Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






VII. POLSKA A KRESY WSCHODNIE

 

Wraz z upadkiem PRL-u i powstaniem niepodległej – III Rzeczypospolitej – po 45 latach kłamstwa i obłudnej propagandy ukazującej ziemie wschodnie jako rzekomo niepolskie, a Polaków na nich jako okupantów, rozpoczęła się likwidacja „białych plam” także w tej dziedzinie. Nastąpił renesans idei Kresów. Dziś wszyscy Polacy i polskie ugrupowania polityczne, bez względu na związek z taką czy inną orientacją, zgodnym chórem twierdzą, że Kresy Wschodnie, mimo że w dużym stopniu zamieszkałe były przez ludność niepolską, miały nie mniejszy wkład w rozwój kultury i nauki polskiej od rdzennie polskich regionów Polski centralnej, zaś Wilno i Lwów były stolicami kulturalnymi Polski, rywalizującymi z Warszawą, Krakowem czy Poznaniem. Rzeczą ciekawą jest, że nie powstały w Polsce podobnie jak w Niemczech organizacje mające w programie rewindykację utraconych terytoriów. Nasuwa się mimowolnie pytanie czy przynależność Kresów Wschodnich do Rzeczypospolitej jest już tylko bezpowrotną przeszłością i nostalgicznym wspomnieniem. W dalszym ciągu rozdziału będę się starał na to dać odpowiedź, oczywiście w formie prognozowania.
Równocześnie z odrodzeniem się u nas idei Kresów podobne zjawiska wystąpiły wśród Litwinów, Białorusinów i Ukraińców. Zaczęli oni rościć wzajemne pretensje terytorialne w stosunku do siebie, jak również do regionów pozostających w obecnych granicach Polski. Na mapach „Wielkiej Litwy” znajdują się nie tylko Puńsk, Sejny czy Suwałki, ale także Białystok, Elbląg czy Olsztyn, Obwód Kaliningradzki (należący do Rosji), a z terenów pozostających w granicach Białorusi Grodno, Lida i Nowogródek. Białorusini uważają Białostocczyznę jako ziemię rdzennie białoruską, a w skład swojego państwa chcieliby włączyć stolicę Litwy – Wilno – zaś z terenów ukraińskich całe dorzecze Prypeci czy wreszcie rosyjski Smoleńsk. Ukraińcy w granicach samostijnej Ukrainy chcieliby widzieć nie tylko Przemyśl i Chełm, ale także łańcuchy Karpat aż po dolinę Dunajca, a na pobratymczej Białorusi całość Polesia z Pińskiem by nie wspomnieć o należącym do Rosji Kubaniu.
Te wzajemne zainteresowania wspomnianych narodów terytoriami przygranicznymi nie powinno budzić tak u nas jak u nich oburzenia czy zdziwienia. Wynikają one ze wspólnej spuścizny historycznej spowodowanej kilkuwiekową przynależnością do jednego wielonarodowego państwa – Rzeczypospolitej. Ona to sprawiła, że na historycznych terytoriach I, II i III Rzeczypospolitej, zwłaszcza w regionach przygranicznych, wykształciła się mozaika narodowościowa, kulturowa i wyznaniowa, tak że niemożliwym jest dziś wytyczenie pomiędzy państwami powstałymi na ich obszarze granic, które by zadowoliły wszystkie zainteresowane strony. Przesuwanie granic pomiędzy czterema państwami (Polską, Litwą, Białorusią i Ukrainą) w którymkolwiek kierunku zawsze zadowoli co najwyżej jedną stronę i będzie krzywdą dla drugiej. W dalszej konsekwencji może spowodować konflikt zbrojny będący powodem śmierci i cierpienia dla setek tysięcy istot ludzkich, co obecnie możemy oberwać na przykład w byłej Jugosławii, w szczególności Kosowa.
W tej sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem istniejącego między tymi krajami problemu granic i spornych terytoriów jest stworzenie państwa federacyjnego obejmującego Polskę, Litwę, Białoruś i Ukrainę przy zachowaniu „status quo” aktualnie istniejących między nimi granic jako linii wewnętrznych rozgraniczeń administracyjnych sfederowanych jednostek. Państwo to byłoby IV Rzeczpospolitą, zwaną Rzeczpospolitą Czterech Narodów. W nowej sytuacji Polacy będą mogli się swobodnie osiedlać i nabywać nieruchomości w Wilnie, Grodnie czy Lwowie, Litwini w Suwałkach, Białorusini w Białymstoku, zaś Ukraińcy w Przemyślu, Chełmie itp. Federacja Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy będzie korzystna także ze względów geopolitycznych. Wszak leżą one nadal pomiędzy dwoma państwami zaborczymi – Rosją i Niemcami – które w sprzyjających okolicznościach mogą znów dążyć na wschód i zachód, szczególnie gdyby do władzy doszedł tam ktoś pokroju Żyrynowskiego. Powstała ze zjednoczenia tych czterech państw federacja byłaby drugim co do wielkości państwem w Europie po Rosji, większym od Niemiec, będącym skuteczną przeciwwagą dla obu wspomnianych. Polacy będą mogli być spokojni o trwałość granicy zachodniej na Odrze i Nysie Łużyckiej, zaś Ukraińcy, Białorusini i Litwini będą czuć bezpieczni przed ponownymi zakusami ze stron imperializmu rosyjskiego.
Aby uniknąć ewentualnej hegemonii jednego ze sfederowanych krajów nad pozostałymi, stolicą federacji nie powinien zostawać stołeczny gród któregoś z nich. Warszawa, Wilno, Mińsk i kijów pozostałyby jedynie centrami administracyjnymi poszczególnych krajów tworzących związek państwowy. Na siedzibę zaś władz federalnych proponuję któreś z miast leżących na terenach przygranicznych krajów (regionów) przyszłego państwa i historycznie związanego z dziejami kilku narodów. Do sprawowania tego typu roli najbardziej predestynowanymi miastami wydają się Lublin (miejsce zawarcia pamiętnej Unii Lubelskiej w 1569 r. pomiędzy Polską i Litwą, tworzącej Rzeczpospolitą Obojga Narodów), Białystok (główne centrum kulturalne mniejszości białoruskiej w Polsce), Grodno (miejsce posiedzeń co trzeciej kadencji sejmów I Rzeczypospolitej, obecnie główne skupisko Polaków na Białorusi) i wreszcie Lwów (do 1945 r. jedno z głównych miast polskich, obecnie jedno z większych centrów kulturalnych mniejszości polskiej na Ukrainie oraz kultury ukraińskiej). Każdy z krajów związkowych Rzeczypospolitej będzie mógł posiadać własny język urzędowy, a więc na terenach Polski będzie nim polski, na Litwie litewski, na Białorusi białoruski, a na Ukrainie ukraiński. Oczywiście na obszarach poszczególnych krajów, gdzie w zwartych skupiskach mieszkają przedstawiciele mniejszości narodowych, ich języki otrzymają prawo urzędowych obok języka danego kraju. W ten sposób na terenie Polski w województwie podlaskim, w powiatach: siemiatyckim, bielskopodlaskim, hajnowskim, białostockim, sokolskim i w mieście Białymstoku obok polszczyzny prawo języka urzędowego powinien posiadać białoruski. W tym samym województwie, ale w powiecie sejneńskim drugim językiem urzędowym powinien być litewski. Na Litwie polski zdobędzie rangę urzędowego w Wilnie oraz powiatach: wileńskim, trockim, druskiennickim, solecznickim, święciańskim i ignalińskim. Na Białorusi polszczyzna zagości w urzędach województwa grodzieńskiego oraz w powiecie brasławskim województwa witebskiego. Na Ukrainie status urzędowego nasz język będzie posiadał w powiecie mościskim województwa lwowskiego. Oczywiście językiem obrad parlamentu federalnego jak i sejmów krajowych będą cztery wymienione języki (polski, litewski, białoruski i ukraiński) i każdy z parlamentarzystów będzie sam indywidualnie decydował w którym z nich chce przemawiać.
Siły zbrojne w Rzeczypospolitej Czterech Narodów będą posiadały wspólne naczelne dowództwo, ale będą one podzielone na część polską, litewską, białoruską i ukraińską na wzór struktur wojskowych I Rzeczypospolitej, tzn. mieszkańcy danego kraju związkowego będą służyć w wojsku na jego terenie. W każdym z poszczególnych krajów wojsko zachowa swój język. Będą jednak istniały wyjątki od reguły polegające na tym, że przykładowo Polacy z Litwy, Białorusi i Ukrainy będą mogli służyć w wojsku na terenie Polski, zaś Litwini z Polski czy Białorusi na Litwie. Po prostu przedstawiciele każdej z czterech narodowości będą mogli odbywać służbę wojskową w kraju swojego zamieszkania lub na terenie macierzy.
W zjednoczonym federacyjnym państwie poszczególne związki wyznaniowe winny posiadać jednolitą organizację, strukturalnie podzieloną według poszczególnych krajów związkowych. Poświęcimy tu trochę miejsca trzem największym wyznaniom jakie znajdą się w przyszłej Rzeczypospolitej Czterech Narodów: rzymskokatolickiemu, greckokatolickiemu i prawosławnemu. Na czele pierwszego z wymienionych wyznań będzie stał zgodnie z tradycją Prymas Polski (o ile Kościół utrzyma to stanowisko po śmierci kardynała Józefa Glempa) zwany odtąd Prymasem Wszystkich Ziem Rzeczypospolitej lub Przewodniczący Episkopatu Wszystkich Ziem Rzeczypospolitej wybierany spośród biskupów ordynariuszy Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy. Greckokatolicki metropolita lwowski podniesiony przez Stolicę Apostolską do godności patriarchy obrządku wschodniego winien zostać zwierzchnikiem tego rytu w całej Rzeczypospolitej Czterech Narodów. Podlegałyby mu nie tylko diecezje greckokatolickie na Ukrainie, ale także parafie unickie na Białorusi i Litwie oraz greckokatolickie biskupstwa przemyskie i wrocławskie w Polsce. Przyszła wreszcie kolej na prawosławie. Tu główną siedzibą władz cerkiewnych stałby się Sobór Sofijski w Kijowie, co byłoby nawiązaniem do tradycji metropolii kijowskiej z czasów I Rzeczypospolitej. Przyszły federalny pAby cele tu nakreślone mogły w bliższej lub dalszej przyszłości być zrealizowane potrzebna jest wzajemna tolerancja i wyzbycie się szowinistycznych uprzedzeń wobec siebie przez przedstawicieli czterech narodów. Muszą one poczuwać się do wspólnego dorobku kulturalnego powstałego na historycznych obszarach Rzeczypospolitej i tolerować wzajemnie swoją obecność, w szczególności na terenach przygranicznych. Roszczenie sobie praw do wyłączności na spornym terytorium przez jeden tylko z zamieszkujących go narodów w przeszłości doprowadziło do tragedii, których kilka przykładów tu podam. Należało do nich zburzenie kilkuset cerkwi na Chełmszczyźnie w 1938 r., wymordowanie przez UPA w l. 1943 – 1944 kilkuset tysięcy Polaków na Wołyniu, w Tarnopolskiem i Małopolsce Wschodniej, sprzeciw polskiej ludności Przemyśla w 1991 r. wobec decyzji oddania grekokatolikom ich katedry w tym mieście, rozwiązanie przez władze Litwy (1991 r.) polskich rad samorządowych powiatów wileńskiego i solecznickiego, dotychczas nie załatwiona rejestracja Uniwersytetu Polskiego w Wilnie czy zwłaszcza otwarcia Cmentarza Orląt Lwowskich we Lwowie. Wiele tego typu przykładów możemy obserwować na przykładzie byłej Jugosławii.
W 1998 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski w trzydziestą rocznicę Wypadków Marcowych stworzył możliwość odzyskania obywatelstwa polskiego tym wszystkim Żydom, którzy w 1968 r. zostali zmuszeni do opuszczenia naszego kraju. Nie mam nic przeciwko temu pociągnięciu prezydenta. Jest to jednak tylko kropla w morzu potrzeb. A gdzie Ukraińcy i Łemkowie, których w l. 1945-1946 zmuszono do wyjazdu na radziecką Ukrainę ? Gdzie są Polacy – a także Ukraińcy, Białorusini i Litwini – zamieszkujący Kresy Wschodnie II Rzeczypospolitej dziś leżące w granicach Ukrainy, Białorusi i Litwy, którzy – lub też ich przodkowie – posiadali obywatelstwo polskie do 1939 roku. Pilną sprawą wydaje się uchwalenie przez polski parlament ustawy umożliwiającej uzyskanie obywatelstwa polskiego tym wszystkim, którzy – lub ktoś z ich przodków w prostej linii – posiadali je w dniu pierwszego września 1939 r. Podobną ustawę już od dawna posiadają Niemcy. Również dyplomy ukończenia wyższych uczelni z terenów Ukrainy, Białorusi i Litwy powinny być w Polsce honorowane bez konieczności nostryfikacji. Obywatele Ukrainy i Białorusi powinni móc podróżować do Polski tylko na podstawie paszportów – czy nawet dowodów osobistych – w każdym razie bez wiz. Gdy idzie o turystykę to możliwość zdobywania Odznaki Turysty Pieszego powinna być rozszerzona na obszar Litwy, Białorusi i Ukrainy, a w wypadku Górskiej Odznaki Turystycznej na ukraińską część Bieszczadów, Gorgany, Czarnohorę oraz Beskid Pokucki.
Są jednak i optymistyczne jaskółki świadczące że Rzeczpospolita obejmująca dzisiejszą Polskę, Litwę, Białoruś i Ukrainę (przynajmniej jej część położoną na zachód od Dniepru) istnieje do chwili obecnej, tyle tylko że w formie zakonspirowanej. Objawem tego jest wspólne dziedzictwo kulturowe o czym pisałem w poprzednich rozdziałach. Miały też miejsce gesty świadczące o wspólnym dziedzictwie historyczno-kulturowym tych państw. Należy do nich wspólna wizyta prezydentów Polski i Litwy – Aleksandra Kwaśniewskiego i Algirdasa Brazauskasa na grobie „Matka i Serce Syna” na wileńskiej Rossie (była to pierwsza oficjalna wizyta głowy państwa litewskiego przy tej mogile) w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych XX w. W tym czasie po bezprawnym rozwiązaniu parlamentu Białorusi przez jej prezydenta Aleksandra Łukaszenkę, ten akt nadużywania władzy solidarnie potępili prezydenci Polski, Litwy i Ukrainy. Czy to przypadek, że incydent ten potępili prezydenci właśnie właśnie tych państw, a nie np. przywódcy Wielkiej Brytanii, Francji czy Czech ? Wreszcie ostatni kryzys polityczny na Ukrainie związany ze sfałszowaniem drugiej tury wyborów prezydenckich z dnia 21 listopada 2004 r., podczas którego do obrad ukraińskiego „okrągłego stołu” w charakterze mediatorów czynnie włączyli się obok szefa dyplomacji Unii Europejskiej Javiera Solany prezydenci Polski i Litwy – Aleksander Kwaśniewski i Valdas Adamkus. Czy to znów przypadek ? Wreszcie w manifestacjach w obronie „pomarańczowej rewolucji” i demokracji na Ukrainie licznie wzięli udział także Polacy przybyli z Polski wraz z jej byłym prezydentem Lechem Wałęsą. Solidarne manifestacje odbyły się także w naszym kraju, w takich miastach jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań czy Lublin. I znów widzimy że najbardziej zaangażowała się tu Polska i Litwa, a nie np. Dania, Holandia czy Włochy, czy to przypadek ? Wreszcie gdy popatrzymy na mapę Ukrainy gdzie ukazane są obszary które głosowały na prozachodniego Wiktora Juszczenkę i prorosyjskiego Wiktora Janukowicza to ich granica pokrywa się dokładnie z granicą Polski i Rosji z przed II rozbioru Polski z 1793 r. Poza Kijowem manifestacje poparcia dla demokracji i Wiktora Juszczenki odbyły się we Lwowie, Stanisławowie, Tarnopolu, Łucku, Żytomierzu i Winnicy, a nie w Czernihowie, Postawie, Charkowie, Doniecku, Odessie czy na Krymie. Czy i to należy uznać za przypadek ? Absolutnie nie, po prostu świadomy i o prozachodniej orientacji naród ukraiński jest tam gdzie było państwo polskie przynajmniej do 1793 r., zaś część Ukrainy, która do Polski nigdy nie należała lub jej przynależność do niej skończyła się wraz z buntem Chmielnickiego jest obecnie zrusyfikowana i wyznaje opcję prorosyjską. Poparcie Polski dla „pomarańczowej rewolucji” zapewne zbliży Polaków i Ukraińców do siebie i już w stosunkowo niedługim czasie wyda oczekiwane owoce.



 

ZAKOŃCZENIE

 

Czytelnicy być może powiedzą, że fakty, o których tu pisałem, są mrzonką i nigdy nie zostaną zrealizowane. Sceptykom przedstawię cztery kontrargumenty:
1. Po pierwsze tym, którzy uważają, że realizacja przedstawionych przeze mnie wizji jest niemożliwa przypomnę, że jeszcze w latach siedemdziesiątych XX w. niemożliwym wydawał się upadek Związku Radzieckiego i ustroju komunistycznego, a najzagorzalsi ich przeciwnicy twierdzili, że aby to mogło nastąpić, musiałaby wybuchnąć III wojna światowa. Tymczasem niezwyciężone imperium rozpadło się jak przysłowiowy domek z kart przy niewielkiej ilości wystrzałałów.
2. Tym, którzy mówią, że nigdy to nie nastąpi, chciałbym powiedzieć, że w polityce nie ma słowa „nigdy”.
3. Po trzecie, skoro przez ponad 1000 lat istnienia państwa polskiego jego granice tyle razy ulegały przesunięciom w tę czy w drugą stronę, to kto powiedział, że obecne granice wytyczone w 1945 r. są jego ostatnimi granicami. Chyba, że w niedługim czasie nastąpi przepowiedziany w Piśmie Świętym koniec świata i niewiele już zdąży się wydarzyć.
4. Po czwarte, autorem koncepcji federalistycznej był marszałek Józef Piłsudski. Większość jego prognoz wcześniej lub później się sprawdziła, więc i ta może się kiedyś spełni.

 

* * *

 

Pomni na przedstawione wyżej argumenty wierzmy, że dzień realizacji tej wizji jest już bliski.

 


ANEKS

 


Wiadomości o obrazie Matki Boskiej Stopnickiej - patronki pojednania i zjednoczenia narodów Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy

Obraz MB Stopnickiej znajduje się w Kaplicy Hinkowskiej kościoła farnego p.w. św. św. Piotra i Pawła w Stopnicy (diecezja kielecka, województwo świętokrzyskie). Wizerunek namalowany jest na desce. Na złotym tle przedstawiona jest Matka Boska z Dzieciątkiem. Maryja trzyma Dzieciątko na lewej ręce, a prawą tuli je do siebie. Całość nakryta jest metalową sukienką, a głowy Marii i Jezusa zwieńczone są koronami. Obraz należy do typu wizerunków maryjnych zwanych Matką Boską Dobrej Rady, których pierwowzorem jest ikona Matki Boskiej Szkoderskiej, pochodząca ze Szkodry – centrum katolicyzmu w Albanii.
Obraz powstał prawdopodobnie jako wizerunek epitafijny. Pierwotnie przedstawiał on Chrystusa Zmartwychwstałego w szkarłatnym płaszczu na tle obłoków i chórów anielskich, w górnej, niebiańskiej sferze. W dolnej, ziemskiej sferze widnieli żyjący fundatorzy obrazu i zmarli członkowie ich rodu, adorujący Chrystusa. W tle znajdował się pejzaż z architekturą Jerozolimy. U dołu obrazu widoczny jest herb Gryf, świadczący o tym, że inspiratorami jego powstania mogli być przedstawiciele rodów Ossowskich lub Maliszewskich, znanych w okolicach Stopnicy.
Początku kultu maryjnego należy szukać w 1645 r., kiedy to właściciel pobliskich Kuchar, Adam Hinek herbu Topór ufundował kaplicę >na chwałę Bożej Rodzicielki, Najświętszej Panny Maryi<, od jego nazwiska nazwaną Hinkowską. Prawdopodobnie wtedy obraz epitafijny Chrystusa Zmartwychwstałego został zamalowany obecnym przedstawieniem Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Nie znamy autora obrazu. Prawdopodobnie jest produktem szkoły miejscowej, zapewne z terenów Małopolski. Bardzo podobny obraz maryjny znajduje się w ikonostasie w cerkwi w Grybnicach i namalowany został około 1629 roku przez malarza lwowskiego Teodora Senkowicza.
Duże podobieństwo z przedstawieniem stopnickim wykazuje też obraz Matki Boskiej Trembowelskiej z greckokatolickiej katedry św. Jura we Lwowie czy ikona Matki Boskiej Ilińskiej z soboru św. Eliasza Proroka w Czernihowie na Ukrainie (1676 r.). Obraz Teodora Senkowicza znajdujący się w ikonostasie grybnickiej cerkwi mógł stanowić inspirację dla twórcy obrazu Matki Boskiej Stopnickiej oraz wizerunków wyżej wymienionych. W 1680 r. stopnicki obraz Bogurodzicy został przystrojony metalowymi sukienkami i koronami przetopionymi ze sreber kościelnych, które dotąd go zdobią. Warto w tym momencie zaznaczyć, że zwyczaj ozdabiania sukienkami metalowymi obrazów rozpowszechnił się w drugiej połowie XVII wieku pod wpływem osłon i sukienek z ikon wschodniego obrządku. Widzimy więc, że sukienki obrazu stopnickiego należą do najstarszych tego typu zabytków w naszym kraju. Ze względu na to podobieństwo do cudownych ikon cerkiewnych Lwowa i Czernihowa oraz przystrojenie metalowymi sukienkami Matka Boska Stopnica uznana została za patronkę pojednania i zjednoczenia narodów Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy.
W czasie II wojny światowej, podczas walk frontowych radziecko-niemieckich w 1944/1945 r. stopnica fara wraz z miastem uległa zniszczeniu. Ocalała tylko Kaplica Hinkowska wraz z obrazem MB Stopnickiej.
Uroczystości odpustowe w stopnickiej farze przypadają w uroczystość Siedmiu Boleści NMP (piątek przed Niedzielą Palmową), św. św. Piotra i Pawła (29 czerwca, tytuł kościoła) oraz NMP Królowej (22 sierpnia, główna uroczystość odpustowa, zawsze z udziałem któregoś z biskupów).

 

 


Date: 2015-12-24; view: 986


<== previous page | next page ==>
VI. UKRAIŃSKA POWSTAŃCZA ARMIA | Modlitwa wstępna
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.009 sec.)