Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Gdzie kociołek? Gdzie uciekł ten przeklęty kociołek?

Ona bogacza myślała, że jej mąż dowiedział się od kogoś o cieście, więc podeszła do niego cała drżąca.

Proszę cię, mój mężu, nie gniewaj się na mnie. Ja przecież nienaumyślnie pozwoliłam kociołkowi zabrać ciasto.

Jakie ciasto? — wrzasnął skąpiec. — Kiedy to się stało i jak?

Dopiero teraz dowiedział się, jak to było z ciastem dwa dni temu. Rozzłościł się jeszcze więcej i szukając kociołka pobiegł pod stodołę.

Gdzie jest kociołek? Gdzie uciekł ten nicpoń? — wołał rozwścieczony.

Robotnicy myśleli, że gospodarz dowiedział się od kogoś o pszenicy. Zaczęli prosić:

Nie gniewajcie się, panie! Przecieżeśmy nienaumyślnie pozwolili mu wziąć waszą pszenicę.

Jaką znów pszenicę? — wrzasnął gospodarz. — To on pszenicę zabrał?

Dopiero teraz dowiedział się, co się stało na gumnie poprzedniego dnia. Wtem zobaczył kociołek, który wyskoczył zza studni na gospodarskie obejście, zaczął tańczyć i podrygiwać na trzech nóżkach. Twarz gospodarza pośmiała z gniewu. Biegał za kociołkiem, wymachiwał rękami i krzyczał:

To on! To on zabrał mi ciasto i pszenicę, i pieniądze! Łapać go! Dajcie mi siekierę, to go roztrzaskam!

Wtem kociołek przyskoczył do gospodarza, capnął go za łokieć pazurkami i nuż ciągnąć ku wrotom.

Puszczaj! Puszczaj! — krzyczał bogacz przerażony.

Ale łapki kociołka wczepiły się w jego rękaw żelaznymi pazurkami i ciągnęły go, ciągnęły, aż wyciągnęły na gościniec. Powlokły go przez wieś.

Staruszkowie stali oboje na progu swojej chatki odświętnie ubrani, bo wybierali się właśnie do swego dawnego chlebodawcy z podziękowaniem za to, co im przyniósł kociołek. Wtem zobaczyli, co się dzieje i zawołali zdumieni i przestraszeni:

Kociołku, co robisz? Dokąd ciągniesz naszego gospodarza?

Skoczę z nim, skoczę, skoczę aż na koniec świata! — zakrzyknął kociołek.

Kociołek z gospodarzem znikli w dali i nikt nie zobaczył ich już nigdy. Staruszkowie mieli teraz wszystko, czego im było potrzeba. Obdzielili innych biedaków we wsi i żyli szczęśliwie.

TWARDOWSKI

Gdzie urodził się Twardowski, o którym tyle krąży opowieści, tego wam nie powiem, bo żadne zapiski o tym nie mówią. Wiemy tylko, że było to bardzo dawno, jeszcze w szesnastym wieku; kiedy Twardowski dorósł, panował nam miłościwie król Zygmunt August, ostatni Jagiellończyk.



Twardowski był szlachcicem po ojcu i po matce, ale zapewne pochodził z niezbyt znacznego rodu, bo nie wysłali go rodzice na naukę za granicę ani też nie oddali na dwór magnacki, tylko do Akademii Krakowskiej.

Co prawda była to wtedy uczelnia znana w kraju i za granicą; jednakże żaden szlachcic z bogatego rodu nie byłby w owych czasach obrał zawodu lekarza.

Z początku Twardowski był uczniem pilnym i pobożnym, układał nawet podobno kantyczki do Matki Boskiej, które powszechnie śpiewano.

Ale z czasem zachciało mu się poznać takie sekrety, jakich nie mógł mu odkryć żaden człowiek: jak robić złoto, jak wywoływać duchy zmarłych, jak odzyskać młodość i nigdy nie umrzeć.

Zaczął studiować księgi czarnoksięskie i nauczył się zaklęć, którymi można było wywołać diabła.

Kamienica, w której mieszkał Twardowski, stała pośród innych koło bramy grodzkiej. Niedogodnie było sprowadzić tam diabła, należało znaleźć miejsce bardziej ustronne.

Wybrał je sobie za Wisłą, na Podgórzu, gdzie do dziś wznoszą się wapienne skałki zwane Krzemionkami. Tam chodził Twardowski sam jeden i w skalnej rozpadlinie próbował swoich zaklęć czarnoksięskich.

Nie od razu udało mu się wywołać diabła. Ale dnia pewnego, kiedy wypowiedział wezwanie i użył tajemnych znaków — ziemia się zatrzęsła, błysnęło, buchnął płomień i przed Twardowskim stanął czart.

Nie wiemy, jak się z sobą targowali. Dość, że skończyło się na ugodzie. Diabeł obiecał służyć Twardowskiemu i spełniać wszystkie jego zachcianki aż do końca życia. W zamian za to Twardowski zapisał mu ciało i duszę po śmierci na wieki.

Straszna to była cena. Twardowski miał zamiar wykręcić się jakoś od tej zapłaty, więc wytargował paragraf dodatkowy: oto diabeł będzie miał prawo porwać go do piekła tylko z Rzymu. Myślał sobie, „mogę jeździć po całym świecie, ale nikt mnie nie zmusi, żebym jechał właśnie do Rzymu".


Date: 2016-01-03; view: 847


<== previous page | next page ==>
Wyczyść mnie, wyczyść mnie, wyczyść mnie! | Diabeł zgodził się na ten warunek, bo wiedział, że kto wejdzie z nim w układy, ten musi w końcu przegrać.
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.009 sec.)