Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






W trumnie na posłaniu z kwitnących fiołków i macierzanki leżało maleńkie niemowlę...

Zdumiał się uczeń. Co tu robić? Mistrz nie zezwolił przypuścić nikogo do tajemnicy, więc uczeń zrzucił kapotę, zawinął w nią niemowlę, a zasypawszy dół z powrotem ziemią dla niepoznaki, zabrał dziecię do domu i zamknął je w tajemniczej komnacie Twardowskiego.

Uczeń pielęgnował dziecko troskliwie, a ono po siedmiu dniach zaczęło mówić i po siedmiu miesiącach stało się dorosłym młodzieńcem, odrodzonym imć panem Twardowskim, jak wprzódy lekarzem czarnoksiężnikiem.

Wtedy ucznia swego zamienił Twardowski w pająka, żeby nie mógł zdradzić jego tajemnicy. Trzymał go w swojej komnacie i opiekował się nim troskliwie. Kiedy wyjeżdżał z domu, pająk zawsze mu towarzyszył, uczepiony u jego buta nitką pajęczyny.

Od chwili pogrzebu Twardowskiego diabeł na próżno szukał jego duszy i nigdzie nie mógł jej znaleźć. Podejrzewał więc jakiś podstęp.

Okazało się wreszcie, że Twardowski znów chodzi po ulicach Krakowa, nie tylko żywy, ale nawet odmłodzony.

Ba! na dobitkę czarnoksiężnik przywołał sobie znów czarta magicznym zaklęciem i kazał mu służyć jak przedtem.

Tego było nadto. Diabeł wpadł we wściekłość i postanowił z tym skończyć.

Kiedyś Twardowski przechadzał się po lesie bez swoich narzędzi czarnoksięskich, wtem diabeł napadł na niego. Zaczął go szarpać i krzyczeć:

A pójdziesz mi nareszcie do Rzymu, przechero! Zapisałeś mi duszę, a teraz próbujesz się wymigać?

I owszem, zapisałem — przyznał Twardowski. — Ale, po pierwsze nie było mowy o żadnym terminie. Po drugie, tyś się zobowiązał, że nie weźmiesz mnie inaczej niż z Rzymu, ale ja ci wcale nie obiecałem do Rzymu pojechać. Więc jakim prawem mi dokuczasz? Wynoś mi się stąd natychmiast!

Tu użył straszliwego zaklęcia. Diabeł nie mógł mu się oprzeć. Ale zanim znikł, wyrwał sosnę i uderzył nią Twardowskiego po nogach. Jedną z nóg mu zdruzgotał, a chociaż się zrosła, czarnoksiężnik odtąd kulał i przezwano go Kuternogą.

Kuternoga czy nie Kuternoga, hulał jak wprzódy, pił po gospodach i płatał psoty. To zamieni tchórza na chwilę w zająca i wszyscy się śmieją, a zając przerażony kica między ławami. To szpunt przyłoży pijakowi do podgolonego łba i ze szpunta węgrzyn leje się do podstawionego kielicha. To na pustym stole wyczaruje najprzedniejsze jadło i napoje. Czego Twardowski nie wyrabiał!



Ale diabeł nie dał za wygraną.

Pewnego dnia przed dom czarnoksiężnika zajechała, wygodna kolasa. Wysiadł z niej niemłody szlachcic i zastukał kołatką do drzwi. Gdy mu Twardowski otworzył, szlachcic powiedział:

Jestem dworzaninem Jaśnie Oświeconego... — tu wymienił nazwisko i tytuły znane w całej Rzeczypospolitej. — Pan mój zachorzał w podróży i pilno pragnie widzieć waćpana, bo wierzy, że tylko twój kunszt potrafi go uleczyć. Zechciej więc waćpan nie mieszkając zabrać swoje narzędzia, proszki i mikstury i towarzyszyć mi. Konie czekają pod bramą.

Dokąd mamy jechać? — zapytał Twardowski. Pochlebiało mu, że magnat nie innych doktorów wzywa ze sławnego krakowskiego grodu, ale właśnie jego. Z drugiej jednak strony niezbyt mu się ta jazda uśmiechała, bo wieczór był dżdżysty i wietrzny, a on siedział sobie przy zacisznym kominku nad kubkiem grzanego wina z korzeniami.

Pojedziemy w stronę Sandomierza, ale nie nazbyt daleko — tłumaczył przybysz. — Zostawiłem mego pana w gospodzie pod opieką innych dworzan i towarzyszącej mu małżonki, a sam pośpieszyłem po waćpana.


Date: 2016-01-03; view: 789


<== previous page | next page ==>
W owej komnacie Twardowski warzył tajemnicze zioła, sporządzał driakwie i maście. Prócz tego, jak powiadają, złoto nawet wytapiał. | Nie podejrzewając podstępu, Twardowski zebrał się w drogę, wsiadł do kolasy i pojechał.
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.008 sec.)