Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Ródło: R. Golat „Prawo autorskie i prawa pokrewne”, Warszawa 2008, str. 103


W 2007 roku A. Przymanowska, wdowa po J. Przymanowskim pozwała Marylę Rodowicz o naruszenie praw autorskich, polegającą na wykorzystaniu fragmentów filmu „Czterej pancerni i pies” w teledysku. W teledysku piosenkarka ucharakteryzowana była na filmową Marusię, zaś – jak obliczył sąd – wykorzystano w nim 180 sekund materiałów filmowych, przy czym nie podano w teledysku tytułu filmu ani nazwisk jego twórców. Nie zapytano także o zgodę spadkobierczyni scenarzysty. Prawa do wykorzystania zdjęć przekazała Telewizja Polska, jako następczyni zespołów filmowych. Sędzia oddaliła pozew, uznając, że wykorzystanie fragmentów filmu było dozwoloną inspiracją[37]. Orzeczenie powydaje się być mocno kontrowersyjne, biorąc pod uwagę, że cały teledysk ma 181 sekund. Ciężko tu mówić o inspiracji w warstwie filmowej, natomiast niewątpliwie dziełem inspirowanym był tekst samej piosenki.

Omawiając utwór inspirowany należy pamiętać o ochronie praw autora utworu inspirującego. Prof. E. Traple komentując omawiane przepisy zwróciła uwagę na problem dóbr osobistych autora utworu pierwotnego[38]. Jeżeli bowiem utwór powstały z inspiracji dzieła naukowego, filozoficznego, czy literackiego w sposób diametralnie różny od zamierzeń autora, przedstawi jego poglądy lub idee, doprowadzając do ich całkowitego wypaczenia, a co za tym idzie wprowadzenia błąd odbiorców będzie można mówić o naruszeniu dóbr osobistych, do których zaliczamy twórczość naukową i artystyczną. Tu dochodzimy do szczególnego rodzaju dzieł inspirowanych – do parodii, pastiszu i karykatury. Tu prawo nie ingeruje i zezwala na swobodne korzystanie z utworów w celu ich wykpiwania. Uznaje, się że aby sobie żartować z dzieł już opublikowanych nie jest potrzebna zgoda ich autorów, gdyż ci ostatni raczej takie zgody by nie dawali (co jest całkowicie zrozumiałe – nikt nie lubi jak się dworuje z jego twórczości).

Omawiając dzieło inspirowane trzeba zatrzymać się jeszcze przy dwóch problemach. Po pierwsze spoty reklamowe wykorzystujące znane motywy najczęściej filmowe, niekiedy literackie. Z pewnością możemy mówić o inspiracji przy tworzeniu scenariusza reklamówki. Mamy tu jednak do czynienia z utworem (bo takim jest przecież reklamówka) całkowicie samodzielnym. Ochrona twórców filmów jest dość ograniczona, o czym przekonał się Juliusz Machulski wytaczając proce o naruszenie jego praw autorskich jako reżysera i scenarzysty filmu „Seksmisja”, kiedy to w jednej z reklam wykorzystano słynne zdanie „Ciemność, widzę ciemność”. Sąd powództwo oddalił nie doszukując się w tym zdaniu cech indywidualnej twórczości. Należy pamiętać, że twórcy filmów sami kręcą reklamówki wykorzystując w nich elementy z własnych dzieł filmowych – casus ww. Juliusz Machulski i jego reklama wykorzystująca pomysły i głównych bohaterów filmu „Vabank”.



Tu dochodzimy do problemu kontynuacji dzieł istniejących. Należy rozróżnić dwie sytuacje. Z pierwszą mamy do czynienia, gdy autor nie kończy dzieła i dokonuje tego inna osoba. Wówczas mamy dzieło współautorskie – zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego, który podkreślił, iż w określonych okolicznościach nie można wyłączyć, że wspólne dzieło powstało pomimo braku porozumienia między twórcami. Dotyczy to w szczególności sytuacji, gdy jedna osoba rozpoczęła pracę nad dziełem (…), następnie od niej odstąpiła, a rozpoczęte dzieło dokończyła w sposób twórczy inna osoba. Należy wówczas uznać, że obu tym osobom przysługują łączne prawa autorskie[39].

Częściej spotykamy się z sytuacją, w której powstaje dalszy ciąg dzieła zakończonego. Przykłady możemy tutaj mnożyć – literaturze światowej kontynuacja książki Margaret Mitchell „Przeminęło z wiatrem”, w literaturze krajowej kontynuacja Trylogii Henryka Sienkiewicza. W takich sytuacjach sprawa jest o tyle prosta, że autorzy obu dzieł już nie żyją. Gdyby autor żył, należy uzyskać jego zgodę na kontynuację. W przeciwnym razie można spotkać się z zarzutem autora, że on sam zamierzał stworzyć dalszy ciąg swojego dzieła.

W tym miejscu dochodzimy do dzieł współautorskich. Z dziełem współautorskim będziemy mieli do czynienia, w sytuacji w której autorzy dzieła tworzą je razem i odciskają na nim swoje piętno intelektualne[40]. Tak też zdefiniował współautorstwo Sąd Najwyższy, w którego orzeczeniu podkreślono, iż istotę współautorstwa według ustawy charakteryzuje tylko to, że prawo autorskie przysługuje łącznie. Zasadniczą cechą dzieła jest element łączności kilku autorów. Wymagany jest tu przymiot wyrażający się w tym, że stanowi niepodzielną całość jest wspólne i nierozdzielne pod względem procesu twórczego, który doprowadził do jego powstania[41]. Jak widać choćby już z tego fragmentu orzeczenia, za współautora może być uznana osoba, która wniosła do dzieła wkład twórczy. Nie będzie więc współautorem osoba wykonująca czynności techniczne takie jak konsultacje i dyskusje na temat zamierzonego dzieła, wprowadzanie poprawek, które nie mają charakteru merytorycznego, a jedynie stylistyczny. Zgodnie z orzecznictwem zawsze należy ustalić czy wkład powoda miał charakter twórczy, czy jedynie „techniczny”. (…)[Oceniając stan faktyczny – przyp. aut.] uwzględnić trzeba zasadniczą przesłankę powstania praw autorskich, a mianowicie istnienie pierwiastka twórczego, którego nie można utożsamiać z samym tylko wykonawstwem, choćby perfekcyjnym, doskonałym[42]. Podobne stanowisko zajął Sąd Najwyższy w innym orzeczeniu stwierdzając m.in., że współtwórczość – w rozumieniu prawa autorskiego – nie zachodzi, gdy współpraca określonej osoby nie ma charakteru twórczego lecz pomocniczy, chociażby umiejętność wykonywania czynności pomocniczych wymagała wysokiego stopnia wiedzy fachowej, zręczności i inicjatywy osobistej[43].

Omawiając dzieła współautorskie i udział poszczególnych współautorów prof. J. Błeszyński zdefiniował dzieło współautorskie jako jedność treści i formy za pośrednictwem której jest w nim zawarta treść intelektualna (relacja o ideach, uczuciach, zjawiskach lub zdarzeniach) (…) Całość ta jest zawsze organiczną jednością składających się na nią wartości wynikających zarówno poszczególnych oryginalnych elementów, jak i ich kompozycji w całość. Udział w procesie tworzenia poszczególnych współtwórców może przybierać różną postać[44].

Powstaje jeszcze pytanie, czy współtwórcy dzieła muszą działać na podstawie umowy, porozumienia, określonego podziału zadań czy wystarczy faktyczne działanie poszczególnych osób oraz czy udziały w pracy nad dziełem muszą być jednakowe. Rozważając pierwsze zagadnienie można zauważyć pewną zmianę poglądów w orzeczeniach Sądu Najwyższego, który początkowo podkreślał konieczność istnienia porozumienia pomiędzy współautorami współtwórczość ma miejsce tylko przy istnieniu porozumienia współtwórców, co do stworzenia wspólnym wysiłkiem wspólnego dzieła. Porozumienie takie może wynikać z umowy albo z czynności konkludentnych[45]. Jednak już rok później nastąpiła zmiana w linii orzecznictwa, kiedy to Sąd Najwyższy stwierdził, że zbyt kategoryczny jest pogląd, że powstanie dzieła wspólnego jest uzależnione od wyraźnego bądź dorozumianego porozumienia współtwórców. Decyduje ostatecznie obiektywny charakter wkładu drugiej osoby do powstania dzieła, a nie zakres porozumienia[46]. Taki właśnie pogląd został podtrzymany przez Sąd Najwyższy sześć lat później, w przytaczanym już orzeczeniu, w którym stwierdzono, że w określonych okolicznościach nie można wyłączyć, że wspólne dzieło powstało pomimo braku porozumienia między twórcami. Dotyczy to w szczególności sytuacji, gdy jedna osoba rozpoczęła pracę nad dziełem (…), następnie od niej odstąpiła, a rozpoczęte dzieło dokończyła w sposób twórczy inna osoba[47].

Należy uznać tę właśnie linię orzecznictwa, za najlepsze wytłumaczenie istoty współwłasności i porozumienia między twórcami, zwłaszcza w sytuacji, w której autor zaniechał pracy nad dziełem. Znana jest historia ostatnich tomów przygód Tomka Wilmowskiego, które na podstawie szkiców pozostawionych przez Alfreda Szklarskiego kończył Adam Zelga. Obecnie ukazują książki zmarłego w 2001 roku Roberta Ludluma, które pisze również na podstawie notatek autora Patrick Larkin. Mamy tu z całą pewnością z dziełami współautorskimi. Zgodnie z poglądami reprezentowanymi w orzecznictwie jak i w literaturze wkłady współtwórców nie muszą być jednakowe. Tak naprawdę rozstrzygnięcie o wielkości udziałów będzie ważne wyłącznie przy ocenie proporcji wynagrodzenia lub w przypadku sporu.


Date: 2016-01-05; view: 1038


<== previous page | next page ==>
POJĘCIE UTWORU W WYJAŚNIENIACH URZĘDOWYCH | POJĘCIE UTWORU WSPÓŁAUTORSKIEGO W ORZECZNICTWIE
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.008 sec.)