Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Ocena osobowości sprawcy 7 page

Wszystko miało wyglądać inaczej. Z Weroniką miał je­dynie zaspokoić pożądanie, oddać ciału, co należne. Tak sądził, błędnie oceniwszy chłód prokuratorki. Ale oszukała go. To, co się stało, uzmysłowiło mu, że nie kocha już żony. Inaczej nie mógłby jej zdradzić. Nawet by o tym nie pomy­ślał. Tymczasem wystarczyło zaledwie kilka miesięcy roz­łąki, by przygruchał sobie jakąś kobietę. Wprawdzie każdy inny zrobiłby to na jego miejscu już dawno temu. Nikt nie byłby tak szlachetny, nie przedkładałby obowiązku nad po­trzeby. Ale on miał zasady, których przestrzegał. I złamał je. Zastanawiał się, od kiedy nie kocha Kingi? A może to jest już miłość innego rodzaju? Kim są teraz dla siebie? A on sam jest po prostu podły.

Gdyby jego sytuacja była inna, być może zaryzykowałby z Weroniką. Choćby dla poczucia tej synchronicznej zmy­słowości, jakiej z nią doświadczył. Ale nie mógł dać sobie ta­kiej szansy. Wiedział, że być może odrzuca coś niezwykłego, lecz nie miał innego wyjścia. Nawet jeśli jeden raz sprzenie­wierzył się swoim zasadom, nie może tego zrobić powtór­nie. Tyle że kiedy raz przekroczy się granicę, potem jest ła­twiej. Poczuł się jak w potrzasku.

- Realizm i praca - powtórzył na głos. - Tylko tyle mi zostało.

Mierzył się tak z samym sobą przez kilka godzin, aż wreszcie zaczął czuć obrzydzenie do siebie.

- Przecież to tylko seks, nic więcej - oszukiwał się. A potem docierała do niego bolesna prawda. - Wszystko zburzyłeś. Zniszczyłeś nieodwołalnie.

Jeszcze tej samej nocy kupił bilet do Bostonu. Wiedział, że ucieka od jednej do drugiej, lecz nie umiał inaczej. Cierpiał w dwójnasób, choć sam nie chciał się do tego przyznać.

 

***

Wichura zerwała się nieoczekiwanie. Niebo przecięła błyskawica, rozległ się huk i zaczęło lać. Jakby stwórca wia­drami uwalniał nadmiar wody z nieba. Weronika podbiegła do balkonu i próbowała wciągnąć do mieszkania suszarkę z bielizną. Mocowała się z nią jakiś czas, lecz ta nie chciała się zmieścić w balkonowych drzwiach. Wreszcie skapi­tulowała i zostawiła pranie na zewnątrz. Stanęła na balko­nie boso, ubrana jedynie w kusą koszulkę na ramiączkach. Zamknęła oczy. Woda spływała jej po twarzy, dekolcie i no­gach. Rozpuściła włosy i pozwoliła, by także nasiąkały desz­czem. Chłód sprawił, że jej ciało stężało, a deszcz przykleił koszulkę do piersi i brzucha. Podniosła dłonie i starła z twa­rzy nadmiar wody. Gdyby ktoś z naprzeciwka dostrzegł ją na tym balkonie, zdziwiłby się, dlaczego kobieta sterczy na deszczu niemal naga, ryzykując zapalenie płuc. Nie zauwa­żyłby łez na jej policzkach, które tak doskonale pomiesza­ły się z deszczem.



Mieszkanie Weroniki znajdowało się na przedostat­nim piętrze jednej z katowickich „kukurydz”, a z jej balko­nu rozciągał się widok na panoramę miasta. Mogłaby dłu­go tak płakać, nie zwracając niczyjej uwagi. Dopiero kiedy ręce i nogi zdrętwiały jej z zimna, a ciałem zaczęły wstrzą­sać dreszcze, schowała się do mieszkania. Zamknęła okno balkonowe, zrzuciła mokrą koszulkę i owinęła się szczelnie kocem. Usiadła na fotelu skulona, niczym bezbronne zwie­rzę. Wsłuchując się w grzmoty, myślała, jak obronić się przed uczuciami do Huberta. Jej marzenia były niemożliwe do speł­nienia. Mimo to wciąż uciekała w sferę fantazji. Kiedy tyl­ko zamykała oczy, czuła jego obecność. Słuchała ckliwych piosenek, wspominała w nieskończoność moment, kiedy go zobaczyła w Kaiserhofie, kiedy jechali do Raciborza i kie­dy następnego dnia rano przyszedł do jej pokoju, obawiając się, by nie zaspała. Miała ochotę zatrzymać go wtedy i po­całować, ale nie mogła - akurat zadzwonił telefon i musia­ła odebrać. On odwrócił się i wyszedł, pokazując na migi, że czeka na nią na dole. Wpatrywała się w jego plecy i traciła oddech. Niespodziewanie pojawiały się obrazy jego uśmie­chu, spojrzeń. Pamiętała, jak pierwszy raz dotknęła jego wło­sów i chwilę, kiedy w tańcu przyciągnął ją do siebie, a ona poczuła, że jest podniecony. Roztrząsała każde jego zachowanie, każdy gest. Nie mogła sobie darować, że tej jedynej wspólnej nocy nie zdołała nim zawładnąć, a poddała się jego warunkom. I przekreśliła tę relację, uciekając. Łudziła się, że mogła coś zrobić, by spróbowali być razem. W głębi ser­ca była jednak pewna, że to mrzonka. I że od początku nie miała na niego żadnego wpływu.

 


Date: 2016-01-05; view: 638


<== previous page | next page ==>
Ocena osobowości sprawcy 6 page | Miesiąc później 16 czerwca - poniedziałek
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.008 sec.)