Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Pozwólcie, zacni mężowie, że i ja złożę swój dar ubogi na wykup świętego męczennika.

To mówiąc wyjęła z torby ostatni swój srebrny grosik i złożyła na wadze.

I o dziwo! Szala ze srebrem opadła gwałtownie w dół, a ciało męczennika uniosło się w górę. Zaczęto ku powszechnemu zdumieniu odejmować z szali jedną sztukę srebra po drugiej, ale wciąż było go za dużo. Wreszcie na wadze został tylko jeden srebrny grosz wdowi. I wówczas obie szale zrównoważyły się.

Przelękli się Prusowie na widok tak wielkiego cudu i teraz dopiero zrozumieli, kogo zabili. Wziąwszy więc, zgodnie z umową jedynie grosz okupu za zwłoki świętego, odeszli ze wstydem.

Posłowie Bolesława zdjęli ciało męczennika z wagi i złożyli do wielkiej rzeźbionej szkatuły, a zabrawszy ze sobą wszystko przywiezione srebro, powrócili do kraju. Ciało męczennika spoczęło najpierw w klasztorze Św. Augustyna w Trzemesznie, a następnie 20 października, przeniesiono je uroczyście do katedry w Gnieźnie. Tu zaczęły się dziać wkrótce liczne cuda: ślepi odzyskiwali wzrok, niemi-mowę, a paralitycy-władzę w chorych członkach.

Wieść o tych cudach rozeszła się szeroko po świecie i dotarła aż na dwór cesarza niemieckiego, Ottona III, który był właśnie chory. Cesarz tedy złożył ślubowanie, że zaraz po wyzdrowieniu odbędzie pielgrzymkę do grobu świętego męczennika, a gdy istotnie powrócił do zdrowia, wybrał się w uroczystą podróż do Gniezna. Chciał przy tym poznać księcia polskiego, Bolesława, którego imię powtarzano ze czcią w wielu zachodnich krajach.

A było to w roku tysięcznym, kiedy na świecie działy się dziwne rzeczy. Najpierw nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi, a potem ukazała się kometa. Zjawiła się ona na niebie w dniu 14 lutego i przerażała ludzi swoim widokiem. Zaczęto wśród gminu głośno mówić o zbliżającym się końcu świata.

Bolesław Chrobry, dowiedziawszy się o podróży cesarza do Polski, wyjechał ku granicy na spotkanie dostojnego gościa i razem przybyli do Poznania, skąd boso wraz z całym dworem polskim i niemieckim udali się w pielgrzymkę do Gniezna. Książę polski, chcąc uczcić należycie cesarza, polecił wysłać całą drogę do Gniezna barwnym suknem, a lud okoliczny witał serdecznie idących monarchów.

Podziwiał cesarz Otton zamożność kraju polskiego i piękną postawę jego rycerstwa i ludu.



Gdy przybyli do Gniezna, obaj władcy złożyli uroczysty hołd świętemu Wojciechowi, a cesarz ofiarował również dziękczynienie i dary za odzyskane zdrowie. Otton III, chcąc okazać obecnym, iż uznaje Bolesława za władcę niezależnego i godnego korony królewskiej, zdjął diadem cesarski ze swej skroni i włożył go uroczyście na głowę władcy polskiego, po czym wręczył mu włócznię św. Maurycego, jako symboliczną broń do walki z pogaństwem.

A potem przez wiele dni odbywały się w Gnieźnie igrzyska, śpiewy, pląsy oraz uczty wspaniałe, a po każdej z nich Bolesław kazał rozdawać złote i srebrne naczynia dworzanom i rycerzom cesarza Ottona. Na pożegnanie Bolesław Chrobry odprowadził cesarza aż do granicy państwa swego.

Biskup Wojciech stał się odtąd pierwszym świętym polskim i patronem Gniezna oraz gnieźnieńskiej katedry.

Tak oto spełnił się sen jego o dwóch orszakach duchów: śnieżnobiałym i purpurowym. Stał się uczestnikiem orszaku w purpurowych szatach, czyli męczennikiem za wiarę.

PRZEMKO I LUDGARDA

Był maj, czas na przedwieczerzu, kiedy już tylko zorze gorzały purpurą w szeroko rozlanej Odrze. Na zamku szczecińskim panował zmierzch i rozsnuwał się mrocznym chłodem po komnatach. Księżniczka Ludgarda przewlekała ostatnią nić na krosnach, na których tkała obrus dla kaplicy zanikowej, i zadumała się nad swoją dolą.

Była sierotą i nie sierotą. Ojca swego księcia Henryka meklemburskiego, nawet nie pamiętała. Wyruszył z rycerstwem do Ziemi Świętej, gdy miała zaledwie kilka lat, i dotąd nie powrócił. Jedni mówili, że poległ w boju, inni, że żyje w niewoli u Saracenów. A matka jej, urodziwa księżna Anastazja, sprawowała rządy w dalekim Wismarze i nie miała czasu dla swej córki. Ludgarda wychąwywała się więc u dziada swego, księcia Barnima szczecińskiego. Dobrze jej tu było, dziadkowie kochali ją bardziej niż własną córkę i nic jej zgoła nie brakowało, chyba tylko ptasiego mleka.


Date: 2015-12-11; view: 571


<== previous page | next page ==>
Nie godzi się, miłościwy panie, głosić wiary prawdziwej przy pomocy miecza i siły, prawda sama winna zwyciężyć! | Cóż, kiedy tęskniła za rodzicami.
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.006 sec.)