do deseczek i z przylepioną do nich zapaloną świecą puszczały na bieżącą wodę, bacznie obserwowały, jak płyną. Często puszczały na wodę po dwie deseczki z wiankami i jeśli te szybko odpływały od brzegu, jeśli płynęły równo z prądem, a do tego jeszcze podpłynęły do siebie i połączyły się lub jeżeli wyłowił je miły sercu chłopiec, była to wróżba najlepsza i najbardziej upragniona, oznaczająca wielką miłość, szybkie zamążpójście i długie szczęśliwe życie u boku dobrego i wiernego męża. Gorzej jeśli wianek zaplątał się w roślinach wodnych,bo to znaczyło, że dziewczyna pozostanie jeszcze w panieńskim stanie co najmniej przez rok. Najgorszą zaś wróżbą było zgaśnięcie świeczki, wirowanie, przewrócenie się lub zatonięcie wianka. Oznaczało to kłopoty miłosne i życiowe: nieodwzajemnioną miłość, staropanieństwo, samotne wychowanie nieślubnego dziecka, smutek, zgryzotę, a nawet przedwczesną śmierć.

Czasami prócz pojedynczych, niewielkich wianków robiono jeszcze jeden bardzo duży wieniec od całej gromady i puszczano go na wodę – na szczęście dla wszystkich zebranych na brzegu dziewcząt.

 

Polecenia

1. Opisz obrzędy sobótki.

2. Przywołaj legendę o kwiecie paproci poszukiwanej w noc Kupały. Wskaż jej przesłanie.

 

 

Klatka schodowa

Dzisiaj w szkole na lekcji wychowawczej mówiono o środowisku człowieka, o tym, co nas otacza, o świecie w którym żyjemy. I trzeba przyznać, że na ten temat dzieci miały sporo wiadomości. Wychowawczyni mogła być zadowolona ze swych uczniów.

- Środowisko człowieka to lasy, pola, łąki, rzeki, jeziora... – powiedziała Jadźka, która zawsze wyrywa się pierwsza ...

- A ogrody, sady parki? – odezwał się Waldek. – O tym zpomniałaś?

- Wcale nie zapomniałam, tylko mi przerwałeś. Ja wszystko pamiętam, nawet to, kto grał w piłkę na trawniku, chociaż była tam tabliczka z napisem: „Szanujmy zieleń!”

Waldek zaczerwienił się zakaszlał i zawołał:

- A ja pamiętam, że mlecz dla królika Jolki zrywaliście w ogrodzonym środowisku człowieka...

- Krótko mówiąc – przecięła ich kłótnię Beata – wszyscy wiemy, co nazywamy środowiskiem człowieka, ale ponieważ na świecie przybywa ciągle fabryk, hut i różnych zakładów, należy chronić i powietrze, i wody przed zanieczyszczeniami. Ludzie z wszystkich krajów powinni troszczyć się o swoją planetę, aby starczyło jej jak najdłużej, powinni...

Podniósł rękę Andrzej, który niedawno przyszedł do ich klasy. Wszyscy byli ciekawi co powie, a wychowawczyni upewniła się:

- Chcesz mówić o środowisku człowieka?

- Tak, ale nie o Oceanie Spokojnym ani o Himalajach.

- Więc o czym?

- O klatce schodowej...

- Wygłupia się – mruknął Waldek.

- Tak, o klatce schodowej, bo to przecież także jest środowisko człowieka.

Ja przedtem mieszkałem w innym osiedlu. Tam wszyscy mieszkańcy dbali o to, aby było ładnie i kolorowo. Klatki schodowe były czyste, na każdym piętrze kwiaty, a na parterze przy oknie fotele i stolik. A jeszcze na posadzce był chodnik, taki długi, zielony...

- Buja – zawołał ktoś.

- Wcale nie, tam lokatorzy sami chcieli, żeby na klatkach schodowych było tak, jak w mieszkaniu, ładnie i czysto. A na ścianach nie było żadnych gryzmołów ani plam. Było fajnie i przytulnie w tamtym osiedlu i myślę, że tak może być wszędzie, w tym też...

Usiadł zaczerwieniony trochę swoim występem, kiedy odezwał się dzwonek.

Do domu Waldek wracał razem z Jurkiem. Mieszkają w tym samym wieżowcu i kiedy wchodzili na klatkę schodową, pełną napisów, wśród których były i ich „dzieła”, spojrzeli tylko na siebie, bo mówić nie było o czym. Ocean Spokojny na razie obejdzie się bez nich, a własną klatkę schodową sami oszpecili, choć tu mieszkają

 

Polecenia

1. Napisz szczegółowe streszczenie tego tekstu.

2. Napisz zakończenie tej historii.

 


Date: 2016-01-14; view: 661


<== previous page | next page ==>
Nuda podróżowania | Po górskich ścieżkach Kaukazu
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.007 sec.)