Home Random Page


CATEGORIES:

BiologyChemistryConstructionCultureEcologyEconomyElectronicsFinanceGeographyHistoryInformaticsLawMathematicsMechanicsMedicineOtherPedagogyPhilosophyPhysicsPolicyPsychologySociologySportTourism






Le Guin kontra Tolkien

W nowoczesnej fantasy daje się jednak obserwować pewien trend, chęć wyłamania się z arturiańsko-tolkienowskiego schematu, pragnienie przemycenia wśród „fantastycznych” rekwizytów treści i praw ogólnych i ważnych. Główny trend - żeby nie powiedzieć „mutacja” fantasy, jaką się zauważa, ma ciekawy charakter - jest prawie wyłącznie domeną autorek.

W fantasy ostatnich lat panuje zdecydowana przewaga piszących pań. Pomijając niezłomnych autorów sag, jak wspomniany już Piers Anthony i parodysta Terry Pratchett, po placu boju kołacze się jeszcze David Eddings, który niedawno rzucił na rynek ostatni (?) tom cyklu „Malloreon” i ostatni (?) odcinek „Ellenium”. Walczą jeszcze Tad Williams i Charles de Lint. Roger Zelazny w ciężkich bólach urodził wreszcie ostatni (?) „Amber”, a Terry Brooks - nową „Shannarę”. Reszta - a imię ich jest legion - to kobiety.

Rewolucja zaczęła się zaś od Ursuli Le Guin, która w całej swej bynajmniej nie ubogiej popełniła w zasadzie tylko jedną klasyczną fantasy - ale za to taką, dzięki której stanęła na podium obok Mistrza Tolkiena. Chodzi o trylogię Ziemiomorza, Earthsea.[4] Z zatrważającą łatwością pani Ursula wyłamała się z tolkienowskiego prawidła i zrezygnowała z arturiańskiego archetypu. Na rzecz symboliki i alegorii. Ale jakiej? Przyjrzyjmy się uważnie.

Już sam Archipelag Ziemiomorza to głęboka alegoria - rozsiane po morzu wyspy są jak samotni, wyalienowani ludzie. Mieszkańcy Ziemiomorza są odizolowani, samotni, zamknięci w sobie. Ich stan jest taki, a nie inny, bo coś utracili - do pełnej szczęśliwości i spokoju psychicznego brakuje im utraconej Runy Królów z pękniętego Pierścienia Erreth Akbe.

Samotność i alienacja mieszkańców Ziemiomorza uzewnętrznia się w fakcie ukrywania swych prawdziwych imion - ukrywania uczuć. Ujawnienie uczuć, tak jak i ujawnienie imienia, czyni człowieka bezbronnym, wydanym na cudzą łaskę. Elita Ziemiomorza, czarodzieje z Roke, pokonuje etapy trudnej, masońskiej wręcz inicjacji, dążąc do doskonałości - ta wyraża się między innymi w tym, że sprawny czarodziej bez wysiłku umie rozszyfrować prawdziwe, ukryte imię człowieka lub rzeczy i tym samym zdobyć władzę nad bliźnim lub materią. Ale zło - w książce przybierające postać gebbetha - bez wysiłku rozszyfrowuje prawdziwe imię Geda. Czyżby zatem czarodzieje poświęcali lata nauki po to tylko, by móc dorównać Złu?



W pierwszym tomie trylogii mamy klasyczny problem Dobra i Zła, mamy też wyprawę - quest - bohatera. Ale quest Geda różnie się od zwykłych wypraw w Szare Góry - quest Geda to alegoria, to wieczne pożegnania i rozstania, wieczna samotność. Ged walczy o doskonałość w ciągłej walce z samym sobą i z samym sobą stacza ostatni, finalny bój, bój symboliczny - zwycięża, jednocząc się z się z pierwiastkiem Zła, akceptując jak gdyby dwoistość ludzkiej natury. Osiąga doskonałość, akceptując fakt, że pełno doskonałość jest nieosiągalna. Wątpimy nawet w osiągniętą już doskonałość Geda, i słusznie. Po „Wizard of Earthsea” następują „Grobowce Atuanu”.

„Grobowce Atuanu” prowadzą nas jeszcze głębiej w zakamarki psychiki, prowadzą prosto tam, gdzie autorka chce nas mieć. Oto atuański Labirynt, wzięty żywcem z archetypu, z kreteńskiego Labiryntu Minosa. Tak jak Labirynt z Krety, również Labirynt Atuanu ma swojego Minotaura - ale nie jest to potwór w stylu klasycznej sword and sorcery, potwór, który ryczy, pluje, kopie i obrywa uszy, śmiejąc się przy tym złowieszczo. Na to pani Ursula jest zbyt inteligentna. Minotaur atuańskiego Labiryntu to Zło czyste i skoncentrowane, Zło niszczące psychikę niepełną, niedoskonałą, nie przygotowaną na takie spotkanie.

I w taki Labirynt wkracza zuchwale Ged, heros, Tezeusz. I jak Tezeusz, Ged zdany jest na Ariadnę. Tenar jest jego Ariadną. Bo Tenar jest tym, czego w herosie brakuje, bez czego jest on niepełny, bezradny, zagubiony w symbolicznej plątaninie korytarzy, ginący z pragnienia. Ged pragnie alegorycznie - nie chodzi mu wszakże o H2O, ale o animę - pierwiastek żeński, bez którego psychika jest niedoskonała i niedokończona, bezradna wobec Zła. Ged, sławny Dragonlord, potężny mag, staje się nagle przerażonym dzieckiem - w skarbcu Labiryntu, w przepojonych oddechem Zła ciemnościach, ratuje go dotknięcie ręki Tenar. Ged idzie za swoją animą - bo musi. Bo właśnie odnalazł utraconą runę Erreth Akbe. Symbol. Graala. Kobietę.

Ponownie działa archetyp - tak jak Tezeusz, Ged porzuca Ariadnę. Teraz Tenar urasta do potężnego symbolu, do bardzo współczesnej i bardzo feministycznej alegorii. Alegorii kobiecości. Strzeżona klauzurą, kultowa dziewiczość i pierwszy mężczyzna, który wywraca poukładany świat. Tenar wyprowadza Geda z Labiryntu - dla siebie, dokładnie tak, jak to uczyniła Ariadna z Tezeuszem. A Ged - jak Tezeusz - nie umie tego docenić. Ged nie ma czasu na kobietę, on musi przecież najpierw osiągnąć The Farthest Shore. Kobieca anima nie jest mu potrzebna. Rezygnuje więc, choć lubi cieszyć się myślą, że ktoś czeka na niego, myśli o nim i tęskni na wyspie Gont. Cieszy go to. Jakież to brzydko męskie!

Po osiemnastoletniej przerwie pani Ursula pisze „Tehanu”, dalszy ciąg trylogii, dalszy ciąg swej alegorii kobiecości - tym razem tryumfującej. Pani Ursula zawsze była wojującą feministką. Kto nie wierzy, a są tacy, niech przeczyta zbiór jej esejów pod tytułem „The Language of the Night”. Pani Ursula nigdy nie wybaczyła swym wydawcom, którzy na początku kariery żądali, by podpisywała się enigmatycznym „U. K. Le Guin”. Nigdy nie darowała Andre Norton i Julian May ukrywania się za męskimi pseudonimami.

W „Tehanu” - jak należało oczekiwać - złamany i zniszczony Ged przypełza do swej animy na kolanach, a ona już tym razem wie, jak go zatrzymać, w jakiej roli go ustawić, by stać się dla niego wszystkim, najważniejszym sensem i celem życia, by ów były Archmage i Dragonlord został u jej boku do kresu swych dni, i to kwicząc z radości niby prosię. A zadufanych czarodziejów z Roke czeka niewesoła przyszłość - praca w firmie z kobietą jako dyrektorem. Ojej-jej-jej-jej!


Date: 2015-12-11; view: 729


<== previous page | next page ==>
Frontem do zagorzałego | Synowie Amazonek - córki Gigantów
doclecture.net - lectures - 2014-2024 year. Copyright infringement or personal data (0.007 sec.)