Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Zabierzcie nas do domu

M a r i e - L a u r e z w y k l e p o t r a f i rozwiązać łamigłówki przygotowywane przez ojca na urodziny. Często są to drewniane domki zawierające ukryty prezent. Aby je otworzyć, trzeba wykonać ciąg skomplikowanych czynności: wyczuć paznokciem spojenie, przesunąć podstawę w prawą stronę, wyjąć poręcz, znaleźć umieszczony w niej kluczyk, otworzyć górną część i wydobyć z jej wnętrza bransoletkę.

Na siódme urodziny Marie-Laure dostaje maleńką drewnianą chatkę, która stoi na środku stołu w kuchni zamiast cukiernicy. Wysuwa tajną szufladkę w podstawie, odszukuje pod nią schowek, wyjmuje drewniany kluczyk i wsuwa do komina. W domku znajduje się kwadratowa szwajcarska czekoladka.

– Cztery minuty – mówi ze śmiechem ojciec. – W przyszłym roku muszę się bardziej starać!

Jednak, inaczej niż w przypadku łamigłówek, Marie-Laure długi czas nie rozumie zbudowanego przez ojca modelu najbliższej okolicy. Na przykład miniaturowe skrzyżowanie rue de Mirbel i rue Monge, położone zaledwie przecznicę od ich mieszkania, zupełnie nie przypomina prawdziwego. Na rzeczywistej ulicy Marie-Laure czuje się jak w amfiteatrze pełnym dźwięków i zapachów: jesienią dociera do niej woń samochodów i oleju rycynowego, chleba z piekarni, kamfory z apteki Aventa, ostróżek, groszku pachnącego i róż ze straganu z kwiatami. W zimowe dni w powietrzu unosi się zapach pieczonych kasztanów, w letnie wieczory ulica staje się leniwa i senna, słychać ciche rozmowy i szuranie ciężkich żelaznych foteli.

Ale model tego samego skrzyżowania zbudowany przez ojca pachnie tylko zaschniętym klejem i trocinami. Ulice są puste, chodniki statyczne; model stanowi zaledwie mikroskopijną, niedoskonałą kopię. Ojciec nalega, by Marie-Laure dotykała palcami poszczególnych elementów, rozpoznawała domy, zapamiętywała kąty między ulicami. Pewnego zimnego wtorku w grudniu, kiedy Marie-Laure jest niewidoma już od roku, prowadzi ją rue Cuvier do skraju Jardin des Plantes.

– Oto droga, którą chodzimy codziennie rano, ma chérie. Z przodu, za cedrami, jest Wielka Galeria.

– Wiem, tato.

Ojciec podnosi córkę i obraca ją trzy razy.

– A teraz zaprowadź nas do domu – mówi.

Marie-Laure ze zdziwienia otwiera usta.

– Przypomnij sobie wygląd modelu, Marie.

– Nie mogę!

– Będę szedł jeden krok za tobą. Nic ci nie grozi. Masz laskę. Wiesz, gdzie jesteś.

– Nie wiem!

– Wiesz.

Rozpacz. Marie-Laure nie potrafi nawet powiedzieć, czy ogród jest z przodu, czy z tyłu.



– Uspokój się, Marie. Centymetr po centymetrze.

– To daleko, tato. Co najmniej sześć przecznic.

– Zgadza się, sześć przecznic. Staraj się myśleć logicznie. Dokąd najpierw powinniśmy iść?

Świat wiruje, wszędzie rozlegają się hałasy. Kraczą kruki, piszczą hamulce, ktoś po lewej stronie Marie-Laure uderza w metal jakimś narzędziem, prawdopodobnie młotkiem. Dziewczynka posuwa się powoli do przodu, aż czubek jej laski zawisa w powietrzu. Skraj krawężnika? Staw, schody, przepaść? Marie-Laure obraca się o dziewięćdziesiąt stopni. Trzy kroki do przodu. Nagle laska napotyka podstawę ściany.

– Tato?

– Jestem przy tobie.

Sześć kroków, siedem kroków, osiem. Głośny hałas – z domu wyjeżdża z rykiem samochód firmy dezynsekcyjnej i wyprzedza ich. Po dwunastu krokach dźwięczy dzwonek przywiązany do klamki drzwi sklepu, na ulicę wychodzą dwie kobiety i potrącają Marie-Laure.

Dziewczynka upuszcza laskę; zaczyna płakać. Ojciec obejmuje córkę, tuli do wąskiej piersi.

– Gubię się… – szepce Marie-Laure.

– Dasz sobie radę, dziecko.

Nie potrafi.

 


Date: 2015-12-17; view: 617


<== previous page | next page ==>
Muséum National d’Histoire Naturelle | Rodzi się coś nowego
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.007 sec.)