Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Dobrze mówisz, żono. Więc o co mam prosić?

Pomyśl, co lubisz nade wszystko, co wolisz nawet ode mnie? Najbardziej lubisz tkać swoje wzory na dywanach, prawda?

Tak, tak, prawda.

Wszyscy chwalą twoją robotę, każdy się cieszy, kiedy może kupić twój dywan. Ale nie udaje ci się zrobić więcej niż jeden na rok. Dlatego jesteśmy tacy biedni. Więc proś leśnego czarodzieja, żeby ci podarował taki warsztat, na którym będziesz mógł tkać tyle dywanów, ile zechcesz i w najpiękniejsze wzory. Poproś o warsztat czarodziejski.

Tkaczowi spodobała się rada żony. Wyruszył co prędzej nad ocean do czarodzieja. Ale im bardziej się zbliżał do bukszpanowego drzewa, tym ciężej robiło mu się na sercu.

Przypuśćmy, że czarodziej da mi taki warsztat, co wtedy będzie?" zastanawiał się Sagaradatta. „Warsztat będzie tkał różne piękne wzory, a nie ja, bo to będzie warsztat czarodziejski. Ja nie będę miał nic przy nim lepszego do roboty, jak sprzedawać dywany i gromadzić pieniądze. Co to za życie"?

Zrobiło mu się tak gorzko na sercu, że kiedy przyszedł do leśnego czarodzieja, powiedział:

Niczego od ciebie nie potrzebuję. Ponieważ mi nie pozwalasz ściąć bukszpanowego drzewa, pomóż mi tylko naprawić jakoś inaczej mój własny warsztat, będę z tego zupełnie zadowolony.

Niech się stanie, jak chcesz — odpowiedział czarodziej. — Spełnię twoją prośbę, a ty wracaj do domu.

Sagaradatta wrócił do swojej chaty i od razu podbiegł do warsztatu. Patrzy: wszystkie części ma całe, wszystkie złożone jak się należy.

Popróbował tkać — warsztat działał wyśmienicie.

Sagaradatta zapomniał o bożym świecie, tylko tkał dniami i nocami, póki nie ukończył dywanu. Nie słyszał, kiedy żona podchodziła do niego, nie widział, ile razy zachodził do jego domu golibroda.

Wreszcie dywan był utkany. Sagaradatta przyglądał mu się długo. Nagle roześmiał się i wykrzyknął:

Ach, kto zrozumie, jaki jestem teraz szczęśliwy! Mogłem zostać królem, to prawda. Miałbym niezliczone skarby, miałbym niewolników i pochlebców. Ale nie miałbym ani jednego szczerego przyjaciela. Leśny czarodziej mógł zrobić ze mnie bogacza, ale wtedy nie miałbym spokoju, wciąż bałbym się utracić majątek. Czyje szczęście da się porównać z moim szczęściem, kiedy widzę przepiękne wzory tych dywanów, które sam utkałem i kiedy słyszę, jak wszyscy chwalą moją robotę?



Tkacz Sagaradatta żył jeszcze wiele lat. Nie zebrał majątku. Ale był szczęśliwy, bo jego dywany były piękniejsze niż złote krążki, którymi za nie płacono. Kiedy patrzył na dywan i cieszył się jego wzorem, wcale nie myślał o tym, czy jest biedny, czy bogaty.

Sława jego sztuki i umiejętności rozeszła się po całym kraju. Nawet po jego śmierci długo jeszcze wspominano, jakie to dywany umiał robić tkacz Sagaradatta z Machiłaropii.

CIEKAWA BABA

Kidyś dawno, dawno żył w jednej wsi pracowity, młody chłop, który miał nieznośną żonę.

Pomagał jej, w czym mógł: to drew narąbał pod blachę, to wodę przyniósł, to zrobił zagatę ze słomy dookoła chaty, żeby jej było ciepło w zimie.

W nocy podawał jej nawet z kołyski dziecko do karmienia, żeby nie potrzebowała wstawać z łóżka.

Dobry był i dla innych, toteż wszyscy go lubili, nawet zwierzęta. Pies łasił się do niego, kogut chodził za nim krok w krok, a wół nadstawiał łeb, żeby gospodarz poklepał go po karku i po-skrobał za uchem.

Gospodyni nie była taka dobra jak gospodarz. To na sąsiadkę krzyczy, to psa kopnięciem wygania, to na męża fuka. A wciąż wyrzeka na niego przed ludźmi:

Moiściewy, skaranie boskie z tym chłopem! Takiego zgodliwego nie ma chyba na całym świecie. Gdzie go posadzę, tam siedzi. Co powiem, to mu dobrze. Dokąd pójdę, to on za mną. Ani się ze mną pokłóci, ani mnie uderzy, ani nic. Drewniana fajka więcej warta niż taki mąż.


Date: 2016-01-03; view: 639


<== previous page | next page ==>
Sarenka, żółw, kruk i mysz śmiali się, kiedy widzieli z daleka, jak myśliwy wielkimi krokami ucieka przestraszony z pustym workiem. | Niejedna sąsiadka wzdychała, słysząc to sarkanie: „Ach, żebym ja miała takiego dobrego męża jak ona! A ta się skarży".
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.005 sec.)