Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Co tam było śmiechu! Kozioł orał, orał, aż mu pot kapał z brody, a ledwo połowę jednej skibki zaorał do południa.

W obiad sam gospodarz przyszedł z łąki od koszenia, żeby zobaczyć, jak się sprawia cap. Wyprzągł go i puścił na pastwisko między kozy, a sam poszedł z parobkiem do chaty jeść.

Kozioł się bał, że po południu znów założą go do pługa, więc nawet trawki nie szczypnął, tylko hop! hop! pobiegł na wieś, do obory.

Stanął nad śpiącym wołem, poskrobał go delikatnie kopytkiem, popłakuje, wzdycha i prosi pokornie:

Meee, przyjacielu najdroższy, wołeczku mój śliczny! Robiłem, com mógł, żeby ciebie zastąpić, bo chciałem, żebyś sobie odpoczął, kochany biedaku. Czyś się już wyspał?

Jeszcze nie — mruknął wół i ziewnął.

Dośpisz resztę w nocy, a teraz chodź orać, mój ty wołeczku najmilszy! Ja już ledwo żyję, to taka ciężka robota.

Mhm — mruknął rozespany wół. — A mówiłeś, że to spacerek.

Otworzył jedno oko, potem drugie. Przeciągnął się i wstał. Taki już był dobroduszny.

Zdziwiła się gospodyni, że wół tak nagle wyzdrowiał i poszedł orać. Kiedy wieczorem chłop wrócił od roboty, żona zapytała go:

Skądeś ty wiedział, mężu, że wół nie zdechnie i nic mu nie będzie?

Nie mogę ci powiedzieć, bo bym zaraz umarł.

Te słowa jeszcze bardziej rozciekawiły żonę. Jak by tu się dowiedzieć?

Chłop usiadł na ławie przed chatą.

Obok leżała kotka z kociętami. Kiedy się nassały, zaczęła je uczyć:

Pamiętajcie, dzieci, że myszy są bardzo czujne. Kiedy czatujecie koło ich norki, siedźcie cichutko. A łapki i pyszczki dobrze przedtem wyliżcie, żeby was myszy nie zwąchały.

Wtem dała jednemu z kociaków klapsa po nosie:

Mruczusiu, nie śpij na lekcji, tylko uważaj, co mówię! Dziś będę was uczyć, jak się łazi po drzewach i poluje na ptaki. Ale gospodarz na to nie pozwala, więc musimy poczekać, aż sobie pójdzie.

Chłop wstał i zawołał do żony przez okno:

Idę napoić inwentarz. A ty uważaj, bo kotka się szykuje polować na ptaki.

Baba patrzy: przecież kotka leży spokojnie. Więc woła za mężem:

Skąd wiesz?

Nie powiem, bo mi się jeszcze nie chce umierać.



Kobieta z ciekawości nie mogła usiedzieć nad obieraniem ziemniaków. Biegała tu i tam, jakby ją coś piekło. Jak sekret wycyganić?

Przypomniała sobie, co jej kiedyś mówiła matka nieboszczka:

Polak zły, póki głodny.

Narobiła zaraz pierogów z serem, pplała je śmietaną, usmażyła całą miskę jajecznicy ze skwarkami i jeszcze na dodatek kiełbasy z cebulą. Było tego jak na dziesięć osób, a wszystko tłusto omaszczone.

Zastawiła pełen stół. Pośrodku stała butelka wiśniaku własnej roboty.

Co to, goście idą? — spytał mąż zdziwiony, kiedy wrócił z obory.

Nie goście, mój Maciusiu, tylko widzę, że ci coś dolega. Jak się najesz, to ci prędzej przejdzie.

Uwidziało ci się.

Kiedy ja widzę, żeś się odmienił, zrobiłeś się jakiś niesamowity. Wciąż się uśmiechasz, słuchasz czegoś, jakby powietrze do ciebie gadało.

Chłop machnął ręką:

Co z tego? Nic mi nie jest. świat jest ten sam i ja na nim ten sam, choroby żadnej nie czuję. Ale zjeść zjem, kiedy dają.

Baba nie dała za wygraną. Nalała kieliszek wiśniaku, przepiła do męża i nuż się do niego przymilać.

Jedz, mój Maciuniu! Pij, mój Maciuniu! Nieba bym ci rada przychylić, a ty coś przede mną skrywasz. Jakbym wiedziała, czego ci brakuje, to bym wiedziała, jak pomóc i zaradzić. Co to za sekret?

Jużem ci mówił, że jakbym pisnął choć słówko, to bym musiał zaraz umierać — powiada chłop zajadając ze smakiem. — Nic mi nie brakuje, bądź spokojna.

E, ty wciąż o tym umieraniu... — mówi żona przymilnie, dokładając mu kiełbasy i dolewając wiśniaku. — Każdy musi raz umrzeć, to nic takiego. Byłeś mi wyznał ten sekret, to potem umierajmy razem, żeby ci było weselej.

Słysząc te słowa chłop aż cmoknął z zadziwienia:

Cię, cię, jak to mnie żoneczka miłuje! Z ciekawości gotowa posłać mnie na śmierć. No dobrze już, dobrze, tylko wpierw przynieś snopek słomy ze stodoły i rozłóż w kącie. Powiadają, że na słomie umierać lżej.


Date: 2016-01-03; view: 597


<== previous page | next page ==>
Ja wolę, żeby mnie ludzie nie chwalili, bo wcale nie mam ochoty iść na patelnię! — pisnął ciernik. | Baba aż podskoczyła na ławie z radości, że wreszcie się dowie. W całe to umieranie, po prawdzie, nie bardzo wierzyła.
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.007 sec.)