Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Po Czarnobylu upadło imperium

Kto wie, czy to nie właśnie Czarnobyl – wraz z jego bolesnymi następstwami – jest momentem przełomowym, czy nie wyznacza upadku tamtego nieludzkiego systemu? O ile imperium od dawna traciło impet, nie było w stanie dotrzymać kroku zarówno pod względem konstruowania dalszych rodzajów broni już kosmicznego zasięgu, jak i obronić się przed coraz powszechniejszą i dostępniejszą informacją oraz zaczęło przegrywać wojny najeźdźcze (Afganistan) – o tyle zachwiało się ostatecznie właśnie od czarnobylskiego wybuchu.

Chodzi nie tylko o awarię z 26 kwietnia 1986 roku, choć są i tacy, co uważają ją za karę Boga, którego nie można „targać za brodę”. Rzecz nie wyłącznie w szukaniu winnych, bo choć znaleziono i ukarano bezpośrednich (choć nieumyślnych) sprawców wybuchu, to dotąd nie ponieśli konsekwencji ci, którzy długo ukrywali przed ludźmi jego przerażające następstwa, a w efekcie nie przeciwdziałali im i nie chronili przed ich skutkami. I wreszcie nie o te następstwa głównie idzie, choć są tragiczne i wiele czasu świat będzie je rozpoznawał i borykał się z nimi.

Chodzi o różnorodność i jakość filozoficznych wręcz zagadnień, jakie wywołał kataklizm. Lokalnych, krajowych i globalnych. Indywidualnych i zbiorowych. Historycznych, politycznych i społecznych. Naukowych, medycznych i religijnych. Gospodarczych, socjologicznych i psychologicznych. Rodzinnych i płciowych. Genetycznych i erotycznych. Wiejskich i miejskich. Trudno, doprawdy, spotkać inną pozycję, która w tak wielowymiarowy i zarazem dogłębny sposób opisuje kondycję świata i miejsca, jakie człowiek w nim zajmuje. Poza Biblią i niektórymi publikacjami o Szoah, wyznam, nie spotkałem czegoś podobnego.

Nie umiem oprzeć się wrażeniu, że w Czarnobylu oraz jego ciągle nieodgadnionych następstwach tkwi palec boży. Nie myślę o samej awarii, promieniowaniu, a nawet nieprzewidy walności tego, co jeszcze nastąpi – to nauka może wyjaśnić. Błędy w tym, co wynalazł człowiek, także się zdarzają, nie zawsze muszą przywoływać pierwiastek metafizyczny.

Chodzi o coś innego. O zatracone – jak powiadają niektórzy – poczucie tragizmu świata i człowieka w nim żyjącego. O miarę dobra i zła. Piękna i brzydoty. I wreszcie epistemologia: co już wiemy o sobie, a co jeszcze poznamy po Czarnobylu?

Ten tragizm odnalazła Swietłana Aleksijewicz u ludzi porażonych przez kataklizm, z którego to porażenia bez heroizmu trudno się podnieść.



Czarnobylcy

Tak na Białorusi, Ukrainie, jak i w Rosji nazywa się tych, którzy w jakikolwiek sposób byli, są i będą związani z wybuchem reaktora w atomnoj elektrostancji. W czasie wyprawy na Mohylewszczyznę spotkałem wielu z nich.

Chronologicznie pierwszymi – bez dodatkowych określeń – czarnobylcami są ci, którzy przeszli piekło wybuchu oraz ratowali elektrownię. 31 pracowników elektrowni oraz strażaków gaszących pożar reaktora zmarło z powodu napromieniowania – jak podaje się dziś oficjalnie – w większości niedługo po wybuchu. Wielu zostało pochowanych na mitinskim cmentarzu pod Moskwą w cynkowych trumnach, pod betonowymi płytami. W książce opowiadają o nich najbliżsi. Można też do nich zaliczyć wszelkiego rodzaju likwidatorów, którym to terminem określa się wszystkich biorących udział w gaszeniu reaktora, ewakuowaniu ludności, wznoszeniu nad czwartym energoblokiem sarkofagu, usypywaniu mogilników, czyli cmentarzysk. Cmentarzyska te, zwane u nas skadowiskami, to zasypane całą „techniką wojenną” stosowaną w gaszeniu pożaru (dźwigi, transportery, czołgi, samochody ciężarowe itp.) wielkie połacie lasów, sadów, rozwalone i zmiażdżone zabudowania wielu wsi, wybite i zsunięte w doły zwierzęta domowe i dzikie oraz wielkie obszary zdjętej „na sztych” wierzchniej warstwy gleby. Na skażonej ziemi powinno być tych cmentarzysk około 800. Powinno, ale dziś nie sposób wielu z nich odnaleźć, gdyż... szabrownicy rozgrzebali je i „upłynnili”, co się dało, po wielkich przestrzeniach Rosji i krajach byłego ZSRR.

Radionnyje (napromieniowani, skażeni) to chorzy z przyczyn radiacji lub dzieci, które dotknęły jej skutki. Nikt nie policzył – nawet w przybliżeniu – ilu ludzi zmarło wskutek napromieniowania ani ilu choruje (poza likwidatorami, zrzeszonymi w organizacje występujące o odszkodowania, których nie ma kto płacić). Wybuch nastąpił w czasie, kiedy jeszcze istniał Kraj Rad, w akcji brali więc udział ludzie, którzy potem zniknęli na olbrzymich jego przestrzeniach. Można jedynie wziąć pod uwagę dane z trzech najbardziej poszkodowanych krajów: Białorusi, Ukrainy i Rosji, a i tak będą one przybliżone, gdyż „bank czarnobylskich danych” nie istnieje. Na terenach skażonych i w ich sąsiedztwie miejscowi demografowie donoszą o podwojeniu się urodzeń patologicznych oraz wzroście umieralności. Ten drugi wskaźnik kojarzony jest nie tylko z radiacją, ale i z powszechnym zubożeniem społeczeństwa po rozpadzie ZSRR. A z pierwszym wskaźnikiem wiąże się dodatkowo także wzrost aborcji, i tak przecież częstych w tych trzech krajach, dokonywanych ze strachu przed urodzeniem potomstwa ze skazą patologiczną. Nauka nie potwierdza wzrostu takich urodzeń lub wiąże je z innymi przyczynami, np. wzrostem alkoholizmu lub niekontrolowanym stosowaniem pestycydów we wciąż istniejących kołchozach. Nie bez znaczenia jest także słaba kondycja psychiczna tamtego społeczeństwa, coraz powszechniej odnotowywana „czarnobylska fobia”, gdzie wszelkie zło przypisuje się awarii i jej skutkom.

Samosioty (tutejsi, miejscowi) to ci, którzy albo nie pozwolili się wysiedlić ze skażonego terytorium, albo wysiedlani – wracali wkrótce chyłkiem, albo też – nie mogąc się odnaleźć w obcym świecie – po latach powrócili na ziemię, gdzie wyrośli. To przede wszystkim starcy, mieszkający niczym robinsonowie we wsiach-widmach, które zmieniły się w pustkowie na obszarach dotkniętych radiacją.

Pieresieleńcy (przesiedleni) tworzą największą liczbę poszkodowanych, albowiem ok. 400 tys. ludzi ewakuowano ze skażonej strefy i obecnie mieszkają oni w nowych miejscach. Choć zbudowane dla nich osiedla mają niekiedy o wiele wyższy standard od utraconych domostw, przesiedleńcy ci często tęsknią za wsią, osiedlem, miastem, gdzie spędzili życie. Jedyną dozwoloną okazją w roku odwiedzenia rodzinnych stron bywa Radunica, obchodzone w dziewiątym dniu po prawosławnej Wielkanocy święto wspominania zmarłych, kiedy to odwiedza się ich groby i na nich spożywa posiłki, pije za pamięć. Prawosławnym obyczajem wielu odwiedzających wiesza na ojczystych płotach – jeśli jeszcze są – ręczniki, jak na grobach.

Bieieńcy (uciekinierzy) to ci, którzy na tę skażoną ziemię... uciekli. Po raz pierwszy zamieszkali na skażonym terytorium i pustać ta jest im sielanką po wojnach narodowych na Podkaukaziu czy walkach plemiennych w Azji, skąd zbiegli. Osiedlają się w zakliuczonnoj zonie (strefie zamkniętej) przede wszystkim Rosjanie, zbiegli z Tadżykistanu, Kirgizji, Kazachstanu, Gruzji i zewsząd, gdzie do niedawna byli kimś, a teraz ich tam nie chcą.

Demokraci wreszcie, często nazywający siebie „dziećmi Czarnobyla”, pierwsi usiłowali pokazać światu tę tragedię, a dziś, kiedy na Białorusi skończyła się demokracja, zanim zdążyła się zacząć, działają w coraz mniej licznych niezależnych stowarzyszeniach, komitetach i fundacjach z „Czarnobylem” w nazwie. Są więc siłą rzeczy twórcami i świadkami tamtejszej demokracji. Apokalipsa, jaką przyniósł wybuch reaktora, stała się dla nich – przy całej dramaturgii wydarzeń i złożoności problemów – najpierw szansą, by ogłosić światu, że imperium się rozpada, a potem klęską ich poczynań w społeczności ciągle jeszcze żyjącej na gorących zgliszczach systemu totalitarnego. Do dziś jeżdżą w zakazane strefy i wyszukują samosiołow. Ci do tej pory wolą żyć jak niewolnicy, tęsknić do stalinowskiego ładu, a równocześnie wyglądać charytatywnej pomocy.


Date: 2016-01-05; view: 752


<== previous page | next page ==>
Kim jest autorka Krzyku Czarnobyla? | Wszyscy jesteśmy czarnobylcami!
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.009 sec.)