Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Drugiego dnia dopiero wrócił Dalibór do Surdęgi, a wprędce

.


 

jakoś z synem już przyjechał do Lelowa, aby go przyjacielowi pokazać.

Florian niepodobnym był do wesołej a ochoczej nad miarę młodzieży, która wprost z podwórca ojcowskiego do pułków się dostawała, nic nie umiejąc krom pacierza, Bogarodzicy, toczenia z kopią i obchodzenia się z koniem.

Ojciec go posyłał do Krakowa do szkoły biskupiej, z czego się drudzy śmieli prześladując, że chyba księdzem chciał go mieć.

Tymczasem w szkole on konia nie zapomniał, a wielkiego statku nabrał, spoważniał i gdy z kolei rycersko służyć począł, lepszego nadeń żołnierza nie było.

Niepięknym był, ale twarz miał poważną przed czasem, mi łą, spokojną, jak wszyscy mężni.

Patrzał śmiało w oczy i da wał sobie zaglądać, nie mrużąc ich.

Choć młody, nadawał się do starszych, a z rówieśnikami też żyć umiał.

Każdemu się po dobać musiał, choć nie starał się o to zbytnio.

Leliwa też niemal już jak syna go przyjął, a przez dzień cały, który tu przebyli, z oka nje spuścił.

Wyszła i Domna z rozka zania ojcowskiego i już się domyślając, na co ją wołano, za rumieniła i strwożyła wielce.

Prędko jednak ocknęła, bo mło dy Piórek, skromny i cichy, nieporywczy, podobał się dziew czynie.

Więc, choć do siebie prawie mówić nie mogli, oczyma się porozumieli.

Wszystko to zazdrosny Nikosz widzieć musiał i do wściekło ści był doprowadzony, lecz zmilczał.

Młodemu dozwolono do Lelowa przybywać i już o weselu szeptano.

Próbował coś Nikosz podszepnąć na Szarych, ale mu się to nie udało.

Zgromił go Leliwa i milczeć kazał.

Nie dał po sobie poznać zdrajca, że go gniew i złość ogarnęły, lecz przypochlebiając się znowu staremu, zatarł swoją winę gorliwszą posługą.

Jednego razu, gdy konno sam bez sług powracał do Surdęgi Florian i już się miał na promie przez rzekę przewozić, dognał go na drodze Nikosz.

Widzieli się wprzód w Lelowie z dala.

Zajechał mu z przełaju .

Czołem!

Florian, zobaczywszy go, myślał, że za nim był ze dworu posłany, i stanął.

Wtem Nikosz, z konia nie zsiadając, zbliżył

się doń.

Mam do was sprawę własną odezwał się szorstko.

Posłuchajcie mało.



Niewielemówny Szary dał znak, iż słuchać gotów.

Ziemianin jestem i służyłem rycersko począł Ni kosz.

Od lat dwu przyjacielem jestem i sługą Leliwy.

W córce jego Domnie rozmiłowałem się, a i ona mi krzywą nie jest.

Pierwej tu zajechałem niżeli wy, a teraz chcecie mi ją wziąć sprzed nosa.

Na to ja zezwolić nie mogę.

Możem uboż szy od was, ale bogactwo praw nie daje.

Nie zechcecie mi dziewki odstąpić siłą bronić będę praw moich.

Florian spojrzał nań zdziwiony i po małym namyśle rzekł.

Ja wam nie odbieram dziewki, ale u ojca o nią się staram, jak przystało.

Do ojca idźcie z tym, nie do mnie.

Wreście Domna, jeśli mnie nie chce, a wam sprzyja, może to objawić.

Gwałtem jej nie zabiorę.

Otóż to jest zakrzyczał Nikosz że dziewczyna sromać się będzie, ojca się lęka, słowa tego nie powie.

Więc ja jej i siebie bronić muszę!

Uderzył się po mieczyku.

Małym jest i nie wydaję się strasznym dodał.

Ano zawierzcie mi, że wścieklejszego człeka na świecie nie ma nade mnie.

A ja się wściekłych ni ludzi, ni zwierza nie nawykłem bać!

zawołał Florian i konia naparł, aby jechać, a Nikosz mu drogę zaskoczył.

Rozmyślcie się dodał.

Jam życie stawić gotów, a dziewki sobie wydrzeć nie dam!

Florian, nie odpowiadając na to, spojrzał nań tylko ostro, usta zacisnął i zawołał nakazujące:

Z drogi!

Nie wiedzieć, jak się to stało, że groźny ów pachoł, choć zbielał i zatrząsł się, ustąpił z koniem, a Szary, nie patrząc już nań, jechał dalej do przewozu.

Przybywszy do Surdęgi,

.


 

zaraz ojcu wszystko, jak było, opowiedział, no.

to najbardziej nastając, iż służka ów śmiał utrzymywać, jakoby z dziewczyną był w porozumieniu.

Szary temu wierzyć nie chciał, a Florian też, który jej w oczy tego dnia patrzał i w rozmowie z nią mógł ją lepiej poznać, nie posądzał o udawanie i kłamstwo, bo mu się sprzyjać zdawała jawnie.

Nazajutrz stary Dalibór sam spieszył do Lelowa z tą sprawą, bo mu żal było tej żony dla syna upatrzonej.

Czatował widać już Nikosz na drodze, przeczuwając coś, bo gdy Szary przybył, a wytoczyło się wszystko przed ojca i Domnę powołano, która z płaczem opowiadała, piastunkę na świadectwo wzywając, jak zuchwałym był ten sługa niepoczciwy wnet po niego ludzi posłano, aby się stawił.

Ale już nigdzie go ani we dworze, ani w okolicy nie było ani śladu, koń tylko najlepszy ze stajni i rząd nań, i siodło znikło,

Myśleli więc wszyscy, że na tym się skończy szataństwo tego przybłędy, który za przytułek tak się Leliwie chciał wy wdzięczyć.

Uspokoili się a dwór, który donosiciela nie cier piał, rad był, że się go pozbywał.

Nastąpiły więc zrękowiny uroczyste, czas ślubu i wesela zo stał wyznaczony jakoś w porze jesiennej, do których przybory czyniono wielkie, bo córka była jedynaczka, ród liczny, zjazd musiał być wielki, a wesele mniej dni dziesięciu trwać nie mogło w owe czasy.

Szary też na Surdędze gotować się musiał na przyjęcie państwa młodych i wszystkich gości.

O głupim Nikoszu zapomniano zupełnie i wyśmiewano się zeń.

Jeden tylko stary Leliwa, któremu on służył pilno, czasem narzekał, że mu go brakło.

Jednej nocy letniej, gdy we dworze spoczywało wszystko, a z młodym Leliwa, co rycersko służył i właśnie tego wieczora niespodzianie do ojca przybył w odwiedziny, kilku czeladzi zbrojnej razem zajechało nagle krzyk się stał i wołanie o pomoc od niewieścich izb.

Kilkunastu rabusiów wdzierało się do dworu.

Nim jednak zdołali okiennice powyłamywać i drzwi wywalić, Leliwa i jego czeladź z kordami poskoczyła.


Date: 2015-12-11; view: 678


<== previous page | next page ==>
Na Wilczej Górze i jej gruntach nikt się nie | Nierówna była walka, bo na
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.008 sec.)